Wybrany na drugą kadencję prezydencką Barrack Obama złoży przysięgę 21 stycznia 2013 r. Ateiści namawiają go, by podczas niej nie umieszczał dłoni na Biblii i nie używał słów „tak mi dopomóż Bóg”. Jak argumentują, nie jest to konieczne, gdyż nie wymaga tego konstytucja.
Ateistyczna The Freedom From Religion Foundation (FFRF) wysłała do Obamy list, w którym domaga się rezygnacji z „upolityczniania religii”, które jej zdaniem jest poważnym problemem w Stanach Zjednoczonych. „Podczas odnawiania przysięgi lepiej użyć języka Ojców Założycieli i wyeliminować religijne słownictwo. Prezydent powinien np. położyć rękę na samej konstytucji, a nie na Biblii” – pisze autor listu, adwokat Andrew L. Seidel. Ateiści twierdzą, że odwoływanie się do Boga dyskryminuje niewierzących.Przekonują też Obamę, że nie jest on zobligowany wobec „przyszłych wyborców”, ponieważ został już wybrany na drugą kadencję.
Wesprzyj nas już teraz!
Jak pisze FFRF „ta kadencja to szansa na zrobienie czegoś, czego nie zrobił żaden prezydent w ostatnich czasach: dotarcia do bezwyznaniowych obywateli USA. W przeszłości mogło to być kosztowne politycznie, jednak obecnie jest wręcz odwrotnie. To zignorowanie świeckiej Ameryki byłoby politycznie kosztowne”. „My jesteśmy przyszłością. Wzywamy do odrzucenia upolityczniania religii podczas drugiej kadencji” – piszą autorzy listu.
Lekarz i aktywista ateistyczny, Michael Newdow próbował już przedstawić kwestię słów „tak mi dopomóż Bóg” przed Sądem Najwyższym. Jednak Sąd odmówił rozpatrzenia jego wniosku. FFRF nie planuje wprawdzie składać pozwu, lecz ogranicza się do usilnych próśb, by prezydent respektował „świecki charakter przysięgi”. Hemant Mehta, ateistyczny aktywista i autor książki „I sold my soul on eBay” („Sprzedałem duszę na eBay’u”) również jest gorącym zwolennikiem rezygnacji z odwołania do Boga. – Czas sprzeciwić się religijnej prawicy, która ogłupia Amerykanów, wmawiając im, że jesteśmy chrześcijańskim narodem – mówi Mehta.
Wbrew twierdzeniom fanatycznych ateistów, Stany Zjednoczone są krajem o chrześcijańskich korzeniach. Dobrze je wyrażają słowa jednego z ojców założycieli i trzeciego prezydenta tego kraju. „Bóg, który dał nam życie, dał nam wolność” – powiedział Jefferson. Napis „In God we trust” na banknotach jednodolarowych także dowodzi tego, że Stany Zjednoczone nie były tworzone jako świecka utopia. W 2011 r. Izba Reprezentantów przyjęła rezolucję, zgodnie z którą to hasło jest mottem Stanów Zjednoczonych. Z drugiej jednak strony, choć mieszkańcy kraju wciąż należą do najbardziej religijnych przedstawicieli krajów rozwiniętych, to amerykańskie chrześcijaństwo przeżywa poważny kryzys. Zaufanie do instytucji religijnych jest w tym kraju najmniejsze od 30 lat. Poważnym problemem jest też kwestia aborcji. Od czasu sprawy Roe vs Wade z 1973 r. jest ona legalna na terenie USA, choć ustawodawstwo różni się w poszczególnych stanach.
Podczas kadencji Obamy kolejnym problemem stało się przymusowe finansowanie antykoncepcji. Zgodnie z tzw. Mandatem HHS od 1 stycznia br. firmy zatrudniające powyżej 50 pracowników są zobligowane do jej finansowania. Istnieją jedynie wąskie wyjątki ustanowione dla organizacji religijnych. Z publicznych pieniędzy finansuje się też organizacje pro-aborcyjne, takie jak Planned Parenthood. Druga kadencja Obamy będzie najprawdopodobniej kolejnym etapem laicyzacji amerykańskiego państwa i społeczeństwa.
Marcin Jendrzejczak