20 listopada 2021

Trwa Rok Rodziny. Papież Franciszek chciał, by w tym czasie czytać jego adhortację posynodalną Amoris laetitia. Problem w tym, że fundamentalny spór, który ten dokument wywołał, nadal pozostaje nierozstrzygnięty. Ma to swoje praktyczne konsekwencje także w Polsce, gdzie, podobnie jak w innych krajach, powiększa się cały czas interpretacyjny chaos.

Czy rozwodnicy w nowych związkach mogą przyjmować Komunię świętą? To kwestia, o której Kościół katolicki debatował niezwykle szeroko kilka lat temu w związku z dwoma synodami o rodzinie oraz publikacją adhortacji Amoris laetitia przez papieża Franciszka. Dziś ta dyskusja w pewnej mierze wraca w związku z trwającym wciąż Rokiem Rodziny, w którym Ojciec Święty polecił wiernym wczytywać się w swój dokument. Problem w tym, że tekst Amoris laetitia pomimo upływu pięciu lat od jego ogłoszenia, nadal rodzi ogromne kontrowersje. Ciekawym przykładem trudności, jakie każdy katolik ma z lekturą tego dokumentu, jest artykuł, jaki ukazał się na łamach najnowszego „Przewodnika Katolickiego”.

W tekście pt. „Osoby rozwiedzione to nie katolicy drugiej kategorii” pan Michał Jóźwiak napisał, że zgodnie z nauczaniem papieża Franciszka wyrażonym w jego adhortacji otwarte została droga dostępu do sakramentów dla niektórych rozwodników w powtórnych związkach. To twierdzenie, które wręcz w idealny sposób zwraca uwagę na samo sedno problemu, jaki wywołany został przez Amoris laetitia. Zanim przejdę do krótkiej prezentacji artykułu z „Przewodnika Katolickiego”, najpierw poczynię kilka uwag przypominających historię danego nam tu problemu.

Wesprzyj nas już teraz!

Familiaris consortio św. Jana Pawła II

W 1981 roku papież Jan Paweł II opublikował adhortację apostolską Familiaris consortio. W tekście Ojciec Święty odniósł się do żywo dyskutowanej wówczas kwestii dyscypliny sakramentalnej w kontekście tych osób, które rozwiodły się cywilnie i wstąpiły w nowy, niesakramentalny związek. Papież napisał, że takie osoby mogą przystępować do Komunii świętej, ale jedynie wówczas, gdy żyją ze sobą jak brat z siostrą, to jest rezygnując z pożycia intymnego. Wskazał, że tego rodzaju rozstrzygnięcie jest oparte zarówno na dotychczasowej praktyce Kościoła, jak i na Piśmie Świętym. Przywołał też argumenty teologiczne i duszpasterskie przemawiające za takim podejściem.

Familiaris consortio rozczarowało niektóre środowiska kościelne, które spodziewały się lub przynajmniej oczekiwały innych decyzji. Po latach najgorętszym wyrazicielem stanowiska dążącego do wprowadzenia zmian stał się Niemiec Walter Kasper, od 1989 roku biskup, a od roku 2001 – kardynał. Walter Kasper uważał, że do sakramentów należy w niektórych wypadkach dopuścić także tych rozwodników, którzy współżyją płciowo z nowym partnerem. Jego zdaniem w wielu sytuacjach można mówić o zredukowanej winie takiej osoby, a ponadto należy wziąć pod uwagę żal za grzechy, ogólną sytuację małżeństwa w społeczeństwie i wreszcie – chrześcijańskie miłosierdzie, któremu dotychczasowa praktyka Kościoła miałaby jakoby przeczyć.

