„Alchemik, czyli rzecz o Bogu, o człowieku i o uświęceniu” ojca Wawrzyńca Marii Waszkiewicza to książka jakby nie z tej epoki. Rozważania przywołują na myśl dawne traktaty katolickie. A jednocześnie ten „zbiór kwiatków” zawiera ponadczasowe wskazówki życia duchowego aktualne jak nigdy dotąd, właśnie w naszych czasach.
Dlaczego „alchemik”? Oddajmy głos samemu autorowi. „Coś jednak łączy Boski tryb działania ze skazanymi na niepowodzenie próbami ludzkiego alchemika. Tym czymś jest to, że Bóg lubi posługiwać się marnością, nędzą, tym, co bezwartościowe. I przerabia to na najczystsze złoto. To właśnie o tej alchemii będzie ta książka. O alchemii, która w Boskim tyglu z ludzkiej nędzy, z niewiedzy, z tego, co małe, niepozorne i bezwartościowe, wytwarza najczystsze złoto” – zauważa ojciec Waszkiewicz.
Autor podkreśla przepaść pod względem wartości dzielącą łaskę nadprzyrodzoną od dóbr naturalnych. „Najmniejszy stopień łaski więcej jest wart aniżeli dobro przyrodzone całego świata – łaska jest bowiem nasieniem życia wiecznego; jest początkiem szczęśliwej wieczności już tu na ziemi”. Święty Tomasz zauważał, że łaska uświęcająca jednej osoby przewyższa dobra naturalne całego świata. Z kolei Suarez podkreślał, że za zasługę odmówienia jednej modlitwy oddałby całą swą wiedzę.
Wesprzyj nas już teraz!
Niezwykłej wagi jest też przedstawione przez o. Waszkiewicza zwrócenie uwagi na rolę rzeczy drobnych. To właśnie z drobnych chwil, niewielkich przedmiotów składa się nasze życie. To one decydują o zbawieniu. Przykładem jest tu anegdota o pewnym bracie zakonnym parającym się całe życie krawiectwem. U kresu życia poprosił on współbraci o podanie mu igły. Gdy ci dziwili się jego zachowaniu, wyjaśnił im, że to właśnie tej igle zawdzięcza swoje zbawienie. Za każdym bowiem razem gdy jej używał, czynił to z miłości do Boga.
Kapłan przestrzega, by dbałości o rozwój duchowy nie ograniczać li tylko do niedługich zazwyczaj chwil modlitwy. Należy włączyć do nie obowiązki stanu. Ale nie tylko je. Trzeba brać pod uwagę całość życia. Wszystko należy do Boga i wszystko warto Mu oddać. Także wypoczynek. Także chwile radości, wytchnienia i przyjemności. Czy jecie czy pijecie…– mówił Apostoł Narodów.
„Otóż wdając się w naszą świętą alchemię” – pisze autor – „trzeba z tej znikomej i przyziemnej pociechy zrezygnować. Kto chce ze swoich łez zrobić perły, ten nie będzie się zadowalał niskogatunkowymi pociechami w rodzaju narzekania, licytowania się na nieszczęścia, użalania się nad sobą. W zamian otrzyma jednak wielki pokój wewnętrzny. Oto cierpienie nadało sensu – dzięki czemu nadało sens jakiejś cząstce naszego życia; cząstce być może niemałej, być może nieubłaganie rosnącej”.
Ojciec Waszkiewicz pisze tonem przedwojennego kaznodziei czy autora ówczesnych lektur duchowych. Erudycja, sposób formułowania przekazu czy tradycyjna treść przywołują na myśl właśnie dzieła ks. Roberta Mädera czy biskupa Tihaméra Tótha. Jednocześnie pod pewnymi względami przewyższają je. Autor żyje w świecie XXI wieku i wie, czego potrzebuje dzisiejszy człowiek. Wie, że pragnie łatwego zysku, niczym alchemik. I o tym łatwym zysku jest w pewnym sensie ta książka. Nie chodzi tu jednak o zysk na bitcoinach czy lewarowanych kontraktach CFD; ani nawet wyśnionej przez tytułowego alchemika przemianie ołowiu w złoto. Chodzi o przebóstwienie słomy, jaką jest człowiek, w istotę podobną aniołom. Nie dzięki pysznej wiedzy, lecz dzięki łasce płynącej z Niebios.
O. Wawrzyniec Maria Waszkiewicz, Alchemik, czyli rzecz o Bogu o człowieku i o uświęceniu, Rosa Mystica, Wrocław 2021, stron 171, oprawa twarda.
recenzja: Marcin Jendrzejczak