Angelologię scholastyczną, przed dziełem św. Tomasza z Akwinu (XII-XIII w.), można podzielić na trzy okresy. W pierwszym z nich ujawnia się przede wszystkim potrzeba włączenia nauki o aniołach w usystematyzowaną całość teologii i opracowania jej podstaw filozoficznych. W drugim fascynacja aniołami nieco słabnie, a scholastycy ograniczają się do potwierdzania tez postawionych przez pierwszych scholastycznych angelologów. W ostatnim okresie, wraz z rozpoczęciem XIII wieku, nauka o aniołach zyskuje nowy wymiar metafizyczny i teoriopoznawczy – głównie dzięki szerszemu przyswojeniu w Europie dzieł filozofów arabskich i Awicebrona.
Zacznijmy od początku, czyli od okresu pierwszego. Na czas ten przypada wzrost zainteresowania tymi aspektami angelologii, które starannie pomijano w oficjalnej nauce Ojców Kościoła – czyli statusem ontologicznym oraz gnozeologicznym aniołów. Zagadnienia te opracowywane są przez wczesnych scholastyków w zestawieniu z tematami innych działów filozofii i teologii: „W badaniach nad aniołami skoncentrowano się wówczas na tematach stworzenia, upadku demonów i wyniesienia aniołów; w dyskusjach tych główną rolę odgrywały spory o podobieństwa i różnice między biblijnym opisem stworzenia a relacjami platoników i neoplatoników (np. w „Timaiosie”). Chęć obalenia tezy Orygenesa o możliwości zbawienia demonów doprowadziła teologów do refleksji nad moralnymi i intelektualnymi przejawami bytów anielskich w kontekście ich wiedzy oraz zdolności do grzechu i zbawienia. I choć w wielu przypadkach scholastycy tego okresu rozstrzygali powyższe wątpliwości w tradycyjny sposób, liczyło się to, że oglądali je z nowej perspektywy i przy użyciu odrębnej scholastycznej metodologii – czego ostatecznym efektem było całkowite przekształcenie angelologii” – pisał Dawid Keck.
Wesprzyj nas już teraz!
Najbardziej syntetycznym dziełem angelologicznym pierwszego okresu były bez wątpienia „Sentencje” Piotra Lombarda (XI/XII w.) – podstawowe prawdy filozofii chrześcijańskiej spisane w formie sentencjonalnych wykładów oraz oryginalnych glos i komentarzy. Istotom anielskim poświęcił Piotr Lombard znaczną część swojego zbioru: omawia w nim kwestie ich natury, atrybutów, wyglądu oraz liczby; stara się również odpowiedzieć na pytania dotyczące stworzenia bytów anielskich i częściowego ich upadku. Według Piotra Lombarda – istotę aniołów od samego początku warunkują cztery przymioty. Pierwszy z nich to niepodzielna i niematerialna natura; drugi – rozróżnienie osobowe, a więc indywidualna tożsamość każdego z tych stworzeń; trzeci – naturalna inteligencja, pamięć oraz miłość; czwarty – wolna wola, czyli możliwość czynienia zarówno dobra, jak i zła.
Aniołowie dzielą się między sobą nie tylko na osoby, ale i na odrębne klasy. Te ostatnie można wyznaczyć na podstawie zróżnicowania u aniołów takich cech jak subtelność natury, zdolność poznawcza oraz „zdolność rozumnych aktów woli”. Cechy te wiążą się bezpośrednio z wymienianymi przez Piotra Lombarda przymiotami, które konstytuują anielski byt. I tak: stopień subtelności natury to stopień niepodzielności jej osoby; poziom zdolności poznawczych to poziom wrodzonej inteligencji, pamięci i miłości; „zdolność rozumnych aktów woli” to zaś umiejętne korzystanie z przywileju wolności.
