Departament Stanu USA może zrezygnować z nakładania sankcji w związku z budową gazociągu Nord Stream 2. Powodem zwrotu ma być obawa o pogorszenie relacji z Niemcami – wynika z doniesień serwisu Axios. Oznacza to, że stanowcza retoryka w stosunku do Rosji nie znajdzie odzwierciedlenia w jednoznacznych działaniach.
Z kolei portal The Hill odnotowuje, że w raporcie dla Kongresu administracja Joe Bidena uznała korporację Nord Stream 2 AG oraz prezesa Matthiasa Warniga za podlegających sankcją jednak…. Departament Stanu je zawiesza. Nie wycofuje się natomiast z podejścia wobec rosyjskich statków pracujących przy projekcie.
Aby jednak zablokować budowę zaawansowaną aż w 95 proc. należałoby do listy dołączy także podmioty z RFN – podaje Axios w oparciu o dwa niewymienione źródła zauważając, że takie działanie stanowiłoby poważny cios w relacje Waszyngtonu z Berlinem. Tego administracja Bidena chce uniknąć, mimo że nie tak dawno w Kongresie Sekretarz Stanu Antony Blinken deklarował zrobienie wszystkiego co możliwe, aby gazociąg nie został ukończony.
Wesprzyj nas już teraz!
Jednakowoż administracja prezydenta USA zachowuje prawo do wycofania wszelkich zwolnień z sankcji, aby mieć wpływ na działania Rosji – podają źródła Axios.
The Hill z kolei przypomniał wezwanie Radosława Sikorskiego (przewodniczącego delegacji międzyparlamentarnej Unii Europejskiej), aby USA nałożyły sankcje na cały gazociąg. Serwis poprosił ponadto o komentarz Departamentu Stanu USA, a w odpowiedzi administracja uznała Nord Stream 2 za rosyjski projekt geopolityczny stanowiący zagrożenie energetyczne dla Ukrainy, innych krajów Europy – w tym amerykańskich sojuszników ze wschodniej flanki NATO.
Źródło: tysol.pl
MWł