21 września 2016

Al–Kaida na razie „przyćmiona” przez Państwo Islamskie może powrócić w bardziej pragmatycznej i niebezpiecznej postaci – alarmują zachodni eksperci. Już wkrótce może powstać emirat Al–Kaidy.

 

Tuż po ataku na Amerykę 11 września 2001 roku, Al-Kaida wydała książkę jej współzałożyciela Ajmana az-Zawahiriego, przedstawiającą wielką strategię grupy. Publikacja zatytułowana „Rycerze pod sztandarem Proroka” tłumaczyła, dlaczego dżihadyści zdecydowali się uderzyć w Amerykę, a nie lokalne reżimy. Atak miał pobudzić muzułmanów na całym świecie i stworzyć „bazę w sercu muzułmańskiego świata” dla osiągnięcia ostatecznego celu zniszczenia USA.

Wesprzyj nas już teraz!

 

Amerykanie ścigali członków Al-Kaidy w Afganistanie, w końcu zabijając jej przywódcę Osamę bin Ladena. W Iraku dżihadyści bin Ladena nie cieszyli się poparciem mas, a w następstwie wojny syryjskiej, Al-Kaidzie wyrósł poważny konkurent w postaci ISIS.

 

Brytyjski tygodnik „The Economist” podkreśla, że zagrożenie ze strony Al-Kaidy nie zniknęło. Jej centralne kierownictwo wciąż dąży do atakowania Zachodu, a oddziały regionalne pozostają aktywne. Al-Kaida już wkrótce może mieć bezpieczną bazę w świecie arabskim.

 

Syryjska gałąź Al-Kaidy, Front al-Nusra, odgrywa kluczową rolę w walce przeciwko wojskom prezydenta Baszszara Al-Asada. Zastępca Zawahiriego, Abu Khayr al-Masri uwolniony przez Irańczyków w ramach wymiany więźniów w ubiegłym roku, został przeniesiony do Syrii wraz z kilkoma innymi ważnymi osobistościami Al-Kaidy – alarmują zachodni urzędnicy.

 

Wedle wielu ekspertów ds. bezpieczeństwa i walki z terroryzmem, Al-Kaida może już wkrótce utworzyć emirat, od którego droga wiedzie do ustanowienia kalifatu.

 

Ostatnie zawieszenie broni w Syrii wynegocjowane przez Amerykanów i Rosjan przewidywało, że jeśli Moskwie uda się przekonać syryjskiego przywódcę do zawieszenia działań wojennych, by dostarczyć pomoc humanitarną dla ludności uwięzionej przez rebeliantów m.in. w Aleppo, wówczas Ameryka miała dołączyć się do operacji rosyjskiej wymierzonej – poza ISIS we Front al-Nusra. Pierwsze takie wspólne operacje miały z założenia rozpocząć się 20 września.

 

Planowane działania amerykańsko-rosyjskie zaalarmowały dżiahdystów Frontu Al-Nusra. Jej rzecznik Mostafa Mahamed mówił, że to „spisek przeciwko ludności syryjskiej, ponieważ wszyscy o tym wiedzą, iż Front Al-Nusra jest jedną z najsilniejszych sił walczących z reżimem”.

 

W przeddzień porozumienia Kerry-Ławrow nieznany samolot uderzył w kryjówkę dowódców rebeliantów, zabijając Abu Omar Saraqiba – ważną postać Al-Nusry. Rebelianci wszystkich wyznań opłakiwali jego śmierć. Saraqib był strategiem i planistą operacji wojskowych jednej z najsilniejszych organizacji rebelianckich w Syrii. Jego śmierć osłabi rewolucję – ubolewał Zakaria Malahfeji z Fastaqim Kama Umirt, frakcji rebeliantów w Aleppo, którzy otrzymują pomoc wojskową z Ameryki.

 

„Takie uczucia mówią wiele o niepowodzeniu polityki amerykańskiej w Syrii i przyszłym sukcesie pragmatyzmu Al-Kaidy” – komentuje brytyjski tygodnik. Front Al-Nusra swoje korzenie wywodzi z Al-Kaidy. Walczyła ona nie tylko przeciwko Ameryce i jej koalicjantom, ale także z szyitami w Iraku.

 

Nauczeni jednak doświadczeniem dżihadyści z Al-Nusry nie chcą być postrzegani jak ISIS i odcinają się od metod członków Kalifatu. Zamiast brutalności i siłą narzuconego szariatu, Front stara się zdobyć szacunek sunnitów w walce przeciwko Assadowi i stopniowo wprowadzać prawo islamskie. Docelowy kalifat ma być utworzony w przyszłości, gdy „warunki do tego dojrzeją”.

  

Front zawiera sojusze z bardziej umiarkowanymi grupami. Koncentruje się na walce w Syrii zamiast globalnym dżihadzie.