To wewnętrzne zróżnicowanie nie wyklucza niezmiennych cech, które są wspólne wszystkim aniołom w równym stopniu. Są to niezniszczalność i nieśmiertelność – dwie właściwości, dzięki którym każdy anioł może czuć się pełnoprawnym uczestnikiem życia Bożego. Nie oznacza to jednak, że aniołowie są w stanie zastępować bądź częściowo przejmować „obowiązki Boga”. Piotr Lombard stanowczo odżegnuje się od poglądu o przedwiecznym stworzeniu aniołów, a także od pogańskich koncepcji, w których uważa się istoty anielskie za współtwórców Bożego świata: „(…) aniołom zgromadzić jest o tyle łatwiej różne bliższe przyczyny z elementów, o ile wspanialszą w tego typu działaniach ocenia się ich szybkość; lecz nie ma innego stwórcy jak tylko Tego, który od początku owe elementy ukształtował, czego nikt inny nie potrafi, jak tylko Jedyny Bóg Stwórca. Czym innym jest bowiem przez rzeczoną Najwyższą Przyczynę zasadnicze stworzenie i zarządzanie stworzeniami, co czyni jedynie Bóg Stwórca; a czym innym zaś poprzez przydzielone przez Niego moce i zdolności, jakieś działanie zewnętrznie poruszać, aby wtedy czy kiedy indziej, tak lub inaczej, wprowadzić do istnienia te rzeczy, które już zostały stworzone” (Piotr Lombard, „Sentencje”, w: św. Izydor z Sewilli, Piotr Lombard, św. Tomasz z Akwinu ).
Aniołowie więc – tak jak ludzie – nie mogą wzorem Boga tworzyć bytu z niczego. Posiadają jedynie (w większym niż człowiek stopniu) zdolność budowania przedmiotów z bytów już istniejących i stworzonych. Sprawność w posługiwaniu się elementami materii powoduje, że aniołowie doskonale wypełniają swoje posłannictwo, opiekując się ludźmi i przekazując im Bożą wolę. Piotr Lombard uważa, że Bóg jako istota absolutnie niezmienna i niematerialna nigdy nie objawił się człowiekowi bezpośrednio – wszelką więc rozumową wiedzę na jego temat oraz wszelkie objawienia zawdzięczają ludzie właśnie aniołom.
Angelologia dojrzałego średniowiecza
Drugi okres scholastycznej angelologii przed narodzinami tomizmu charakteryzował się – jak wspomniałam – pewnym zastojem. Za oficjalną wykładnię nauki o aniołach uznano „Sentencje” Piotra Lombarda, które zjednywały scholastyków siłą autorytetu dawnych mistrzów (Pseudo-Dionizego Areopagity, św. Augustyna) oraz zwięzłością i aktualnością porządkujących komentarzy autora.
Rozwój metody scholastycznej, rosnące zainteresowanie Arystotelesem i coraz śmielsze próby ontologicznego rozpatrywania aniołów in se – czyli w oderwaniu od eschatologii i filozofii człowieka – budziły jednak sprzeciw u niektórych myślicieli chrześcijańskich. Zaliczał się do nich św. Bernard z Clairvaux (1090-1153) – filozof i mistyk, autor najbardziej o s o b n e j angelologii w erze scholastyki.
Św. Bernard znał osobiście Piotra Lombarda, a także niektórych scholastyków z Uniwersytetu Paryskiego – mimo to nigdy nie zdarzyło mu się ulec ich wpływom. W swoich rozważaniach na temat aniołów unikał skomplikowanej analizy i spekulacji metafizycznej, ześrodkowując za to uwagę na klarownym, dźwięcznym i sugestywnym wyrażaniu swych intuicji oraz doznań mistycznych. Jego angelologia mogła przywodzić na myśl twórczość Ojców Kościoła, był to jednak mylący pozór. W rzeczywistości św. Bernard opierał swą naukę o aniołach na dwóch fundamentach, tzn. na ascetycznym mistycyzmie oraz gwałtownej niechęci do scholastycznego abstrahowania. Jego ostatni traktat „De consideratione” zawiera charakterystyczny dla żywiołowego temperamentu św. Bernarda opis istot anielskich: „(…) potężne, chwalebne, błogosławione, odmienne od innych osobowości, zhierarchizowane, zajmujące miejsce przydzielone im od początku, doskonałe jako takie, obdarzone nieśmiertelnością, niedotknięte namiętnością, o czystym umyśle i życzliwych uczuciach, religijne i pobożne, o moralności bez skazy; o niepodzielnej jedności serca i umysłu, szczęśliwe niezmąconym pokojem, Boża budowla stworzona na chwałę Boga i do usługiwania Mu”.
