Amerykańskie Centra Zapobiegania Chorobom (CDC) nie będą mogły używać w swoich opracowaniach i zaleceniach medycznych takich określeń jak : „płód”, „transseksualizm”, „oparte na dowodach”, „naukowy”, „różnorodność” i „wrażliwy”. Decyzja departamentu zdrowia oburzyła zwolenników aborcji i ideologów gender.
Analitycy z CDC z Atlanty w stanie Georgia dowiedzieli się o liście niedozwolonych słów w zeszłym tygodniu na spotkaniu z wyższymi urzędnikami CDC. Przeciwko tym wytycznym zaprotestowali przedstawiciele organizacji proaborcyjnej Planned Parenthood Federation of America. Ich zdaniem akcja ta dużo mówi o administracji prezydenta Donalda Trumpa, która kwestionuje „osiągnięcia naukowe” w zakresie „zdrowia reprodukcyjnego” i teorii gender.
Wesprzyj nas już teraz!
„To jest bardziej przejrzyste niż kiedykolwiek: ta administracja od pierwszego dnia lekceważy zdrowie kobiet, osób LGBTQ i naukę” – można przeczytać we wpisie PP na Facebooku. Obruszył się także znany psychiatra David Reiss, który napisał na Twitterze, że „decyzja administracji jest bezproduktywna i wykracza poza granice tradycyjnej polityki Waszyngtonu. To atak na rzeczywistość. Cenzurując pewne określenia, Trump próbuje podważyć wiedzę, i racjonalny dyskurs. To nie jest polityka ale przejęcie społeczeństwa przez autorytarnych kleptokratów”.
Legal Lambda, organizacja propagująca ideologię sodomitów stwierdziła na Twitterze z niedowierzaniem: „Nie do wiary. Nie można się nas pozbyć, wymazać z pamięci, @realDonaldTrump”. Kongresmen Te Lieu komentował: „Administracja @ RealDonaldTrump ponownie czyni Amerykę głupią. Ośrodki ds. Kontroli i Zapobiegania Chorobom zakazują stosowania terminów opartych na „nauce” i „opartych na dowodach”. Czy teraz będziemy używać voodoo i pijawek do leczenia chorób?”.
Urzędnicy Białego Domu potwierdzili istnienie listy słów, które nie powinny być używanie w oficjalnych dokumentach CDC przygotowywanych na potrzeby budżetu na rok 2019. Długoletni analityk CDC, który wypowiedział się anonimowo dla gazety „The Washington Post” wskazał, że po raz pierwszy spotyka się z listą „określeń kontrowersyjnych”, których nie należy stosować w dokumentach CDC.
Administracja Trumpa rozważała wycofanie także takich słów, jak „prawo do przerywania ciąży,” „tożsamość płciowa” i „orientacja seksualna”. Kilka agencji federalnych nawet zmieniło swoje wewnętrzne wytyczne odnośnie polityki federalnej i zbierania informacji o biseksualistach, homo- i transseksualistach. Departament Zdrowia i Opieki Społecznej wyeliminował pytania dotyczące „tożsamości płciowej i orientacji seksualnej” w dwóch badaniach. Agencja usunęła również informacje o „osobach LGBT” ze swojej strony internetowej.
Przy wielu okazjach administracja Trumpa kwestionowała także opracowania na temat „zmian klimatycznych”. Agencja Ochrony Środowiska wyeliminowała odniesienia do „zmian klimatu” na swojej stronie internetowej i zabroniła naukowcom przedstawiania raportów na ten temat. Dana Singiser, wiceprezydent ds. polityki publicznej i spraw rządowych w Federacji Planned Parenthood Federation of America, stwierdziła, że zakaz stosowania pewnych określeń, zwłaszcza „płodu” jest „lekkomyślny i niewyobrażalnie niebezpieczny”.
„Nie możesz walczyć z wirusem Zika, ani poprawić zdrowia kobiet i noworodków, jeśli nie możesz użyć słowa płód. Musisz być w stanie mówić o nauce i dowodach, jeśli chcesz badać leki na choroby zakaźne, takie jak Ebola. Musisz być w stanie uznać społeczność transseksualną, aby zaspokoić ich potrzeby w zakresie opieki zdrowotnej. Nie można wymazać nierówności w dostępie do usług zdrowotnych, przed którymi stoją ludzie innego koloru, po prostu zabraniając używania słów wrażliwy lub różnorodność” – pisała na Tweeterze.
Lider Demokratów w kongresie Nancy Pelosi oskarżyła administrację Trumpa o „kontrolę myśli”.
Źródło: bignewsnetwork.com.,
AS