Sam Morsy, kapitan ekstraklasowej drużyny Ipswich Town w miniony weekend był jedynym liderem, który odmówił wyjścia na boisko w tęczowej opasce będącej wyrazem wsparcia dla ideologii LGBT. O dziwo, w państwie skrajnie zlewaczałym pod rządami Keira Starmera i Partii Pracy, jego klub okazał zawodnikowi wyrozumiałość i wsparcie.
Premier League to nie tylko najlepsza pod względem poziomu sportowego liga Europy, a zarazem świata. To również – od lat – ideologiczny poligon nowego komunizmu, którego głównym wrogiem jest monogamiczna chrześcijańska rodzina zakorzeniona w cywilizacji Starego Kontynentu.
Wesprzyj nas już teraz!
Od lat zatem władze ligi forsują widzom piłkarskich spektakli rewolucyjne pranie mózgów. O pewien czas stadiony zamieniają się w miejsca promocji rewolucji gender – jednego z instrumentów depopulacji i kolonizowania umysłów. Dzieje się tak pomimo, że głównymi sponsorami bądź właścicielami kilku klubów są inwestorzy z krajów islamskich.
Tak było również w ostatni weekend. PL wzięła udział w kampanii Rainbow Laces jednym z jej akcentów okazało się zakładanie tęczowych opasek przez kapitanów poszczególnych zespołów. Podporządkowali się wszyscy, poza piłkarzem, którego pełne nazwisko brzmi: Samy Sayed Mekkay Saied Morsy. Uzasadniając sprzeciw powołał się on na wyznawaną religię. O dziwo, jego klub, w wydanym oświadczeniu oczywiście poparł głoszone przez ideologię LGBT „tolerancję” i „różnorodność”, lecz równocześnie znalazł słowa zrozumienia dla niepokornego zawodnika.
Morsy to muzułmanin, co zapewne okazało się dla Ipswich okolicznością „łagodzącą”. Oskarżanie wyznawcy Allacha o nietolerancję nie zmieściłoby się w kodeksie postępowania funkcjonariuszy lewicowego pseudo-ładu.
Źródła: Twitter (X), PCh24.pl
RoM