Berlin ma stać się stolicą antysamochodowej obsesji. Współrządząca miastem partia chce, by do centrum mogły wjeżdżać wyłącznie pojazdy elektryczne.
Od kilku lat kolejne niemieckie miasta zamykają swoje centra dla samochodów ze starszymi silnikami Diesla. Dla rewolucyjnej, lewackiej i ekologicznej partii Zielonych to jednak za mało.
Wesprzyj nas już teraz!
Dla nich ideałem byłaby całkowita i obowiązkowa eliminacja poruszania się pojazdami z każdego rodzaju silnikami spalinowymi, o czym publicznie mówili tacy politycy ugrupowania jak Claudia Roth czy Michael Kellner.
Pierwszy krok w tę stronę miałby zostać wykonany w stołecznym Berlinie. Miasto jest rządzone przez koalicję socjalistów z SPD, postkomunistów z Lewicy oraz właśnie Zielonych. Gdyby wybory odbywały się dziś czołową pozycję zajmowaliby Zieloni.
Teraz szefowa frakcji Zielonych w parlamencie Berlina, Antje Kapek, zaproponowała wprowadzenie konkretnego ograniczenia do 2030 roku. Zgodnie z jej pomysłem do centrum Berlina miałyby wjazd wyłącznie samochody elektryczne: zakazane byłyby wszystkie inne silniki, nawet najnowocześniejsze.
Jak wyjaśniła Kapek, Berlin chce być klimatyczną stolicą Niemiec. W międzyczasie należy, w jej ocenie, wprowadzić specjalne opłaty za parkowanie.
Jak pisaliśmy niedawno na pch24.pl, według ekspertów – i to niemieckich – auta elektryczne nie są przyjazne środowisku. W związku ze zużyciem energii potrzebnej do wyprodukowania ich akumulatorów powstaje duży ślad węglowy. By go zrównoważyć względem produkcji zwykłego samochodu, trzeba byłoby eksploatować taki pojazd przez 10 lat.
Źródła: jungefreiheit.de / interia.pl
Pach
Zobacz także:
Polonia Christiana nr 66 | Utopia zrównoważonego rozwoju