Alex Marshall, autor książki The suprising Design of Market Economies, stwierdził, że wolny rynek nie istnieje sam z siebie, że nie istnieje bez państwa, które jest jego ojcem i powinno sprawować nad nim opiekę, niczym rodzic nad dzieckiem.
Marshall rozpatruje tę tezę z punktu zbliżających się wyborów prezydenckich w Stanach Zjednoczonych. Wyraźnie odróżnia od siebie Republikanów i Demokratów. Pierwsi uważają państwo za rakotwórczą siłę, przez co zadaniem Republikanów jest zabezpieczyć „wolności dane od samego Boga”. Sukces to efekt jedynie indywidualnej, ciężkiej pracy, przy pomocy wiary i rodziny. Partia Republikańska ogłasza się jako „partia maksymalnej wolności gospodarczej”, która wspiera dobrobyt, zapewniając jednostkom i rodzinom wolność, w tym od działań rządu. Z kolei Demokraci kładą nacisk na to, że pomogą znaleźć pracę czy wezmą pod ochronę publicznej służby zdrowia. Chcą regulować rynek, podczas gdy Republikanie woleliby zostawić go w spokoju.
Wesprzyj nas już teraz!
Nie tędy jednak droga, wskazuje Marshall, ponieważ, jego zdaniem, rynek nie istnieje sam z siebie nawet jako pewna koncepcja, ponieważ to państwa kreują rynek. Uważa też, że państwo jest odpowiedzialne za każdy aspekt gospodarki rynkowej, od tworzenia praw definiujących własność prywatną aż po budowę dróg, od których w dużej mierze zależy handel.
Marshall w następujący sposób poucza również zwolenników wolnego rynku: – Jeśli (…) wierzysz w indywidualny sukces i wspierasz prywatny biznes, jesteś jednocześnie zwolennikiem państwa. Jedno nie może istnieć bez drugiego. Stosunek państwa do rynku i kapitalizmu jest jak stosunek rodzica do dziecka – powiedział.
Dodaje również coś, od czego mogą zjeżyć się włosy na głowie, mianowicie, że „w demokracji to państwo kreuje rynek”. Czy mamy rozumieć, że demokratycznym osiągnięciem na skalę cywilizacji jest to, że Unia Europejska nakłada kaganiec na wolną przedsiębiorczość, zasypując ją tysiącami nikomu niepotrzebnych przepisów? Prowadzą one do spowolnienia gospodarki oraz uciekania przedsiębiorców w szarą strefę – kluczowego sygnału, wskazującego, że prowadzenie działalności gospodarczej staje się coraz trudniejsze, właśnie przez państwo, które wcieliło się w rolę demiurga.
Logicznym efektem toku myślenia, którym posługuje się Marshall jest to, że w czasach przedpaństwowych nie istniała własność prywatna ani jakiekolwiek prawo, regulujące np. wymianę handlową. Ciężko polemizować z tak absurdalnym założeniem. Państwo jedynie usankcjonowało pewne stosunki, istniejące na obszarach, które obejmowało swą suwerennością. Zaś to, w jaki sposób to robiło, jest już całkowicie inną sprawą. Z pewnością jednak nie jest tak, jak chce Marshall, że państwo jest wielkim architektem, który stworzył wolny rynek.
Efektem „kreowania” rynku przez państwa jest również obecny kryzys zadłużenia w Ameryce i Europie. Za nieodpowiedzialne decyzje państw w dziedzinach gospodarki czy polityki monetarnej trzeba w końcu zapłacić. Niestety, ci, którzy naważyli tego piwa, chcieliby uregulować płatność w nic nie wartym, pustym pieniądzu, który w dłuższej perspektywie doprowadzi jedynie do wzrostu należności.
Tomasz Tokarski
Źródło: www.forsal.pl