Popularny piosenkarz Andrzej „Piasek” Piaseczny jakiś czas temu dokonał „coming outu”, przyznając się do bycia osobą homoseksualną. Teraz uważa, że pary jednopłciowe pragnące otrzymać błogosławieństwo swojego związku ze strony duchownych powinny mieć do tego prawo.
Swoimi spostrzeżeniami podzielił się w wywiadzie dla „Vivy”. Jego zdaniem, na decyzję o przyznaniu się do prowadzenia homoseksualnego stylu życia wpłynęła zaogniająca się debata publiczna w Polsce.
– Żyjemy w czasach terroru ekstremalizmów: w lewo albo w prawo, białe albo czarne, tęczowe albo żółto-białe. Te ekstremalizmy powodują, że od wszystkich oczekuje się „wywalenia bebechów” na widok publiczny. Jeżeli powiedziałeś A, musisz powiedzieć Z i najlepiej zrobić transmisję on-line z sypialni 24 godziny na dobę. Ja takiego życia nie chcę i nigdy nie zaakceptuję. Zawsze sam stawiałem granice mojej otwartości i… sam je przesuwałem – wyjaśnił.
Zapytany o kwestie uznania związków homoseksualnych przez Kościół katolicki, piosenkarz wyraził nadzieję, że udzielanie błogosławieństw takim parom to „tylko kwestia czasu”. Swoją opinię oparł o zdanie polityków Lewicy, Roberta Biedronia i Krzysztofa Śmiszka.
– Biedroń jest politykiem, ale ma rację – to tylko kwestia czasu. Tydzień temu oglądałem wywiad z panią pastor kościoła protestanckiego, która mówiła, że w swoim kościele błogosławi jednopłciowe pary. W obliczu polskiego prawa nic to nie znaczy, ale ona błogosławi. Od niedawna wystarczy wyjechać do Czech, żeby być gościem na ślubie dwóch facetów lub dwóch kobiet. Chciałbym, żeby ludzie, którzy potrzebują takiego błogosławieństwa, mogli je dostać. Czy ja go potrzebuję? Wierzę w Boga, więc… I niech to wystarczy – wyjaśniał Piaseczny.
Źródło: radiozet.pl
PR