Dzięki wspólnej akcji obrońców życia, zamknięto klinikę aborcyjną w Birmingham w amerykańskim stanie Alabama. To konsekwencja skrupulatnego śledztwa, jakie wszczęto po tym, jak w styczniu tego roku świadkowie donieśli odpowiednim władzom, że karetka wywiozła z ośrodka do szpitala dwie pacjentki. Jedna z nich była nieprzytomna i cierpiała na groźny krwotok, druga miała na twarzy maskę tlenową.
Incydenty te zbadał Departament Zdrowia Publicznego stanu Alabama i opublikował 76-stronictwy raport, z którego wynika, że hospitalizowane kobiety otrzymały w klinice „nadmierną dawkę środka o nazwie Vasopressin (syntetycznie uzyskany hormon wazopresyny)”. Ponadto wskazano, że klinka naruszyła szereg zasad zdrowia i bezpieczeństwa. Zarzuty obejmowały m.in. na zatrudnianie nielicencjonowanych lekarzy, korzystanie z pozbawionego odpowiednich homologacji sprzętu, niekonsekwentne prowadzenie kartotek oraz błędy medyczne przy przeprowadzeniu aborcji.
Wesprzyj nas już teraz!
Do samego końca procedury odwoławczej, gdy klinika starała się ponownie uzyskać pozwolenie na funkcjonowanie, przed budynkiem czuwali i modlili się obrońcy życia. Odkryli oni także, iż nowy zarząd placówki nadal zamierza utrzymać nielegalny kontrakt z obecną właścicielką kliniki, która miała czerpać korzyści finansowe z dokonywanych tu aborcji. Władze ostatecznie nie pozwoliły klinice na wznowienie działalności.
– To przykład, co można osiągnąć, gdy grupy obrońców życia pracują razem dla wspólnego celu – zauważył szef organizacji broniącej życia Operation Rescue, Troy Newman. – Bez naszej wspólnej pracy, dziś ta klinika wciąż odbierałaby życie niewinnym dzieciom – dodał.
Źródło: KAI
luk