Dzięki współpracy policji z innych krajów śledczy CBA mieli zdobyć dowody, że niektóre działające w Polsce międzynarodowe firmy informatyczne utrzymywały specjalny fundusz na łapówki dla polskich urzędników. Szef CBA zaapelował, by osoby zamieszane w aferę same się zgłaszały na policję, bo dzięki temu unikną kary lub zostanie ona złagodzona.
Trzy lata tytanicznej pracy śledczych, żmudne prześwietlenie kilkuset przetargów. Dzięki temu Centralne Biuro Antykorupcyjne ustaliło zasady funkcjonowania gigantycznego, wieloletniego układu korupcyjnego dotyczącego rządowych zamówień informatycznych.
Wesprzyj nas już teraz!
Śledczy zdobyli dowody na korupcję i powszechną zmowę firm w walce o zlecenia warte setki milionów złotych. Dotyczyło to również zamówień na kosztowne usługi doradcze.
– Mamy wiedzę o tzw. specjalnych liniach kredytowych na łapówki. To dowodzi, że szefowie spółek informatycznych wiedzieli o korupcji i się na nią godzili – mówi „Rzeczpospolitej” jeden ze śledczych.
Rozszyfrowany przez CBA układ był bezwzględny. Urzędnicy, którzy nie chcieli się dać skorumpować, byli degradowani. A potem pod byle pretekstem usuwani z dotychczasowej pracy. Dziś niektórzy z tych urzędników są świadkami prokuratury i CBA. Zdaniem niektórych afera ta zachwieje światem politycznym i biznesowym.
Śledczy CBA wyjaśniają również rolę Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego, do której obowiązków należało chronienie wielkich przetargów przed zagrożeniem korupcyjnym.
Według informacji „Rz” Paweł Wojtunik pozostaje szefem CBA na następną kadencję, by dokończyć to największe śledztwo Biura w ostatnich latach. Premier nie odważył się go zdymisjonować.
W ostatni wtorek na terenie całego kraju doszło do 18 zatrzymań i 48 przeszukań mieszkań i posesji.
Źródło: rp.pl
KRaj