Historia Alicji Tysiąc, której lekarze odmówili zabicia jej nienarodzonego dziecka, zyskała medialny rozgłos za przyczyną organizacji feministycznych, wykorzystujących problem chorej kobiety do swojej walki o legalizację aborcji. Sprawa wywołała wiele kontrowersji, dzieląc polskie społeczeństwo. 20 marca minęło 15 lat od orzeczenia Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w głośnej sprawie z udziałem kobiety. Polska została zobowiązana do wypłacenia skarżącej 25 tysięcy euro zadośćuczynienia z uwagi na rzekome naruszenie przez nasze państwo artykułu 8. Europejskiej Konwencji Praw Człowieka, czyli prawa do poszanowania życia prywatnego.
Przypadek Alicji Tysiąc jak w soczewce skupia metody działań aborcyjnego lobby. Przez lata wykorzystywany był przez organizacje feministyczne jako argument mający służyć zmianie obowiązującego w Polsce prawa. Twarz i nazwisko kobiety długo jeszcze wiązane będą z problemem tzw. kompromisu aborcyjnego, który wciąż – chociaż, szczęśliwie, w węższym już zakresie – umożliwia zabijanie nienarodzonych ludzi. Pozostaną też na zawsze w opisie sprawy, jaką kobieta wytoczyła Polsce przed Europejskim Trybunałem Praw Człowieka po tym, jak przegrała proces we wszystkich instancjach przed sądami krajowymi.
Wesprzyj nas już teraz!
Alicja Tysiąc przeciwko Polsce
W świetle dostępnych informacji, w 2007 roku przed ETPC zawisła sprawa Alicji Tysiąc przeciwko Polsce. Dotyczyła niezapewnienia powódce przez państwo możliwości odwołania się od decyzji lekarzy, którzy odmówili jej prawa do dokonania tak zwanej aborcji ze względów zdrowotnych. Gdy w lutym 2000 roku Alicja Tysiąc zaszła w nieplanowaną ciążę, w obawie przed jej negatywnym wpływem na stan oczu (cierpiała na mocno posuniętą krótkowzroczność), zwróciła się do lekarzy o opinię. Konsultujący ją okuliści odmówili wydania zaświadczenia o potrzebie przeprowadzenia „zabiegu” z uwagi na tę przypadłość, choć – jak twierdziła – istniało duże prawdopodobieństwo utraty widzenia w związku z ciążą. Taki dokument został wydany dopiero przez lekarza ogólnego. Kobietę przyjęto na oddział ginekologiczny szpitala publicznego w Warszawie, ale na zabicie jej dziecka nie zgodził się ordynator oddziału, znany aborter prof. Romuald Dębski. Nieżyjący dziś już specjalista argumentował, że przesłanki do wykonania aborcji są niewystarczające. W listopadzie 2000 r. na świat przyszło trzecie dziecko kobiety.
Trybunał rozpoznając omawianą sprawę ocenił, że ciąża w znacznym stopniu zagrażała zdrowiu skarżącej i w związku z tym zachodziły przesłanki do wykonania aborcji. W wydanym orzeczeniu przeczytać można, że Polska naruszyła postanowienia art. 8 Europejskiej Konwencji Praw Człowieka, czyli złamała prawo do poszanowania życia prywatnego i rodzinnego. Trybunał ocenił, że naruszenie uprawnienia Alicji Tysiąc miało wynikać z obowiązującej w Polsce nieprawidłowej procedury, ponieważ w przypadku odmowy przez lekarza wykonania aborcji lub wydania zaświadczenia o takiej potrzebie, ciężarna nie ma możliwości skorzystania z żadnego środka odwoławczego. Nie chodziło więc o zachowanie lekarzy uniemożliwiających poddanie się ciężarnej „zabiegowi”, lecz o niezapewnienie przez ustawodawcę niezbędnej w takich okolicznościach procedury odwoławczej. Precyzyjniej ujął tę kwestię na łamach „Rzeczpospolitej” prawnik Marek Antoni Nowicki: „Trybunał w ogóle nie wypowiadał się na temat dopuszczalności czy niedopuszczalności prawa do aborcji. Nie zajmował się problemami etycznymi czy moralnymi związanymi z kwestią ochrony prawa do życia. Bo nie tych zagadnień sprawa dotyczyła. Badał ją wyłącznie z punktu widzenia ciążących na Polsce obowiązków, skoro w Polsce obowiązuje ustawa dopuszczająca aborcję” („Rzeczpospolita” 24. 03. 2007 r.). Tym sposobem – w ocenie pewnej grupy ekspertów – ETPC formalnie nie opowiedział się po żadnej ze stron sporu o etyczny charakter „zabiegu przerwania ciąży”.