Miłosierdzie według kardynała Kaspera

Papież Franciszek, w przeciwieństwie do swoich poprzedników, pozytywnie ocenił propozycję Kaspera. Już podczas pierwszej modlitwy Anioł Pański powiedział wiernym zgromadzonym na Placu św. Piotra, że czytał niedawno książkę kardynała Kaspera o miłosierdziu i zrobiła ona na nim wielkie wrażenie. Kilka miesięcy później, na początku roku 2014, to kardynałowi Kasperowi powierzył wygłoszenie przemówienia na konsystorzu; przemówienia, które dotyczyło właśnie kwestii miłosierdzia i rozwodników. W latach 2014 i 2015 odbyły się zwołane przez Franciszka dwa synody o rodzinie. Zostały zdominowane przez debatę na temat dyscypliny sakramentalnej w kontekście osób rozwiedzionych. Jak po pewnym czasie ujawnił abp Bruno Forte, sekretarz specjalny obu tych synodów, papież Franciszek od samego początku był zdeterminowany, by odejść od dotychczasowej praktyki i wprowadzić zmianę odnośnie rozwodników.

Zderzenie Amoris laetitia z Familiaris consortio

Tak stało się rzeczywiście. W adhortacji apostolskiej Amoris laetitia Franciszek odniósł się do tej kwestii bezpośrednio. Zamieszczę tutaj dwa kluczowe cytaty z tego dokumentu.

W punkcie 305 papież napisał:

Ze względu na uwarunkowania i czynniki łagodzące możliwe jest, że pośród pewnej obiektywnej sytuacji grzechu osoba, która nie jest subiektywnie winna albo nie jest w pełni winna, może żyć w łasce Bożej, może kochać, a także może wzrastać w życiu łaski i miłości, otrzymując w tym celu pomoc Kościoła.

To zdanie opatrzone zostało przypisem o numerze 351, którego treść brzmi:

W pewnych przypadkach mogłaby to być również pomoc sakramentów. Dlatego „kapłanom przypominam, że konfesjonał nie powinien być salą tortur, ale miejscem miłosierdzia Pana” (Adhort. apost. Evangelii gaudium [24 listopada 2013], 44:AAS 105 [2013], 1038). Zaznaczam również, że Eucharystia „nie jest nagrodą dla doskonałych, lecz szlachetnym lekarstwem i pokarmem dla słabych” (tamże, 47: 1039).

W gruncie rzeczy można byłoby podjąć próbę uzgodnienia tych zapisów z Familiaris consortio. Franciszek napisał bowiem o „pewnych przypadkach” dopuszczenia do sakramentów, których wszelako szczegółowo nie dookreślił. Teoretycznie można byłoby uznać, że oznacza to, iż te pewne przypadki muszą zasadzać się na utrzymaniu wstrzemięźliwości płciowej w powtórnym związku. W ten sposób część apologetów Amoris laetitia próbowała przez kilka miesięcy po publikacji tego dokumentu bronić zgodności adhortacji z wcześniejszym nauczaniem Kościoła.

List do biskupów Buenos Aires

Pojawił się jednak problem, bo sam papież Franciszek wskazał wkrótce, że jego celem było co innego. Do papieża napisali biskupi regionu Buenos Aires w Argentynie. Zapytali, czy słuszna jest ich interpretacja cytowanych wyżej zapisów Amoris laetitia, która oznacza, iż do sakramentów można dopuścić w pewnych sytuacjach również tych rozwodników, którzy w powtórnym związku utrzymują stosunki płciowe z nowym partnerem. Franciszek odpisał na ten list, stwierdzając, że jest właśnie tak i że „nie ma innej interpretacji”. Co więcej w grudniu roku 2017 oba te listy nakazał włączyć do Akt Stolicy Apostolskiej. Jak powiedział wtedy kardynał Francesco Coccoplamerio, ówczesny przewodniczący Papieskiej Rady ds. Tekstów Prawnych, należy to odczytywać jako uznanie treści tych pism za element zwyczajnego nauczania papieskiego.

