Administracja Obamy publicznie oświadczyła, że chce, by Wielka Brytania pozostała w strukturach unijnych i aby była „silnym głosem Ameryki” w Europie. To pierwsza oficjalna wypowiedź rządu USA wobec dyskusji na temat propozycji przeprowadzenia w Wielkiej Brytanii referendum dotyczącego ewentualnego opuszczenia UE.
Amerykański asystent Sekretarza ds. europejskich, Philip Gordon, jasno dał do zrozumienia, że Waszyngton opowiada się za „silnym brytyjskim głosem” w UE i ostrzegł przed organizowaniem referendum w sprawie członkostwa Wielkiej Brytanii w zjednoczonej Europie.
Wesprzyj nas już teraz!
Przemawiając podczas wizyty w Londynie Gordon mówił: – Nasze relacje z UE – z instytucją, która ma coraz większy głos na świecie – nabierają coraz większego znaczenia i dlatego chcemy, aby głos brytyjski pozostał w niej silny. Amerykański dyplomata dodał, że pozostanie Wielkiej Brytanii w strukturach UE „jest w interesie Ameryki”.
Jeszcze w tym miesiącu David Cameron ma wygłosić mowę, w której zamierza poruszyć kwestię renegocjacji warunków umowy dotyczących relacji Wielkiej Brytanii z UE. Chce m.in. poddać pod referendum wiele kwestii, o których obecnie decydują biurokraci z Brukseli i Strasburga. Rząd brytyjski zamierza odzyskać szereg kompetencji, które zostały przekazane decydentom unijnym.
Przewiduje się, że premier zaproponuje przeprowadzenie powszechnego referendum po 2015 r.
Amerykański polityk stwierdził, że referenda często powodują skupienie się rządów na kwestiach wewnętrznych. Tymczasem właśnie decyduje się ważna sprawa dotycząca kryzysu zadłużenia w strefie euro. Gordon skrytykował debatę na temat zmian instytucjonalnych w UE. Uważa, że „każda godzina spędzona na szczycie poświęconym kwestiom kosmetycznych zmian instytucjonalnych struktur UE jest jedną godziną mniej poświęconą temu, jak radzić sobie z typowymi problemami dotyczącymi zatrudnienia, wzrostu gospodarczego i międzynarodowego pokoju na całym świecie”. Gordon, chociaż dał jasno do zrozumienia czego chce Ameryka, podkreślił, że występuje w interesie USA i nie chce ingerować w brytyjskie decyzje.
Krytycznie o debacie w sprawie zmian instytucjonalnych w UE wypowiedzieli się także brytyjscy liderzy biznesu, obawiając się „niepewności”. W liście do „The Financial Times”, sir Richard Branson, szef Virgin, i Sir Roger Carr, prezes CBI, ostrzegli przed żądaniami renegocjacji członkostwa brytyjskiego w UE, na co niemal na pewno nie będzie zgody.
Douglas Alexander, minister spraw zagranicznych z „gabinetu cieni” Partii Pracy, oburzył się z powodu ewentualnej renegocjacji członkostwa brytyjskiego w strukturach europejskich. Uznał, że jeśli taka propozycja pojawi się, to oznaczać to będzie, że premier wyżej stawia kwestię jedności w swojej partii niż interesy kraju.
Źródło: Sky News, AS.