Z taką opinią nie zgodził się hiszpański sędzia Francisco Javier Borrego Borrego, który w odrębnym zdaniu do wyroku stwierdził, że orzeczenie Trybunału w sprawie Alicji Tysiąc niejako „tylnymi drzwiami” wprowadza w zakres artykułu 8 konwencji „prawo do aborcji”, jako że urodzenie dziecka uznano za sprzeczne z postanowieniami EKPC. Ponadto, wyrok skupił się jedynie na pozytywnym obowiązku państwa do zagwarantowania prawa do życia prywatnego przyszłej matki, ignorując zupełnie potrzebę znalezienia równowagi z prawem do życia płodu i nie odnosząc się w ogóle do spolaryzowanej debaty w Polsce. Główny zarzut podnoszony przez Borrego Borrego sprowadził się więc do tego, że decyzja podjęta przez większość składu otworzy drogę do legalizacji „aborcji na życzenie”. Zdaniem sędziego, Trybunał skoncentrował się na nieuzasadnionych obawach skarżącej, przedkładając opinię lekarza internisty nad opinię grupy ośmiu specjalistów. Mimo zapewnień, dokonując takiej oceny Trybunał wykroczył poza swoją właściwość. Hiszpański sędzia wskazał więc na niespójność takiego rozumowania. Jeśli Trybunał sam uznał się niewłaściwym, by podważać opinię lekarza specjalisty, który odmówił dokonania aborcji ze względu na stan zdrowia skarżącej, trudno dopatrzeć się – jego zdaniem – jak istnienie procedur odwoławczych pomogłoby ciężarnej legalnie dokonać aborcji. W opinii Borrego Borrego Alicja Tysiąc nie spełniła po prostu przesłanek wskazanych przepisami prawa.
Mimo zdania odrębnego, 20 marca 2007 r. większość składu sędziowskiego ETPC orzekła, że Polska nie wywiązała się z obowiązku zapewnienia efektywnej ochrony postanowień art. 8 Konwencji o Ochronie Praw Człowieka i Podstawowych Wolności gwarantującego prawo do poszanowania życia prywatnego. W następstwie polskie państwo musiało zapłacić Alicji Tysiąc zadośćuczynienie w kwocie 25 tysięcy euro oraz 14 tys. euro z tytułu kosztów postępowania.
Alicja i 30 tysięcy
Wyrok odbił się głośnym echem w polskich mediach i wzbudził wiele kontrowersji, dzieląc Polaków na zwolenników i przeciwników działań kobiety. Tym samym nastąpiła większa niż do tej pory polaryzacja społecznej opinii w toczącej się przez lata publicznej debacie. Kolejny rozdział do sprawy napisała sama Alicja Tysiąc, skarżąc do sądu publicystów krytykujących ją samą oraz wyrok ETPC.
Przed sądem stanął redaktor naczelny „Gościa Niedzielnego” ks. Marek Gancarczyk za słowa: „W konsekwencji pani Tysiąc otrzyma 25 tys. euro odszkodowania, plus koszty postępowania, za to, że nie mogła zabić swojego dziecka. Mówiąc inaczej, żyjemy w świecie, w którym mama otrzymuje nagrodę za to, że bardzo chciała zabić swoje dziecko, ale jej nie pozwolono” (GN 40/2007, s. 3). Między innymi za tę wypowiedź Sąd Okręgowy w Katowicach zobowiązał dziennikarza i wydawcę – Archidiecezję Katowicką do wypłacenia Alicji Tysiąc 30 tysięcy złotych zadośćuczynienia oraz zamieszczenia w najbliższym numerze tygodnika przeprosin. Sąd Apelacyjny w Katowicach utrzymał w mocy wyrok niższej instancji.
