Incydent do jakiego doszło podczas Mszy Świętej z udziałem prezydenta elekta sprawił, że temat czci dla Najświętszego Sakramentu trafił na czołówki mainstreamowych portali internetowych. Zachowanie Andrzeja Dudy, który podniósł porwaną przez wiatr Hostię wywołało lawinę komentarzy. Jak zatem należy zachować się w sytuacji, w której znaleźli się kapłani i wierni podczas Święta Dziękczynienia?
Jak dokładnie wyglądał incydent, który wydarzył się w niedzielę 7 czerwca podczas Mszy Świętej sprawowanej na Polach Wilanowskich? W trakcie Komunii świętej doszło do incydentu. Wiatr porwał hostię, która upadła na chodnik. Zauważył to Andrzej Duda i jako jedyny spośród zasiadających w pierwszym rzędzie notabli zareagował. Prezydent elekt podniósł Ciało Pańskie i złożył je na ręce kardynała Nycza.
Wesprzyj nas już teraz!
Przypomnijmy, że czterdziesty numer magazynu „Polonia Christiana” poświęcony był właśnie czci dla Najświętszego Sakramentu. Numer zatytułowano: „Bóg żywy. Czy wierzysz w jego obecność?”. W numerze tym, dostępnym na stronach internetowych czasopisma, przypomniano czym w rzeczywistości jest konsekrowana Hostia, oraz opisano kilka najbardziej znanych cudów Eucharystycznych.
Prawda o realnej i pełnej obecności
„Z pewnością niejednemu z nas podczas przyjmowania Komunii Świętej serce mocno zakołatało, a umysł zalała święta obawa na widok konsekrowanej hostii wypadającej z rąk kapłana na patenę lub wręcz na ziemię. Każdy wychowany w dawnej czci do Najświętszego Ciała i Krwi Pańskiej, jeśli choć raz był świadkiem podobnego wypadku, zna poczucie lęku przed narażeniem na zniewagę Najświętszego Sakramentu. Dlatego Kościół katolicki w swej mądrości znającej ułomność i słabość ludzkiej natury, a jednocześnie pragnieniu wciąż większej Chwały Bożej, wypracował wspaniałe ceremonie i obrzędy na cześć Najświętszego Ciała i Krwi Pańskiej, znajdujące zastosowanie nawet w najtrudniejszych sytuacjach. Niestety, od kilkudziesięciu lat dostrzega się wyraźny zanik szacunku i czci dla Pana Jezusa ukrytego pod postaciami Chleba i Wina, a w związku z tym – również odchodzenie od niemal wszystkich tych wielowiekowych tradycji. Zawsze jednak w historii Kościoła, kiedy pojedyncze dusze lub też całe społeczności katolików słabły w gorliwości i wierze w Najświętszy Sakrament, Boża Opatrzność dawała potężne znaki i przestrogi. Podobnie jest i dziś” – pisał redaktor naczelny magazynu, Sławomir Skiba.
„Prawda o realnej i pełnej obecności naszego Pana Jezusa Chrystusa w przemienionych eucharystycznie postaciach Chleba i Wina stanowi fundament naszej świętej i jedynie prawdziwej wiary katolickiej. Stąd też żaden katolik bez narażenia się na grzech śmiertelny nie może jej ignorować ani podawać w wątpliwość. Żadnemu katolikowi, a tym bardziej powołanym do tego szafarzom Najświętszego Sakramentu, nie wolno też uchylać się od zachowywania szczególnej troski o powierzone ich pieczy eucharystyczne Postacie ani też od oddawania im specjalnej czci. Bóg w osobie Jezusa Chrystusa ukrytego w każdej konsekrowanej hostii – w najmniejszej nawet jej cząstce – daje nam się cały, dlatego domaga się od nas oznak najwyższej czci i szacunku dla każdej hostii konsekrowanej, dla najmniejszych nawet jej drobinek” – czytamy w tekście Skiby.
Co zrobić, gdy istnieje ryzyko profanacji?