 

W lipcu Al-Nusra w Syrii przekształciła się w Front Fatah al-Sham (JFS). David Petraeus, były szef CIA alarmował, by natychmiast podjąć działania w celu zniszczenia grupy, zanim jeszcze bardziej się rozrośnie.

 

Al-Nusra jest nadal integralną częścią Al-Kaidy pomimo zmiany nazwy. Grupa stale zyskuje poparcie wśród syryjskiej ludności i rebeliantów. Jeśli nadal będzie rosnąć, to stanie się prawdziwym ruchem masowym – ostrzega Charles Lister z Brookings Institution, który straszy, iż u granic Europy powstanie silny emirat. Będzie to bezpieczna baza terytorialna dżihadystów, bardzo trudna do zniszczenia.

 

Amerykanie przekonują, że Al-Kaida – mimo iż na razie zrezygnowała z zamachów terrorystycznych na Zachodzie w końcu zacznie je przeprowadzać, gdy zyska poparcie tysięcy Syryjczyków.

 

JFS zyskuje nie tylko wdzięczność syryjskich cywilów, ale także szacunek wśród dżihadystów. Przyciąga wielu rekrutów, którzy postrzegają bojowników Al-Kaidy jako lepiej wyszkolonych i wyposażonych, bardziej zdyscyplinowanych i dbających o swoich rannych.

 

Waszyngton obawia się, że chociaż syryjskie ugrupowania rebelianckie w mniejszym lub większym stopniu opowiadają się za zawieszeniem broni, to jednak niewielu dżihadystów będzie przestrzegać „porządku Ameryki” i nie oddzieli się od JFS.

 

Ludzie Al-Kaidy na podbitych terenach tworzą coś w rodzaju quasi-rządu. Specjalne komórki torują drogi, remontują linie elektryczne, naprawiają pompy wodne i odbudowują zniszczoną infrastrukturę. Aby zapobiec grabieżom, milicja Al-Kaidy pilnuje targowisk. Rozdaje chleb, prowadzi młyny i piekarnie, oferuje edukację islamską, zapewnia opiekę zdrowotną i niskie czynsze dla rodzin przesiedlonych w wyniku walk. Nawet organizuje się loterie, oferując nagrody w postaci telewizorów.

 

Wielu uważa, że dżihadyści Al-Kaidy są mniej zepsuci niż bojownicy innych frakcji rebelianckich. Pilnują też, by w kontrolowanych przez nich obszarach sprawnie działał wymiar sprawiedliwości. Ludzie mają dostęp do aktów małżeństwa oraz aktów własności. Toczą się rozprawy i rozstrzygane są spory. Al-Kaida nie ingeruje tak bardzo jak ISIS w życie mieszkańców. Nawet wokół Idlib, ich głównej twierdzy można zobaczyć dziewczęta i kobiety bez nikabu – mówi Sami al-Raj z Aleppo. Syryjczycy przyznają, że Al-Kaida w tej chwili jest jedyną grupą rebeliantów, która chroni własność i pieniądze ludzi. Na obszarach przez nią kontrolowanych rzadko zdarzają się rozboje.

 

W 2013 roku Zawahiri wzywał dżihadystów do zachowania umiaru. Z wyjątkiem niektórych miejsc, takich jak Afganistan, Pakistan, Somalia i Arabia Saudyjska, mieli oni w miarę możliwości unikać starcia z lokalnymi systemami. Zalecił „unikanie wtrącania się” w życie mniejszości niemuzułmańskich.

 

Strategia, polegająca na unikaniu sporów z lokalną ludnością i roztaczaniu opieki nad nią, przynosi efekty. Podobnie – zauważa „The Economist” postępowano w Jemenie. – Oni chcą pokazać, że mogą rządzić lepiej niż ktokolwiek inny – tłumaczy Elisabeth Kendall z Uniwersytetu Oksfordzkiego. Dodała ona, że strategia Al-Kaidy odnosi sukcesy.

 

Amerykanie straszą, że role ISIS i Al-Kaidy mogą się zamienić. Atakowane w Syrii Państwo Islamskie może się rozproszyć i skoncentrować na prowadzeniu międzynarodowego dżihadu. Al-Kaida zaś – jeśli nie pokona się jej teraz może zapuścić silne korzenie w Syrii. W rezultacie „może się okazać znacznie trudniejsza do pokonania niż barbarzyńskie Państwo Islamskie”.

 

Źródło: economist.com

AS

  

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie

Udostępnij przez

Cel na 2024 rok

Bez Państwa pomocy nie uratujemy Polski przed planami antykatolickiego rządu! Wesprzyj nas w tej walce!

mamy: 310 141 zł cel: 300 000 zł
103%
wybierz kwotę:
Wspieram