3 kwietnia 2013

Andy Garcia – aktor z zasadami

(Andy Garcia; fot. Mireille Ampilhac / commons.wikimedia.org, licencja cc)

Środowisko popularnych aktorów, zwłaszcza tych z Hollywood, kojarzone jest powszechnie z rozpustą, rozwodami i pogardą dla tradycyjnych wartości. Wzorująca się na gwiazdach kina młodzież uważa, że człowiek sukcesu to osoba wyuzdana, z pogardą traktująca „mieszczańską” etykę. Tymczasem są aktorzy, którym wiara katolicka nie tylko nie utrudnia sukcesu, lecz stanowi prawdziwą inspirację. Jednym z nich jest Andy Garcia.

 

Andrés Arturo García Menéndez urodził się na Kubie w 1956 r. Jego rodzina osiedliła się w Miami Beach uciekając przed komunistycznymi rządami Castro. Garcia opuścił Kubę w wieku 5,5 roku. Wspomnienia z dzieciństwa są dla niego wciąż żywe. Pamięta w szczegółach życie i atmosferę w domu zamożnej rodziny, „zapach farmy ojca, zimną podłogę na tarasie i dźwięki pianina, na którym grała babcia”.

Wesprzyj nas już teraz!

 

Rewolucja Castro zakończyła jednak sielskie dzieciństwo. – Warunki stawały się dla nas coraz gorsze – opowiada aktor. – Rząd zabrał naszą ziemię. Pieniądze zostały zabrane z banku. Państwo uchwaliło prawo, które ograniczało władzę rodziców nad własnymi dziećmi.

 

Początkowo planował karierę koszykarza, ostatecznie jednak poszedł do szkoły aktorskiej. Pierwszy znaczący sukces odniósł w trzeciej części „Ojca chrzestnego” (premiera w 1990 r.), wcielając się w rolę „zabijaki” – „Vinniego” Manciniego-Corleone. Jako czarny charakter wystąpił także w serii komedii sensacyjnych „Ocean’s Eleven: Ryzykowna gra” („Ocean’s Eleven”, 2001), „Ocean’s Twelve: Dogrywka” („Ocean’s Twelve”, 2004) oraz „Ocean’s Thirteen” (2007). Duży sukces przyniosła mu również rola troskliwego męża kobiety-alkoholiczki w filmie „When a Man Loves a Woman” z 1994 roku.

 

Garcia Menéndez to nie tylko aktor, lecz również reżyser. Jego dziełami są m.in. takie filmy, jak „Cachao Como Su Ritmo No Hay Dos” o Israelu Lopezie, twórcy mambo (1993 r.), a także „The Lost City” – opowieść o Hawanie końca lat 50. Ten nakręcony w 2005 r. film jest Garcii szczególnie bliski. Przedstawia losy  żyjących w kwitnącej i eleganckiej Hawanie trzech braci, których rewolucja komunistyczna zmusza do emigracji do Stanów.

 

Prywatnie zaś Garcia jest pobożnym katolikiem i mężem Marivi Victorii Lorido, również będącej uciekinierką z Kuby Castro. Państwo Garcia mają czwórkę dzieci (syna i trzy córki), szanują swoją prywatność i nie kryją się z przywiązaniem do rodzinnych wartości. Oprócz nienagannego stylu życia od hollywoodzkiej śmietanki wyróżnia Garcię również wspomniany antykomunizm. To właśnie przekonania powstrzymują go przed odwiedzeniem kraju dzieciństwa. System kubański uważa za totalitarny i porównuje go do ery rządów rumuńskiego dyktatora Nicolae Ceausescu. – Nigdy nie zdecydowałem się, by pojechać na Kubę – powiedział kiedyś Garcia. –  Zaprosili mnie na Festiwal Filmowy w Hawanie, ale nie pojechałem, ponieważ sprzeciwiam się kubańskiemu reżimowi. Chciałbym wprawdzie odwiedzić kraj mojego dzieciństwa, jednak nie pozwala mi na to szacunek dla ludzi, którzy zginęli i cierpieli pod reżimem Castro – podkreśla aktor i reżyser. Artysta krytykuje także Ernesto „Che” Guevarę, modnego wśród lewaków, ale także ludzi nieznających historii. – Wielu nosi jego wizerunek  na koszulkach, nie zdając sobie sprawy, że był to człowiek, który skazywał ludzi na śmierć bez procesu i możliwości obrony – przypomina kubański imigrant.

 

Rolą życia Garcii jest „Cristiada”, której światowa premiera odbyła się 20 marca 2012 r. w Watykanie. Choć film dobrze sprzedawał się w Meksyku, z jego światową dystrybucją były problemy. Koncerny zasłaniały się obawą przed finansowym niewypałem. Czy jednak był to prawdziwy powód? Czy raczej dystrybutorom przeszkadzało, że film dotyczy powstania meksykańskich Cristeros? Celem powstania trwającego w latach 1926-1929 było przywrócenie katolikom prawa do wyznawania swojej wiary. Prawa, którego odmawiał im masoński i socjalistyczny rząd. W filmie Deana Wrighta Garcia wciela się w rolę samego przywódcy Cristeros – Enrique Gorostiety Velarde.

 

Dostałem list od prawnuczki Gorostiety – mówi Garcia w wywiadzie dla „Catholic Digest”. – Była bardzo wzruszona filmem. Czuła, że przez wiele lat jej rodzina nie otrzymywała niemal żadnych wyrazów uznania. W Meksyku był to temat tabu. Ludzie nie chcieli o niej mówić, a postać Gorosiety była zamieciona pod dywan historii. Jej zdaniem, to właśnie film pozwolił tej historii ujrzeć światło dzienne – dodaje aktor.

 

Ale film jest godny uwagi nie tylko katolików, jego przesłanie powinno zainteresować każdego. – To piękna historia, którą po prostu trzeba było opowiedzieć – mówi Garcia. – Istnieją pewne podobieństwa między filmem, a moim życiem. Wolność sumienia w Meksyku nie istniała, podobnie, jak na Kubie. 'Cristiada’ to film o ludzkiej wolności. To prawdziwy zaszczyt móc zagrać rolę  tak wielkiego człowieka. Zasługuje on na uznanie ze względu na to, co uczynił. Jestem dumny, że mogłem przyczynić się do tego, że jego historię pozna wielu widzów – podkreśla aktor.

 

Marcin Jendrzejczak

Źródło: newsmax.com / catholicdigest.com

 

 

W tych kinach zobaczysz „Cristiadę”


Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie

Udostępnij przez

Cel na 2024 rok

Bez Państwa pomocy nie uratujemy Polski przed planami antykatolickiego rządu! Wesprzyj nas w tej walce!

mamy: 300 555 zł cel: 300 000 zł
100%
wybierz kwotę:
Wspieram