Według krakowskiego IPN Józef Walczyk, radny gminy Lipinki pod Gorlicami był tajnym współpracownikiem SB o pseudonimie „Tadeusz”. Sąd Okręgowy w Nowym Sączu zbada zgodność z prawdą oświadczenia lustracyjnego. Z materiałów IPN wynika, że obecny radny współpracował z SB od marca 1986 r.
Choć teczka personalna agenta została zniszczona to zachowały się wykazy agentury i spraw operacyjnych prowadzonych przez dwóch funkcjonariuszy Wydziału V gorlickiej SB. Obaj zajmowali się tzw. operacyjną ochroną największych zakładów w tym mieście. Oczekiwali, że „Tadeusz” będzie ich informował o nastrojach panujących w gorlickim oddziale Krośnieńskich Zakładów Górnictwa Nafty i Gazu, gdzie pracował.
Wesprzyj nas już teraz!
Za pisemne raporty zlecone przez esbeków miano mu płacić od 1500 do 2000 zł. Otrzymywał wynagrodzenie, mimo że – jak zeznał jeden z funkcjonariuszy SB – pozyskiwane informacje nie miały prawie żadnej operacyjnej wartości. „Tadeusz” nie podawał nazwisk, a pytany np. o „Solidarność”, ograniczał się do informowania o liczbie członków związku, którą SB i tak znała.
Radny z Lipinek zaprzecza, by miał kontakty ze służbami PRL. Przyznał, że jednego z esbeków poznał w 1980 r. w jednostce Wojsk Ochrony Pogranicza w Prudniku, potem razem służyli w ZOMO w Krakowie. Gdy stamtąd odszedł, został milicjantem w Bieczu. Zwolniony dyscyplinarnie z MO, związał się z KZGNiG, gdzie pracuje do dziś.
Jak w wielu podobnych przypadkach proces nie mógł się rozpocząć. Tym razem na przeszkodzie stawały najpierw choroba radnego potem… obowiązki samorządowca. 12 grudnia nie stawił się na rozprawę, gdyż w tym dniu obradowała Komisja Rewizyjna Rady Gminy. Sąd zwrócił się do przewodniczącego Bogdana Czeluśniaka, żeby nie wyznaczał kolejnych posiedzeń na 17 stycznia. Na ten dzień wyznaczono bowiem kolejny termin rozpoczęcia procesu.
Symptomatyczna dla powszechnego zjawiska „społecznej amnezji” jest wypowiedź wójta gminy Lipinki Czesława Rakoczego, zaskoczonego lustracją wójta. – Znam go jako aktywnego samorządowca, zaangażowanego w sprawy gminy – podkreśla wójt. – Przeszłością się nie interesowałem. W gminie nie uprawiamy polityki – stwierdził Rakoczy.
Źródło: „Gazeta Krakowska”
luk