Na ławie oskarżonych zasiadł też publicysta Tomasz Terlikowski za opublikowane w książce pt. „Agata. Anatomia manipulacji” stwierdzenie: „Zasłanianie tej prostej prawdy słowami o tym, że Alicja Tysiąc nie złamała prawa, a jedynie próbowała egzekwować przysługujące jej prawa – jest absurdalne. Adolf Eichmann też nie łamał hitlerowskich praw, czy to znaczy, że nie można go nazwać mordercą (w tym przypadku już nie niedoszłym, a jak najbardziej doszłym)?”. Terlikowski zarzucił jej również „moralną obrzydliwość”. Mocą wyroku Sądu Okręgowego w Warszawie publicysta miał zapłacić kobiecie 10 tysięcy złotych zadośćuczynienia oraz zamieścić przeprosiny na stronie internetowej salon24.pl. Podobnie jak w przypadku redaktora naczelnego „Gościa Niedzielnego”, publicysta przegrał wytoczony przez Alicję Tysiąc proces przed sądem drugiej instancji, ale jednocześnie zwolniono go z wypłacenia zasądzonej wcześniej kwoty.
Można powiedzieć, że sprawa Alicji Tysiąc nie zakończyła się więc tylko przed ETPC, ale miała swoją kontynuację w postaci kolejnych orzeczeń, które – w ocenie ich krytyków – wymierzone były przeciwko wolności słowa oraz wolności prasy w Polsce i które wikłały wymiar sprawiedliwości w spór o aborcję. We wspomnianych orzeczeniach widziano również próbę cenzurowania debaty publicznej oraz zachętę do wykorzystywania wymiaru sprawiedliwości przez środowiska lewicowe w celu narzucania swego światopoglądu reszcie społeczeństwa.
Ale był też inny wymiar sprawy. Przypadek Alicji Tysiąc bardzo dobrze pokazał strategię działań zamożnego i wpływowego lobby proaborcyjnego, wspieranego przez organizacje międzynarodowe. Środowiska te postanowiły wykorzystać dramat chorej kobiety jako precedens w działaniach zmierzających do zmiany prawa w taki sposób, aby wprowadzona została w Polsce nieograniczona wyjątkami legalizacja aborcji na życzenie. W historię Tysiąc skwapliwie włączyły się środowiska feministyczne, współpracujące w tym zakresie z Helsińską Fundacją Praw Człowieka, występując do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka o możliwość przedstawienia opinii „przyjaciela sądu” (amicus curiae) oraz o wzięcie udziału w tej sprawie. Tym sposobem chciano przekreślić wszystkie osiągnięcia w dziedzinie ochrony życia, które zostały prawnie zagwarantowane w wyniku debaty publicznej w latach 90. oraz przyjętych wówczas aktów prawnych. Alicja Tysiąc stała się z czasem ikoną ruchu proaborcyjnego w Polsce, dlatego ocena wszystkich kwestii związanych z jej osobą powinna uwzględniać społeczny i medialny wymiar aktywności kobiety.
Julia
Rozdział do sprawy Alicji Tysiąc przeciwko Polsce napisało też samo życie. W udzielonym dla portalu ofeminin.pl wywiadzie uratowana od śmierci córka kobiety na pytanie prowadzącej rozmowę: „Wiem, że dziś sama jesteś zaangażowana w działania na rzecz praw kobiet. Chodzisz na protesty, w tym te Strajku Kobiet. Gdyby prawo aborcyjne w Polsce mogło zależeć od ciebie, jakby wyglądało?”, miała odpowiedzieć: „Uważam, że każda kobieta powinna mieć wolność wyboru. Uważam, że w szczególnych wypadkach aborcja powinna być dozwolona. Dzięki temu nie schodziłyby do tak zwanego podziemia. Kobiety nie byłyby zmuszone do wyjazdu zagranicę, na który często i tak ich zwyczajnie nie stać. Aborcja powinna być bezpieczna, odbywać się w sterylnych warunkach i być wykonywana przez doświadczonych lekarzy. Osobiście nigdy w życiu nie chciałabym znaleźć się w takiej sytuacji. Myślę, że dla żadnej kobiety nie jest to łatwe. Ale gdyby już tak się zdarzyło, chciałabym mieć wybór”.
Smutna w swej wymowie historia Alicji Tysiąc, której córka postanowiła pójść w ślady matki, nie widząc diabolicznej wręcz przewrotności w reprezentowanej przez siebie postawie, skłania do namysłu nad złowrogą siłą przykładu, jaki mogą dać rodzice swoim dzieciom. Pozostaje mieć nadzieję, że odkrycie w darze macierzyństwa piękna i wyjątkowości każdego ludzkiego życia pozwoli kiedyś Julii zrewidować ten pogląd.
Alicja Tysiąc zmarła 15 grudnia 2021 r. na oddziale covidowym jednego z warszawskich szpitali. Miała 50 lat.
Anna Nowogrodzka-Patryarcha