Otwarcie w amerykańskiej armii wszystkich stanowisk dla kobiet nie przestaje budzić kontrowersji. Publicyści określają decyzję z 2015 r. mianem wstrząsającej i zwracają uwagę na jej dalekosiężne, fatalne konsekwencje. Radykalny egalitaryzm może w przyszłości doprowadzić m.in. do przymusowego poboru kobiet. Tymczasem badania naukowe wskazują na mniejszą wartość bojową jednostek mieszanych płciowo.
Wesprzyj nas już teraz!
Decyzja amerykańskiego sekretarza obrony Ashtona B. Cartera o otwarciu wszystkich stanowisk wojskowych dla kobiet była „w 2015 roku jedną z najbardziej wstrząsających dla kraju decyzji” – pisze amerykański publicysta Francis Slobodnik. Może ona doprowadzić do transformacji nie tylko zwyczajów wojskowych, ale i całego społeczeństwa.
Według Slobodnika, wspomnienia weteranów jasno wskazują, że kobiety nie mogą w wojsku pełnić pewnych ról. Potwierdza to zachowania sierżanta Jeremiasza Workmana podczas bitwy o Faludżę, opisane w jego książce „Shadow of the Sword: A Marine’s Journey of War, Heroism and Redemption”. W trakcie walki zdołał on przenieść ciężko rannego towarzysza broni w bezpieczne miejsce, a musiał równocześnie udźwignąć ciężki sprzęt wojskowy. Jak twierdzi publicysta „dokonanie tego, co zrobił sierżant Workman, byłoby bardzo trudne dla większości mężczyzn, a niemożliwe dla kobiet”.
Zaćmienie rozumu
Dlaczego dochodzi do tak daleko idących zmian w amerykańskiej armii? Według autora Francisa Slobodnika odpowiedź jest prosta. To konsekwencja zaćmienie rozumu, skutek grzechu. Wystarczy rozsądek, by wyciągnąć wnioski płynące z różnic między kobietami a mężczyznami, mądrymi a głupimi, dobrymi i złymi. Współcześnie różnice te są jednak negowane. „Powtarzany lub ciągły ciężki grzech, tak powszechny dzisiaj, degraduje rozum aż do stanu, gdy absurd jest akceptowany jako prawda, a oczywiste naturalne i nadprzyrodzone prawdy są kwestionowane”.
Istotną rolę odgrywa także technologia, dzięki której samo znaczenie siły fizycznej staje się mniejsze. To jednak – podkreśla Swobodnik ułuda. Liberalizacja zasad dotyczących służby wojskowej kobiet może wydawać się przejawem postępu. W rzeczywistości jednak prawdziwe wyzwolenie dokonało się za sprawą chrześcijaństwa. W świecie starożytnym były one traktowane jako niewolnice, bywały własnością. Tymczasem św. Paweł nakazał mężom miłować żony „jak Chrystus umiłował Kościół” (Ef 5,25). Nieprzypadkowo to w krajach o chrześcijańskiej tożsamoścui kobiety cieszą się najwyższym szacunkiem.
Chrześcijańskie podejście do kobiet polega na uznaniu je za słabsze i wymagające opieki. Wbrew twierdzeniom feministek nie oznacza to ich poniżania. Do tego dochodzi właśnie za sprawą feminizacji armii. Choć obecnie służba jest ofertą skierowaną do ochotniczek, to co stanie się w przypadku powszechnego poboru? A do tego prowadzi logika egalitaryzmu.
Tymczasem kobiety mogą służyć społeczeństwu w równie ważny sposób poprzez naśladowanie cnót Najświętszej Maryi Panny, choćby w wychowywaniu nowych pokoleń. „Róbmy wszystko co możliwe, by bronić dobroczynnej kobiecości w Ameryce, kobiecości zapewniającej trwały fundament naszemu społeczeństwu, bez której staniemy się kolejnym upadającym, barbarzyńskim państwem” – podkreśla publicysta związany z TFP.
Badania pokazują skutki egalitaryzmu w armii
W 2015 r. roku opublikowano wyniki badań dotyczących służby wojskowej kobiet. Jednostki składające się z samych mężczyzn radziły sobie lepiej w 69 procentach niż jednostki mieszane płciowo. Ponadto szybciej wykonywały zadania taktyczne. Lepiej radziły sobie również w zabieraniu rannych z pola walki. Wyniki streszczone przez Dana Lamothe na łamach „Washington Pos”t bazują na trwającym 9 miesięcy eksperymencie przeprowadzonym w amerykańskich bazach wojskowych.
Źródła: tfp.org / washingtonpost.com
mjend