Główny zarzut, jaki kierował św. Bernard w stronę angelologii scholastycznej, było oderwanie anioła od człowieka i zamazanie tego niezwykłego związku mieszaniną pojęć w rodzaju: „inteligencja”, „substancja oddzielona”, „substancja intelektualna”. Aniołowie znani filozofowi z jego własnego doświadczenia duchowego w niczym nie przypominali mu bowiem bytów analizowanych metodą scholastyczną. Z tego samego powodu św. Bernard podjął też krytykę niektórych wątków „Hierarchii niebieskiej” Pseudo-Dionizego, który jego zdaniem nazbyt zhierarchizował i usztywnił podział aniołów. Dla św. Bernarda nie do przyjęcia był zwłaszcza pogląd, że bezpośredni kontakt ze światem ludzkim może mieć tylko najniższy chór istot anielskich. Wizja św. Bernarda zakładała coś odwrotnego, a mianowicie różnorodność działań aniołów wobec człowieka, wynikającą z ich przyporządkowania do konkretnych chórów. Cudowne znaki i objawienia były więc dla niego oznaką działania Mocy, neutralizowanie wpływów diabła stanowiło domenę Władz, a nadzór nad ośrodkami ludzkiej władzy przypadał z kolei Zwierzchnościom. Św. Bernard rozważał więc kwestię hierarchii aniołów nie dla wyprowadzenia z niej ogólnych wniosków metafizycznych – lecz dla poznania funkcji, jakie byty anielskie pełnić winny wobec ludzi.
Akcentowanie przez św. Bernarda kategorii użyteczności aniołów w stosunku do człowieka nie stanowi zresztą przypadku, albowiem kolejnym istotnym wyróżnikiem jego angelologii jest poddanie „potężnego” i „chwalebnego” bytu anielskiego grzesznej istocie ludzkiej. Św. Bernard jest przeświadczony, że pomimo dotkliwej niedoskonałości metafizycznej ludzi to człowiek, a nie anioł, stworzony jest do szlachetnego królowania w świecie duchowym i ziemskim; to człowiek jest prawdziwym „bratem Boga”: „Twój Bóg, człowiecze, stał się twym bratem, nie bratem Aniołów, gdyż nie przybrał postaci Anioła, ale twoją. Ty masz to wspólnego z Aniołami, żeś z nimi został stworzony przez Boga, ale to odmiennego od nich – żeś się stał bratem Boga” (Bernard z Clairvaux, „Myśli św. Bernarda”).
Zagorzała obrona przez św. Bernarda mistycznego, niescholastycznego poznania aniołów nie na wiele się jednak zdała, ponieważ do głosu zaczęli coraz śmielej dochodzić zwolennicy jeszcze bardziej racjonalistycznej epistemologii. Do nielicznych następców św. Bernarda można zaliczyć Alana z Lille (XII/XIII w.) – który wzorem św. Augustyna dzielił świat na trzy porządki ze względu na postępującą w nich zmienność. Porządek nadniebiański jako całkowicie niezmienny był dla niego tożsamy z Bogiem, porządek niebiański jako częściowo zmienny zamieszkiwali aniołowie, a porządek podniebiański należał do ludzi i natury. System Alana z Lille był jedną z nielicznych prób wyrwania angelologii z marazmu, jaki nastał po śmierci Piotra Lombarda.
W trzecim okresie scholastycznej angelologii przed św. Tomaszem z Akwinu dostrzec można jednak wyczuwalne ożywienie, związane z przeniesieniem do filozofii chrześcijańskiej kategorii i pojęć arystotelesowskich oraz z potrzebą odniesienia się do poglądów myślicieli arabskich (głównie Awicenny i Awerroesa). Wpływ Arystotelesa na sposób ujmowania istot anielskich zauważalny jest już w pismach Wilhelma z Auxerre oraz Aleksandra z Hales (XII/XIII w.), w pełni ujawnia się zaś w angelologii św. Alberta Wielkiego (XII/XIII w.).
Dla św. Alberta natura anielska jest jedną z czterech rzeczy współwiekuistych, czyli stworzonych przez Boga w pierwszej kolejności – wraz z materią, czasem i niebem empirejskim (świetlistą sferą, znajdującą się ponad ciałami niebieskimi). Natura ta powstała ze złożenia z quod est (istoty) i quo est (formy), co jednak nie przekłada się na fakt realnego złożenia anioła z formy i materii. Dla św. Alberta bowiem – tak jak zresztą dla św. Tomasza – forma istot czysto duchowych oznacza ich istotę.
