Ostatnie stulecie ponad wszelką wątpliwość dowiodło, że człowieka najłatwiej zniewolić wyuzdanym, nieuporządkowanym seksem. Dlatego wszelkiej maści totalitaryści oraz inni wrogowie ludzkości tak chętnie sięgają po to niezawodne narzędzie.
Świat naszych przodków był prostszy i bardziej poukładany. Religia i surowe tradycje regulowały całą sferę kontaktów męsko-damskich. Seks dozwolony był tylko po ślubie. Rzecz jasna, była to pewna fasada. Panowie domu miewali kochanki, ich dorastający synowie nawiązywali kontakty erotyczne ze służącymi, legalnie działały domy publicznie, a uliczna prostytucja w różnych krajach w różnym stopniu podlegała kontroli policyjnej i lekarskiej. Kobiety z niższych sfer społecznych dawały się uwodzić, licząc na gratyfikację finansową. W ślad za „przygodami” pojawiały się choroby weneryczne, niechciane ciąże, mordowanie i porzucanie niemowląt. Wszystko to jednak były sprawy wstydliwe, których nie poruszano publicznie.
Podobnie wstydliwą rzeczą była pornografia. Istniały przecież tego typu obrazy, rysunki, książki, później i zdjęcia, jednak drukowano je i rozprowadzano pokątnie – na salonach nikt się nie chwalił podobnymi zainteresowaniami. Hipokryzja? Owszem. Niemniej każdy, kto podejmował „przygody” poza stadłem małżeńskim, miał świadomość, że narusza normy społeczne i popełnia grzech.
Wesprzyj nas już teraz!
Marsz przez instytucje
Aż przyszły nasze czasy. Na Zachodzie pornografię stopniowo legalizowano. Biznes przynosił zyski, laicyzujące się społeczeństwo traciło resztki oporów. Rewolucja roku 1968 była wszak wielką rewolucją seksualną. Do Polski te nowe prądy docierały z opóźnieniem. W PRL-u pornografia była zasadniczo zakazana. Czasopism z takimi treściami nie drukowano; cenzura kasowała co pikantniejsze opisy zarówno w książkach rodzimych autorów, jak i w przekładach dzieł zagranicznych. Wycinano też niektóre sceny z filmów kinowych. Celnicy konfiskowali materiały przemycane z Zachodu.
W latach osiemdziesiątych ubiegłego wieku, wraz z upowszechnianiem się magnetowidów, pornografia stawała się w kolejnych krajach po prostu gałęzią gospodarki. Stopniowo – mniej lub bardziej oficjalnie – znoszono regulacje zakazujące jej wytwarzania i dystrybucji. Tam zaś, gdzie jeszcze pozostawała zakazana, najczęściej nie była ścigana. Odrzucanie religii i tradycyjnego modelu rodziny, jak również tolerancja dla przygodnych kontaktów seksualnych ułatwiły ten proces. W latach dziewięćdziesiątych internet i fotografia cyfrowa wprowadziły pornografię już całkowicie pod strzechy.
Przemysł pornograficzny wywalczywszy sobie niszę ekologiczną, nie zatrzymał się w miejscu. Podlegał modom, a jednocześnie je kształtował. Reagował nie tylko na potrzeby klientów heteroseksualnych, ale także tych spod znaku LGBT.
Pornografia przesuwała granicę wrażliwości. Powstawały obrazy nasycone coraz większą perwersją. W wyniku formatowania odbiorów obrazem, seksualne praktyki, które jeszcze trzydzieści lat temu uważano za zboczenie lub oznakę dewiacji umysłowej, dziś przedstawia się jako pełnoprawną „orientację”. To co dwadzieścia lat temu było seksualnym kuriozum sporadycznie pokazywanym w filmach porno, dziś funkcjonuje na zasadach równych pozostałej kinematografii. Książki takie jak 50 twarzy Greya czy 365 dni wprowadzono na salony. Dyskutują o nich poważni (czy aby na pewno?) krytycy i zawodowi badacze literatury.
W zasadzie ostatnią zakazaną sferą pornografii są materiały ukazujące seks uprawiany z dziećmi i młodszymi nastolatkami. To jeszcze oburza zdecydowaną większość konsumentów twardego porno. Krzywda dziecka pokazana na ekranie otrzeźwia. Ale i tu dają się zauważyć niepokojące zjawiska. Także na tym polu granica się przesuwa. Ostrzegała przed tym już przed dekadą Meenakshi Gigi Durham na kartach książki Efekt Lolity.
Filmy fabularne i seriale formatują odbiorców. Skoro coraz częściej ukazuje się w nich nastolatki jako normalny obiekt seksualny, to coraz powszechniej tak właśnie są one postrzegane. I coraz chętniej wykorzystuje je branża porno. Islamizacja Zachodu tylko wzmacnia ten trend. Uchodźcy często przywożą lub sprowadzają nieletnie żony. Odpowiednie urzędy nie reagują. Powstaje nowa rzeczywistość, w dodatku otwarcie negująca równość ludzi wobec prawa.
Wszystko ma być wolno
A chore potrzeby coraz bardziej się intensyfikują. Dziś tak zwana czarna pornografia, czyli materiały dla zoofili, pedofili i podobnych im zboczeńców bynajmniej nie stanowią już wyłącznej domeny darknetu. Ogromna ilość stron oferujących czarną pornografię działa sobie spokojnie w normalnym internecie. Przestępcy mają wykupione domeny, sprzedają filmy i zdjęcia zainteresowanym, ktoś zarabia, udostępniając im miejsce na serwerach. Ktoś też zapewnia im bezkarność i możliwości działania. „Czarna produkcja” to już dziś cały ogromny przemysł – tylko na razie działający nieoficjalnie. Bo jeszcze się ściga producentów, jeszcze rozpracowuje się siatki rozprowadzające plugastwo. Chociaż nie znając rozległości zjawiska i całokształtu podejmowanych działań, nie wiemy, czy to walka realna czy pozorowana…
Przykład pornografii dobitnie ilustruje działanie inżynierii społecznej. Ktoś narzuca społeczeństwu coraz dziwaczniejsze idee, gdzieś istnieją ośrodki decyzyjne, no i oczywiście źródła finansowania. Do czego to wszystko zmierza? Wniosek nasuwa się jeden. Pomimo iż liczne elementy ideologii LGBT wciąż są dla wielu z nas trudne do zaakceptowania, wszystko wskazuje, że to dopiero połowa drogi! Żyjemy w okresie drugiej rewolucji seksualnej. Jej dalekosiężnym celem jest ostateczne zniszczenie tradycyjnej moralności poprzez promocję, akceptację i legalizację wszystkich bez wyjątku form aktywności seksualnej!
Andrzej Pilipiuk
Tekst pochodzi z magazynu Polonia Christiana – numer 94 (wrzesień-październik 2023)