Jak wiadomo, oprócz biskupów Buenos Aires analogiczne kroki wobec rozwodników podjęli po publikacji Amoris laetitia hierarchowie także w innych krajach. To między innymi biskupi Niemiec, Malty, Filipin czy ordynariusze niektórych diecezji we Włoszech, Portugalii i Stanach Zjednoczonych.

Polskie wytyczne do Amoris laetitia

Polscy biskupi opublikowali wytyczne do papieskiej adhortacji po dłuższym czasie, bo w czerwcu 2018 roku. Tekst zatytułowany jako „Wytyczne pastoralne do Amoris laetitia” został przyjęty w kraju z mieszanymi uczuciami. Z jednej strony wielu księży, teologów i zwykłych katolików mogło odetchnąć z ulgą, bo pasterze w żaden sposób nie odnieśli się do zagadnienia rzekomej zmiany dyscypliny Kościoła wobec niewstrzemięźliwych rozwodników w nowych związkach. Podkreślili nawet na początku, że papież Franciszek w Amoris laetitia pozostał w pełnej zgodzie z nauczaniem swoich poprzedników. Z drugiej strony te same powody sprawiły, że dokument można było uznać za niewystarczający. Proste stwierdzenie o rzekomej zgodności Amoris laetitia z nauczaniem Kościoła nie jest zadowalające w sytuacji, w której mamy do czynienia z oczywistą sprzecznością między tym dokumentem a Familiaris consortio św. Jana Pawła II. Brak odniesienia się do zagadnienia dyscypliny sakramentalnej mógł też być uznany za słabość tekstu, bo wystawiał go na ryzyko interpretacji w duchu hermeneutyki zerwania. Oczywiście takiej interpretacji dzisiaj w Polsce nie podejmuje się otwarcie, ale problem pozostaje potencjalnie istotny. Biskupi napisali bowiem o konieczności rozeznawania indywidualnej sytuacji oraz drodze do „coraz głębszej integracji ze wspólnotą Kościoła”, nie wskazując jednak dokładnie, co to oznacza. Gdyby „Wytyczne…” czytać z Familiaris consortio w ręku, wszystko byłoby jasne. Gdyby czytać je jednak w świetle Amoris laetitia, można byłoby wpaść w poważną konfuzję.

Chaos poznawczy trwa. Przypadek artykułu z „Przewodnika Katolickiego”

Tekst pana Michała Jóźwiaka z „Przewodnika Katolickiego” obrazuje bardzo dobrze problem, przed jakim stanęli katolicy. Z jednej strony mamy nauczanie papieża, który ogłasza pewną nowość, z drugiej nowość ta jest przecież jako żywo nowością opartą nie na pogłębieniu i kontynuacji nauczania, ale na zerwaniu. 

Michał Jóźwiak napisał bowiem: „Taka interpretacja doktryny [jaką poczynił Franciszek – przyp. P. Ch.] jest częściowym otwarciem drogi do życia sakramentalnego osobom znajdującym się w sytuacji nieregularnej. Nie jest to zmiana ogólnych norm, ale podkreślenie, że każda sytuacja wymaga indywidualnego rozeznawania. Oznacza to ni mniej, ni więcej, że katolicy po rozwodzie czy będący w separacji powinni bez żadnych oporów próbować rozeznawać swoją sytuację podczas spowiedzi czy w rozmowach z duszpasterzem. Praktyka w tym przypadku może być jednak bardzo różna”.

Dalej dodał: „Zdaniem papieża nie należy mówić o powszechnej zgodzie na dostęp do sakramentów, ale o procesie rozeznawania przy pomocy duszpasterza, który powinien skupić się na głoszeniu kerygmatu i działaniach zmierzających do odnowienia osobistej relacji z Chrystusem. […] W sytuacji, gdy stwierdzi się, że w danym przypadku istnieją ograniczenia zmniejszające odpowiedzialność i winę, Amoris laetitia otwiera możliwość dopuszczenia do sakramentów pojednania i Eucharystii, ale nie należy tego traktować jako bezwarunkowego dopuszczenia do sakramentów”.