Aniołowie św. Alberta nie zawierają w sobie żadnego pierwiastka materialnego czy cielesnego, ponieważ są czystymi inteligencjami – bytującymi zupełnie samoistnie i obdarzonymi czystym, doskonałym poznaniem intelektualnym. W tym względzie różnią się też zasadniczo od ludzi, którzy skazani są na posługiwanie się w swym poznaniu dyskursem i nie posiadają umiejętności natychmiastowego przenikania poznawanej rzeczy. Aniołów obdarza św. Albert Wielki wolną wolą, stanowczo jednak wyklucza ich metafizyczne czy epistemologiczne podobieństwo do ludzi bądź ludzkich dusz. To zdecydowanie wynika z faktu rozważania istot anielskich jedynie w aspekcie ich bytu i poznania – w takim statycznym ujęciu człowiek i anioł zajmują ściśle określone i niezmienne miejsca w metafizycznej hierarchii stworzeń.
Do Arystotelesa i jego „substancji oddzielonych” odwoływał się w swej nauce o aniołach również Roger Bacon (XIII w.). Angielski filozof uważał, że umysł ludzki z natury nie ma możliwości poznania intelektualnego rzeczy wyższych, potrzebuje zatem wsparcia aniołów. Oświecają oni intelekt człowieka, można ich więc nazwać aktywnymi substancjami oddzielonymi. Jako czyste, oderwane od materii inteligencje – posiadające w dodatku wolną wolę – m o g ą jednak same decydować, czy pomóc istocie ludzkiej w poznaniu.
Hylemorfizm św. Bonawentury jako sposób właściwego określenia relacji, różnic i podobieństw między aniołem a człowiekiem
Najwybitniejszym scholastycznym angelologiem ostatniego okresu przed św. Tomaszem nie był jednak ani Bacon, ani św. Albert Wielki, lecz filozof, teolog i generał zakonu franciszkańskiego – św. Bonawentura (XIII w.), nazywany przez tradycję scholastyczną Doktorem Serafickim. Nie był to przypadkowy przydomek, gdyż św. Bonawentura już za życia słynął jako wnikliwy i niestrudzony badacz aniołów, dowodzący przy sposobności samym swym postępowaniem, że symbolizowana przez Serafiny miłość stanowi jedyną drogę do prawdziwego zjednoczenia z Bogiem.
Św. Bonawentura był przekonany, że istnienie aniołów można w sposób logiczny wyprowadzić ze struktury wszechświata. Skoro we władzy człowieka, istoty cielesno-duchowej, znajduje się czysto materialna i cielesna przyroda – należy wnioskować, że ponad człowiekiem stoi jakieś inne stworzenie o charakterze czysto duchowym. Filozof dowodził jednak za Arystotelesem, iż każdy byt stworzony, nawet jeżeli jest to istota duchowa, składa się z formy oraz materii. W swym hilemorfizmie św. Bonawentura nie robił wyjątku dla aniołów – idąc za nauczaniem swojego mistrza, Aleksandra z Hales, twierdził, że istnieje specjalny rodzaj materii duchowej, z której zbudowani zostali aniołowie.
Interesujący był pogląd św. Bonawentury na cielesność istot anielskich. Uważał on bowiem, że aniołowie nie posiadają ciał, lecz mogą je przybierać w celu usprawnienia komunikacji z ludźmi. Mogą to być nawet ciała ludzkie, chociaż filozof zastrzegał, że stworzenie przez aniołów prawdziwego ludzkiego organizmu jest niemożliwe i byłoby pogwałceniem Bożych praw. Ciała przybierane przez byty anielskie – wyjaśnia św. Bonawentura – są zatem jedynie podobiznami ludzkich ciał, a aniołowie tworzą je z powietrza i innych niedotykalnych elementów.
Doktor Seraficki zajął się również relacją aniołów do przestrzeni i czasu. Jego zdaniem bezcielesne natury anielskie egzystują w konkretnej przestrzeni fizycznej, nie wynika to jednak z ich potrzeby, ale z potrzeb świata cielesnego i cielesno-duchowego, do którego przynależy człowiek. Jeżeli chodzi o istnienie aniołów w czasie – św. Bonawentura uważał aniołów za byty nieśmiertelne, ale nie wieczne, gdyż mają swój początek w porządku czasowym, a nie przedwiecznym.
Kwestię zdolności twórczych aniołów były z kolei ujmowane przez niego w duchu Piotra Lombarda. Św. Bonawentura wyrażał pogląd, że aniołowie mogą tworzyć, ale tylko z elementów już stworzonych – tak jak czyni to człowiek. Właśnie z tego powodu przybierane przez nich ciała nie są organizmami stworzonymi przez nich ex nihilo, lecz jedynie powłokami cielesnymi sporządzonymi na podobieństwo takich ciał.
