Uczestnicy tak zwanego czarnego protestu zaatakowali obrońców życia prowadzących pikietę w pobliżu warszawskiej stacji metra Centrum.
Jak podała stacja TVP Info, do zdarzenia doszło po południu na tzw. patelni, czyli przy przejściu podziemnym pomiędzy Rotundą i skrzyżowaniem, gdzie łączą się kluczowe trasy tramwajowe a stacją metra.
Wesprzyj nas już teraz!
Grupa kilkunastu działaczy ruchu pro-life została zaatakowana przez uczestników czarnego marszu, w którym udział wzięło nie więcej niż 150 osób. Do napaści doszło, gdy obrońcy życia dotarli na miejsce i próbowali zainstalować swoje transparenty i sprzęt nagłaśniający.
– Tłum wpadł w szał. Podbiegli, zaczęli nas szarpać, przewrócili megafony, porwali część kabli. Agresja była niesamowita. Policja próbowała wkroczyć, niestety, atakujących było tak wielu, że funkcjonariusze nie dali sobie rady ze wszystkimi. Ukradli nam część sprzętu. Dopiero po kilku minutach przyjechały posiłki. Wtedy sytuacja się unormowała – relacjonował na gorąco w rozmowie z TVP Info Dawid Wachowiak z fundacji Pro – Prawo do Życia. Prolajferzy byli m. in. bici parasolkami i trąbkami.
Zwolennicy prawa do pełnej prawnej swobody zabijania nienarodzonych zorganizowali w poniedziałek w różnych miastach Polski manifestacje w obronie nie do końca sprecyzowanych praw kobiet. Demonstrowali sprzeciw wobec rządów PiS i pozycji zajmowanej w naszym kraju przez Kościół katolicki.
Warszawscy aborcjoniści krzyczeli między innymi: „Mamy dość dobrej zmiany”, „Chcemy doktora, nie prokuratora”, prezentowali hasła: „Oprócz macicy mamy mózgi”, „Decydujemy same”.
Obrońcy życia odpowiedzieli dużą fotografią dziecka nienarodzonego i tekstami: „Ratuj nas”, „Aborterzy zabijają dzieci z zespołem Downa”, „Stop aborcji”, „Genderyzm to dewiacja”.
Źródło: gość.pl, TVP Info / PAP
RoM