Tarnowski misjonarz ks. Mateusz Dziedzic nie został jednak uwolniony – tarnowska kuria dementuje podane wcześniej informacje o uwolnieniu duchownego.
„Do biskupa tarnowskiego dotarły z Rzymu błędne informacje” – przyznał w rozmowie z KAI ks. Ryszard Nowak, rzecznik ordynariusza tarnowskiego. Dodał, że wciąż trwają negocjacje ws. porwanego miesiąc temu przez rebeliantów misjonarza, pracującego w Republice Środkowoafrykańskiej.
Wesprzyj nas już teraz!
O wypuszczeniu na wolność kapłana informował KAI w niedzielę przed południem ks. Krzysztof Czermak, dyrektor Wydziału Misyjnego Kurii Diecezjalnej w Tarnowie.
Wcześniej wieść tę przekazał wiernym bp Andrzej Jeż podczas Mszy św., którą odprawiał w Dębicy. Ordynariusz tarnowski powołał się na informacje od założonej we Włoszech katolickiej Wspólnoty św. Idziego. Okazało się jednak, że doniesienia o uwolnieniu misjonarza z rąk rebeliantów w Republice Środkowoafrykańskiej są nieprawdziwe. Potwierdził to także w rozmowie z KAI rzecznik prasowy MSZ Marcin Wojciechowski.
Ks. Mateusz Dziedzic został uprowadzony z misji Baboua w nocy z 12 na 13 października. Został wywieziony w stronę granicy z Kamerunem. Rebelianci planowali uprowadzić także ks. Leszka Zielińskiego, ale ostatecznie zgodzili się, by jeden z kapłanów został na misji.
Wiadomo, że w niewoli misjonarz był chory na malarię, miał także problemy żołądkowe. Kilka razy podczas rozmowy telefonicznej zapewniał, że jest dobrze traktowany. Rebelianci zgodzili się, by dostarczyć mu m.in. leki, żywność, odzież, wodę i środki czystości.
Tuż po uprowadzeniu misjonarza w polskim MSZ powołano zespół kryzysowy, który był w stałym kontakcie z Komisją Episkopatu Polski ds. misji. Powstał także specjalny zespół międzyresortowy, który zajmuje się tą sprawą.
O porwaniu polskiego misjonarza poinformowane zostały odpowiednie instytucje rządowe w Republice Środkowoafrykańskiej, międzynarodowe misje w tamtym kraju oraz Organizacja Narodów Zjednoczonych.
Źródło: KAI
ged