Jeżeli uznać, że Amoris laetitia otwiera jakąkolwiek drogę, to logicznie rzecz biorąc musiałaby to być droga, która wcześniej pozostała zamknięta. Zgodnie z Familiaris consortio, rozwodnicy mieli dostęp do sakramentów w sytuacji zachowywania wstrzemięźliwości w powtórnym związku. Jak wiemy z wymiany listów Franciszka z biskupami z Buenos Aires, to właśnie w tej kwestii papież chciał wprowadzić nowość. I wydaje się, że należałoby rozumieć stanowisko interpretacyjne pana Michała Jóźwiaka, które zostało wyrażone w powyższych akapitach.

A jednak w dalszej części artykułu pisze on:

„Kościół nie proponuje osobom rozwiedzionym prostych i łatwych dróg wiary. One zazwyczaj są trudne i wymagające. W przypadku powtórnego związku katolików, który nie ma charakteru małżeństwa sakramentalnego, katolicy mają obowiązek taki związek opuścić. Kościół jasno naucza, że jeśli ktoś chce żyć w stanie łaski uświęcającej, to powinien albo odbudować swój sakramentalny związek, albo żyć sam. Dopiero wtedy, gdy jest to niemożliwe (bo na przykład w drugim związku są dzieci, którym należy się opieka), osoby te mogą być dopuszczone do życia sakramentalnego, pod warunkiem zachowania czystości”.

Autor wskazuje więc wprost na konieczność spełnienia warunku czystości, o którym pisał św. Jan Paweł II w Familiaris consortio. Czyni ze wszech miar słusznie, bo taka jest nauka Kościoła… którą to jednak naukę postanowił zmienić papież Franciszek poprzez Amoris laetitia. Tym samym w artykule z „Przewodnika Katolickiego” mamy w pierwszej kolejności podkreślenie nowych dróg otwartych przez Amoris laetitia, w drugiej jednak przypomnienie, że to, do czego te drogi mogłyby prowadzić, jest w istocie niemożliwe. Tekst pana Michała Jóźwiaka w ten, jak sądzę, niezamierzony sposób bardzo dobrze pokazuje, że kilka lat po publikacji Amoris laetitia Kościół katolicki w Polsce i na świecie nadal znajduje się w bardzo trudnej sytuacji, stojąc wobec nauczania papieża Franciszka. Przyjęcie jego adhortacji takiej, jaką jest, wraz z późniejszym dookreśleniem dodanym w 2017 roku do Akt Stolicy Apostolskiej, jest w gruncie rzeczy niemożliwe w sytuacji jednoczesnej próby utrzymania nauczania wcześniejszego. Utrzymanie nauczania wcześniejszego oznacza z kolei odmowę prawomocności nauczaniu papieża Franciszka. To problem, przed którym postawieni zostali polscy biskupi w roku 2018 – i z którego wybrnęli w sposób niezadowalający dla żadnej ze stron.

Potrzeba wyjaśnienia

W roku Amoris laetitia, który cały czas trwa z woli papieża Franciszka, ostateczne wyjaśnienie kontrowersji wywołanej przez publikację tej adhortacji jest tak samo palące jak pięć lat temu. Wciąż bez odpowiedzi pozostają dubia czterech kardynałów przesłane Ojcu Świętemu w związku z tym dokumentem. Byłoby dobrze, gdyby kompetentni teologowie wykorzystali trwający obecnie proces synodalny do zażegnania tych sporów. Inaczej dalej żyć będziemy w sytuacji praktycznej schizofrenii, w której jedność doktrynalna Kościoła jest rozbita, a wykładnia nauki uzależniona jest od subiektywnych interpretacji i różna w zależności zarówno od kraju, jak i od diecezji.

Paweł Chmielewski

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij