Wczoraj, 17 kwietnia, Amerykanie obchodzili Tax Freedom Day, czyli dzień wolności podatkowej. Jak poinformowała amerykańska The Tax Foundation od 1 stycznia do wczoraj Amerykanie pracowali tylko po to, by zapłacić podatki – federalne, stanowe i lokalne. W tym roku każdy amerykański podatnik musi oddać fiskusowi 29,2% osiągniętego dochodu.
Pomimo, że za rządów Baracka Obamy święto podatników przypada co roku później (10 kwietnia 2009, 12 kwietnia 2010, 13 kwietnia 2011, 17 kwietnia 2011, a szacunki wskazują, że w przyszłym roku będzie to aż 28 kwietnia), to należy uczciwie stwierdzić, że obecny Taxmageddon niespecjalnie odbiega od tego, z czym Amerykanie zmagali się w ostatnich dziesięcioleciach.
Wesprzyj nas już teraz!
Porównując jednak dzisiejsze opodatkowanie z tymi sprzed 100 lat, nie trudno dojść do wniosku, że żyjemy w czasach tyranii podatkowej. W 1910 roku Amerykanie obchodzili dzień wolności 19 stycznia! Jeszcze w 1950 roku był to 30 marca.
Jeśli chodzi o poszczególne stany to najbardziej opodatkowani są mieszkańcy stanu Connecticut (oni przestaną pracować dla państwa dopiero 5 maja), New Jersey oraz Nowy Jork (1 maja). Najszybciej wolność podatkową osiągną w tym roku następujące stany: Louisiana i Mississippi (1 kwietnia), Południowa Karolina (3 kwietnia) oraz Południowa Dakota (4 kwietnia).
Dla Polaków nawet data kwietniowa wydaje się być oddalona o lata świetlne. I nic nie wskazuje, aby w najbliższych latach sytuacja uległa poprawie; wszystko raczej wskazuje na to, że dzień wolności podatkowej będzie jeszcze dalej przesuwał się w kalendarzu. Bo przypomnijmy, że w Polsce Dzień Wolności Podatkowej w ubiegłym roku przypadł dopiero 24 czerwca, czyli w 174. dniu roku.
Jeśli dodatkowo porównamy usługi oferowane przez państwo amerykańskie z tymi świadczonymi przez państwo polskie to chyba nawet najspokojniejszym czytelnikom musi się podnieść poziom adrenaliny.
Paweł Toboła-Pertkiewicz
Pełny raport na temat opodatkowania w Stanach Zjednoczonych można znaleźć:
http://www.taxfoundation.org/news/show/28074.html