Jak zatem należy się zachować, gdy Pan Jezus w Hostii ukryty upadnie na ziemię? Szczegółowo opisał ów problem w tym samym numerze „PCh” ojciec Benedykt Huculak OFM. „Niech nikt się nie waży powielać kłamstwa, jakoby hostia, która upadła na ziemię, nie może być już ze względów higienicznych podana wiernym, jeśli do niedawna kromkę chleba, która spadła na ziemię, należało podnieść, ucałować, a następnie spożyć. Gdyby zaś nawet – wbrew rzeczywistości – nie miałoby się jej dać komuś z wiernych, to czy – nawet po ostrożnym jej otarciu płócienkiem mszalnym (purificatorium) – nie miałby jej spożyć kapłan, który z istoty jest sługą Ciała i Krwi Pańskiej? Który papież czy sobór coś takiego powiedział? Żaden, bo żaden tego uczynić nie mógł. Wręcz przeciwnie – także po Soborze Watykańskim II powtórzono odwieczną zasadę: Jeśli hostia przeistoczona (consecrata) lub jakaś jej część spadłaby na ziemię, to z szacunkiem należy ją podnieść (reverenter accipiatur), a na miejsce, gdzie upadła, polać trochę wody i wytrzeć puryfikaterzem (czyli wspomnianym płócienkiem mszalnym)”.
Co więc dokładnie należy uczynić? „Hostię należy więc podnieść ze czcią po to, by ją spożyć, a nie – zanurzyć w wodzie, i to jeszcze w naczyńku do zwilżania palców. To wykluczenie jest tak bezwzględne, jak wielka jest troska Kościoła o to, by nawet miejsce, gdzie hostia upadła, zostało ze czcią przemyte i wytarte lnianym płótnem od kielicha mszalnego. Niniejsze wykluczenie, a jednocześnie przestępstwo księdza, dodatkowo jaśnieje na tle dwóch innych rozporządzeń Kościoła: Gdyby do kielicha [po przeistoczeniu] wpadło coś trującego (aliquid venenosum) lub powodującego wymioty, to wino przeistoczone (consecratum) należy przelać do innego kielicha napełnionego wodą, tak by postacie wina rozpuściły się, a taką wodę – wylać do naczynia poświęconego (in sacrarium). Do kielicha zaś należy wlać inne wino z wodą, by ponownie dokonać przeistoczenia.
Gdyby coś trującego dotknęło hostii przeistoczonej, to wtedy [kapłan] niech przeistoczy inną i spożyje tak, jak powiedziano, a tamtą [zatrutą] niech włoży do kielicha pełnego wody, jak wyżej powiedziano o Krwi”.
Czy wierzysz w Boga żywego?
Sławomir Skiba na łamach czterdziestego numeru magazynu opisał też „tak dziś powszechną beztroskę, pośpiech i nonszalancję (przerażeniem napawa choćby pomijanie podczas komunikowania tak podstawowego sprzętu liturgicznego, jak patena mająca zabezpieczać hostie przed upadkiem i chronić sypiące się – zawsze, o czym wiedzą doskonale uważni ministranci – drobiny Ciała Pańskiego), otrzymujemy nader niepokojący obraz braku należnej czci dla Pana Jezusa i idący z tym równocześnie – a może odwrotnie: z tego właśnie płynący – zanik wiary w realną obecność Zbawiciela w Najświętszym Sakramencie Ołtarza. I stąd nadprzyrodzone znaki – jak w Lanciano, Buenos Aires czy naszej Sokółce – absolutnie nieprzypadkowe. Pan Bóg daje nam je bowiem jako przestrogę i wezwanie, abyśmy nie spożywali śmierci zamiast życia”.
Ojciec Benedykt Huculak przytoczył również taką historię: „Kiedyś pewien nowicjusz zakonny dostrzegł hostię świętą, która spadła na posadzkę przy udzielaniu Komunii poza prezbiterium, a w kościele było wielu wiernych. W okamgnieniu podniósł ją i bez najmniejszego wahania włożył do złotej puszki komunijnej, którą trzymał kapłan. Ten zaś po Mszy, jeszcze nie ochłonąwszy z przerażenia na myśl o tym, co mogło się zdarzyć, nie miał słów wdzięczności dla tego orlęcia w zakonie”.
Wszystko wskazuje na to, że Andrzejem Dudą powodował odruch podobny do tego, którym kierował się wspomniany pobożny nowicjusz. Co prawda lepiej byłoby, gdyby Najświętszy Sakrament podniesiony został przez kapłana z zachowaniem wszelkich przewidzianych w takich wypadkach procedur. Jednak wobec silnego wiatru, który mógł porwać Hostię jeszcze dalej, zachowanie prezydenta elekta należy zinterpretować jako wyraz pobożnej wiary w Realną Obecność Jezusa Chrystusa w Najświętszym Sakramencie.
PCh24.pl