Umieszczone przez rosyjskich hakerów w smartfonach ukraińskich żołnierzy złośliwe oprogramowane pozwalało na lokalizowanie miejsc stacjonowania jednostek i zadawania bolesnych strat przez wroga. Tak kończy się ślepe zaufanie do zdobyczy techniki i bezmyślne korzystanie na froncie z amatorskiego sprzętu.
O sprawie poinformowała firma CrowdStrike zajmująca się cyberbezpieczeństwem, która badała działalność rosyjskiej grupy hakerów. Eksperci ustalili, że Rosjanie zdołali umieścić w telefonach ukraińskich żołnierzy oprogramowanie, z pomocą którego mogli ustalać ich pozycję. Zainfekowana „apka” dawała przewagę separatystom, którzy jak się okazało, strzelali celniej, zadając straty siłom ukraińskim.
Wesprzyj nas już teraz!
Skąd jednak na froncie popularne smartfony działające na systemie Android, a do tego wyposażone w amatorskie oprogramowanie? Odpowiedź jest prosta. Ukraińskie wojskowe systemy łączności – z racji wysługi lat – okazały się zawodne. Z pomocą przyszły więc cywilne środki łączności. Ponadto smartfon – dzięki amatorskiej aplikacji napisanej przez ukraińskiego oficera – pomagał też szybko obliczać nastawy do strzelania.
Sęk w tym, że hakerzy poprzez zainfekowanie oprogramowania czerpali z aplikacji dane o pozycji sił ukraińskich. Z informacji korzystali Rosjanie i separatystyczne oddziały artylerii. W efekcie pozycje ukraińskich baterii były szybko i celnie namierzane i rażone ogniem.
Wirus miał być wykorzystywany od końca 2014 do 2016 roku. Aplikacja wprawdzie nie była powszechnie dostępna, ale była rozpowszechniania przez… media społecznościowe zrzeszające ukraińskich żołnierzy.
Zdaniem ekspertów, efekty działań hakerów skazują, że była to grupa mająca powiązanie z rosyjskim wojskiem, a amerykańskie służby są przekonane, że grupa pracowała na usługach rosyjskiego wywiadu wojskowego.
Źródło: tvn24.pl
MA