Według znanego socjologa amerykańskiego Rodney’a Starka, liczba chrześcijan w Chinach rośnie w imponującym tempie siedmiu procent rocznie. Stark wraz z Xiuhua Wangiem opublikowali w tym roku pracę pod tytułem „A Star in the East. The Rise of the Christianity in China”.
Rodney Stark – historyk społeczny i zastępca dyrektora Instytutu Studiów nad Religią na Uniwersytecie Baylora – wraz z Xiuhua Wangiem (również pracownikiem tej samej uczelni) szacuje, że w 1980 roku w Chińskiej Republice Ludowej było co najmniej 10 milionów chrześcijan, a już w 2007 roku liczba ta wzrosła do 60 mln. W zeszłym roku było ich już prawie 100 milionów.
Wesprzyj nas już teraz!
Według socjologów, duży wzrost liczby chrześcijan w Kraju Środka wynika z licznych nawróceń lepiej wykształconych Chińczyków, którzy doświadczają „niezgodności kulturowej” między tradycyjną azjatycką kulturą a nowoczesną kulturą przemysłowo-technologiczną, prowadzącą do ubóstwa duchowego. Chrześcijaństwo posiada odpowiedź. Intelektualiści w Chinach –przekonywał 14 sierpnia Stark– „nie mają wątpliwości, że w celu zrozumienia złożoności współczesnego świata konieczne jest zapoznanie się z dziedzictwem Zachodu”. Ich zdaniem religie wschodnie „nie pasują” do nowoczesnego świata, stąd konieczność „patrzenia na Zachód”, aby odnaleźć filozofie i religie, które mogą udzielić odpowiedzi.
Religie Wschodu takie jak taoizm, konfucjanizm i buddyzm – utrzymuje Stark – są antypostępowe. Głoszą, że powinniśmy patrzeć wstecz, a nie w przyszłość. Żadna z tych religii nie pozwala na zrozumienie wszechświata. Zdaniem Starka, wierzenia te po prostu nie odpowiadają współczesności i są wobec niej bezsilne. Tymczasem pytania uniwersalne odnośnie tego, jak powinniśmy żyć, by być szczęśliwymi, wciąż nurtują ludzi niezależnie od szerokości geograficznej. To właśnie te dylematy napędzają rozwój chrześcijaństwa w Chinach, zwłaszcza wśród ludzi najbardziej wykształconych.
Według Rodney’a Starka, do konwersji religijnej dochodzi przede wszystkim za pośrednictwem sieci społecznościowych. Jest więc „niewidzialna” dla urzędników państwowych. Chińczycy mieszkający na obszarach wiejskich są bardziej skłonni do przyjmowania wiary chrześcijańskiej niż mieszkańcy miast, ponieważ ich więzi społeczne są silniejsze, a więc chrześcijaństwo może być łatwiej przekazywane dalej. Stark przypomniał, że katoliccy misjonarze pojawili się w Chinach już w XVI wieku, a w 1949 roku (gdy komuniści przejęli władzę), w kraju żyło 5,7 tysiąca katolickich misjonarzy służących ponad trzem milionom katolików. Komunistyczny rząd Chin wyrzucił „obcych” duchownych i założył Patriotyczne Stowarzyszenie Katolików Chińskich, by podporządkować Kościół władzy. W opozycji do oficjalnie uznanego Kościoła działał prześladowany Kościół podziemny.
4 sierpnia br. odbyła się konsekracja ks. Josepha Zhang Yinlina na biskupa pomocniczego w diecezji Weihui. Zdaniem Clarka jest to „najważniejsza wiadomość dla Kościoła w Chinach”. Biskup Zhang został bowiem zaakceptowany zarówno przez rząd chiński, jak i Stolicę Apostolską. Przez ostatnie 60 lat nominacje biskupie były najbardziej widocznym obszarem niezgody między Watykanem a władzami chińskimi. Poprzednia konsekracja biskupia – przeprowadzona w roku 2012 – zakończyła się gwałtownym oziębieniem relacji między Watykanem i Chinami. W lipcu 2012 roku biskup Thaddeus Ma Daqin (członek Patriotycznego Stowarzyszenia Chińskich Katolików) tuż po wyświęceniu na biskupa ogłosił, że zrywa z podporządkowaniem chińskim władzom. W następstwie został internowany.
Stark zasugerował, że w związku z umową między Pekinem a Rzymem o nominacji biskupa Zhanga „nie ma powodu, by teraz jacykolwiek katolicy dalej pozostawali w tzw. Kościele podziemnym”. Jego zdaniem wszyscy wierzący mogą znaleźć się w „kościele oficjalnym”, do czego namawia Stolica Apostolska. Socjolog twierdzi, że osób należących do państwowych struktur kościelnych to de facto prawdziwi katolicy. Stark przekonuje, że zmiana, jaka dokonała się w ciągu ostatnich trzech lat, jest ogromna. Twierdzi, że w rozwój chrześcijaństwa zaangażowało się nawet wielu działaczy komunistycznych. Lokalni przywódcy komunistyczni demonstrują swój „katolicyzm” wieszając krzyże nad drzwiami w swoich domach.
Stark dodaje, że dzieci wielu dygnitarzy to także chrześcijanie. Jego zdaniem „duchem chrześcijańskim” – jakiego nie uświadczy się już na katolickich uczelniach w Ameryce – są przesiąknięte prestiżowe uczelnie chińskie. Zauważył, że wielu jest chrześcijańskich profesorów i wiara w Chrystusa najsilniej rozwija się na uniwersytetach. Gdzie kształcą się przyszli członkowie Partii Komunistycznej. Stark ustosunkował się także do licznych doniesień o burzeniu świątyń i niszczeniu krzyży w prowincji Zhejiang. Zasugerował, że prześladowania, jakie mają miejsce w niektórych prowincjach Chin, mogą wynikać z faktu, iż „szef prowincji może być zatwardziałym komunistą, buntującym się przeciw poluzowaniu polityki wobec chrześcijan”.
Socjolog podważył także „koncepcję” istnienia tzw. podziemnego Kościoła. Mówił, że jest ona „bardzo dziwna” ponieważ „niektóre z tych kościołów podziemnych są ogromne i zwieńczone wielkimi krzyżami”. Wyjaśnił, że są to świątynie, które co prawda nie mają oficjalnego uznania, ale funkcjonują jawnie. Stark optymistycznie przewiduje, że w świetle „nowego otwarcia się na chrześcijaństwo w Chinach” i przy stałym rocznym wzroście wyznawców Chrystusa w tempie siedmiu procent, w 2020 będzie w Państwie Środka 150 milionów chrześcijan, a w 2030 – już prawie 300 mln.
Na marginesie analizy Rodney’a Starka i Xiuhua Wanga warto pamiętać o fakcie, iż trwa program budowania „chińskiej teologii chrześcijańskiej”, która – zgodnie z zamierzeniem kierownictwa Partii Komunistycznej – ma dostosować się i zintegrować z chińską kulturą. W praktyce oznacza to, że ta tzw. nowa teologia powinna wspierać socjalizm. Mao Zedong, założyciel Chińskiej Republiki Ludowej, posiadał prosty przepis na wszystkie religie i wyznania: zakazać i prześladować. Taktyka Mao, pomimo jego uporu, nie sprawdziła się i często powodowała poważne zakłopotanie wśród samych komunistów. Na przykład w 1955 r. – po aresztowaniu biskupa Szanghaju, kard Kunga – władze nakazały mu wyrzec się wiary i „przyznać do błędu” przed licznie zgromadzoną ludnością na jednym z placów w mieście. Hierarcha katolicki zamiast „okazać skruchę i przyznać się do zbrodni” z rękami związanymi za plecami wołał: „Niech żyje Chrystus Król, niech żyje papież”. W odpowiedzi tłum zaczął skandować: „Niech żyje Chrystus Król, niech żyje biskup Kung”.
Od tego czasu partia próbuje kontrolować i integrować religie. Władze oficjalnie uznają pięć wyznań, w tym: „katolicyzm państwowy” i tzw. chrześcijaństwo. Wszystkie wyznania podlegają ścisłej kontroli odpowiednich urzędów ds. religijnych. Władze zdają sobie sprawę, że prześladowania z ostatnich lat doprowadziły do szybkiego wzrostu liczby katolików i protestantów. W ubiegłym roku na łamach periodyku wydawanego przez Uniwersytet Stosunków Międzynarodowych i Nauk Społecznych w Pekinie, religie uznano za jedno z czterech głównych zagrożeń dla bezpieczeństwa narodowego Chin. Zalecano infiltrację środowisk religijnych.
Inicjatywa i plan zbudowania w ciągu pięciu lat od 2014 roku czegoś w rodzaju „chińskiej teologii chrześcijańskiej”, która ma skłonić wiernych do „pozytywnego i poprawnego myślenia teologicznego” w pewnym stopniu tłumaczy niekiedy niezwykle ostentacyjne manifestowanie wiary przez dygnitarzy komunistycznych. Władza chce bowiem – poprzez propagowanie pewnych wartości chrześcijańskich – skłonić wyznawców Chrystusa do bycia „porządnymi obywatelami”, którzy będą chętnie wspierać „harmonijny rozwój kraju, dobrobyt społeczny, rozwój kulturalny i gospodarczy”.
Opinia amerykańskiego socjologa kłóci się jednak ze stanowiskiem arcybiskupa Hongkongu, kardynała Josepha Zen Ze-kiuna, który 14 sierpnia potwierdził, iż prześladowania chrześcijan się nasilają. Jak tłumaczył, Pekin realizuje plan „sinizacji religii”, czyli dostosowania chrześcijaństwa do chińskiej kultury. Rok wcześniej zapowiadał to Wang Zuoan – komunistyczny urzędnik wysokiej rangi, zajmujący się sprawami wyznaniowymi.
Źródło: catholicnewsagency, worldaffairsjournal.org, pch24.pl
Agnieszka Stelmach