Z dużym rozczarowaniem obrońcy życia przyjęli informację, że republikański kandydat na prezydenta Mitt Romney uczestniczył w kolacji związanej ze zbiórką pieniędzy na kampanię w rezydencji Phila Frosta-szefa firmy farmaceutycznej Teva Pharmaceuticals, która produkuje znane pigułki aborcyjne „Plan B”. Uczestnictwo w kolacji kosztowało 50 tys. dolarów. Ubiegający się o fotel w Białym Domu zbierają w ten sposób pieniądze potrzebne na prowadzenie kampanii wyborczej.
Obrońca życia Brian Camenker z organizacji MassResistance podkreślił, że uczestnictwo Romneya na kolacji w domu Frosta w Miami to „olbrzymie rozczarowanie”. – Gdyby ktoś był naprawdę za życiem, nie zbierałby pieniędzy razem z kimś kto wspomaga przemysł aborcyjny – dodał.
Wesprzyj nas już teraz!
Jednak Brian Burch, szef portalu CatholicVote.org, uważa, że w tym przypadku ważny jest dalekosiężny cel, jakim będzie – jeśli Romney wygra wybory – zaprzestanie finansowania z pieniędzy podatników środków wywołujących aborcję oraz unieważnienie przepisów zmuszających prywatne instytucje do opłacania takich specyfików. Cel jednak uświęca środki?
Penny Nance z organizacji pro-life Concerned Women for America ma nadzieję, że Romney zwróci uzyskane podczas kolacji fundusze. Zastanawia się także, czy republikanin tak naprawdę rozumie, co to znaczy być za życiem.
Pigułka produkowana pod nazwą „Plan B” zawiera większą dawkę tych samych substancji, co zwykłe pigułki antykoncepcyjne. Jeśli kobieta zażyje ją w ciągu 72 godzin po stosunku płciowym, po którym istnieje prawdopodobieństwo ciąży, szanse na zapłodnienie spadają, według producenta specyfiku, o 89 proc. W przypadku, gdy doszło do zapłodnienia, środek wywołuje poronienie, uniemożliwiając zagnieżdżenie się zapłodnionego jaja w macicy. Z raportu Agencji ds. Żywności i Leków wynika, że tego typu pigułki doprowadziły do śmierci 14 Amerykanek, które je zażyły. 612 kobiet trafiło do szpitala, a 2207 ucierpiało w inny sposób na zdrowiu.
Źródło: KAI
luk