Ambasador Polski w Rosji Krzysztof Krajewski został 16 listopada zaatakowany w Petersburgu, jednak dzięki personelowi ambasady nie doszło do napaści fizycznej. Krajewski zaznaczył, że zaatakowała go zorganizowana grupa z transparentami, więc nie może być mowy o żadnym przypadku.
Do zdarzenia doszło w minioną niedzielę, tj. 16 listopada. – Doszło do kolejnego wrogiego aktu wobec mnie i personelu placówki. W czasie, gdy przechodziłem główną ulicą, Newskim Prospektem, grupa tzw. aktywistów, dobrze zorganizowana i kierowana przez osoby spoza tej grupy, zaatakowała mnie słownie, wznosząc antypolskie i antyukraińskie okrzyki, i próbowała zaatakować fizycznie – przekazał dyplomata w rozmowie z PAP.
Krajewski zaznaczył, iż atak został dokonany z premedytacją. Zaatakowała go bowiem zorganizowana grupa z transparentami, więc nie może być mowy o żadnym przypadku. Na szczęście, jak wyjaśnił, „dzięki profesjonalizmowi personelu ambasady do napaści fizycznej nie doszło”.
Wesprzyj nas już teraz!
W związku z incydentem Krajewski wysłał już notę protestacyjną do rosyjskich władz.
Do zdarzenia odniósł się szef MON Władysław Kosiniak-Kamysz, nazywając je niedopuszczalnym skandalem dyplomatycznym. – To jest przekraczanie kolejnej granicy. To jest skandaliczne zachowanie w obliczu jakichkolwiek zasad dyplomatycznych – powiedział wicepremier 20 listopada. – Będziemy domagali się przestrzegania prawa międzynarodowego, przestrzegania zasad dyplomacji i ochrony polskich przedstawicieli dyplomatycznych – zaznaczył.
Źródło: PAP
AF