Jako mistyk, a jednocześnie zagorzały scholastyk, św. Bonawentura podjął się też próby pogodzenia odmiennych stanowisk w kwestii kontaktów poszczególnych chórów anielskich z ludźmi. Jak już wspominałam – wrogi scholastyce św. Bernard zarzucał hierarchii Pseudo-Dionizego ontologiczne spekulanctwo, polemizując z jego poglądem o ograniczeniu liczby aniołów kontaktujących się z ludźmi do najniższego chóru hierarchii niebieskiej. Scholastycy podtrzymywali z kolei tezę Dionizego, twierdząc, że najwyższy rząd czystych inteligencji nie może w sposób bezpośredni nawiązywać łączności z istotami ludzkimi. Św. Bonawentura postarał się o daleko idący kompromis – utrzymując w niezmiennej postaci ścisły układ hierarchiczny Dionizego oraz wpisany weń schemat jednostronnego przekazu bogactw duchowych, przyznał niektórym wyższym chórom anielskim zdolność bezpośredniego kontaktu z człowiekiem – oczywiście jeśli tylko nie naruszałoby to hierarchicznego i stopniowego procesu transmisji Bożego światła. Możliwość spotkania anioła z człowiekiem to rezultat duchowej mocy wyższych istot anielskich, ale i pewnego podobieństwa losu ludzkiego i anielskiego. Nie jest to jednakże podobieństwo metafizyczne, ale egzystencjalne – człowiek, który w swym ziemskim życiu zasłużył na świętość, może bowiem po śmierci zająć miejsce w gronie aniołów. W związku z tym poglądem św. Bonawentura często przedstawiał swojego duchowego ojca – św. Franciszka z Asyżu – siedzącego w kunsztownie zdobionym, niebiańskim fotelu, który przeznaczony był dla anioła.
Scholastyczne i antyscholastyczne oblicza średniowiecznej angelologii
Związki średniowiecznej angelologii z filozoficzną nauką o człowieku determinowane były przeważnie charakterem gwałtownego sporu między zwolennikami i przeciwnikami formalizmu scholastycznego. Scholastycy – którzy jako pierwsi podjęli trud dokładnego określenia substancji, natury oraz istoty aniołów – siłą rzeczy skoncentrowali swoją uwagę na ontologicznym aspekcie angelologii. Pod wpływem Arystotelesa i filozofów arabskich upowszechnione zostały w badaniach nad aniołami takie pojęcia jak „czyste inteligencje” czy „substancje oddzielone” – wskazujące na intelektualny charakter tych stworzeń. Pogłębienie refleksji metafizycznej (zarówno w angelologii, jak i antropologii), „intelektualizacja” aniołów oraz zauroczenie ładem i logiką statycznej hierarchii bytów Pseudo-Dionizego szybko doprowadziło jednak do naderwania więzi między autonomicznym światem „czystych inteligencji” a niedoskonałą rzeczywistością ludzką. Jedynym łącznikiem, pozwalającym scholastykom zestawiać w swych dziełach obie istoty, pozostały ogólne życiowe funkcje anioła (opieka nad ludźmi, pośrednictwo w poznaniu Boga), a także – w mniejszym już stopniu – wzajemne podobieństwo wybranych przymiotów metafizycznych (np. wolna wola).
Tę wczesną „scholastyczną” angelologię Piotra Lombarda i św. Alberta Wielkiego – w pełni rozwiniętą dopiero przez św. Tomasza z Akwinu – spróbował związać z nauką o człowieku dopiero św. Bonawentura. Dokonał tego, usuwając pozorne sprzeczności między hierarchią anielską Pseudo-Dionizego a angelologią Ojców Kościoła i części filozofów średniowiecznych, którzy anioła (Jan Szkot Eriugena) bądź istotę godną anioła dostrzegali w zbawionym człowieku. Ani w przypadku Eriugeny i św. Bernarda, ani tym bardziej św. Bonawentury – nie może być jednak mowy o tak radykalnym ujęciu dialektyki ludzko-anielskiej jak w twórczości Orygenesa, gdzie egzystencjalna oraz metafizyczna wspólnota człowieka i anioła ujawniała się w ciągłych wzlotach i upadkach każdej istoty rozumnej. U Jana Szkota Eriugeny dochodzi co prawda do całkowitego przeniknięcia się obu tych natur, ale dopiero po końcu doczesnego świata – a więc w wieczności, nie teraźniejszości. U św. Bernarda z Clairvaux rozdzielność metafizyczna w ogóle zostaje nienaruszona, ale w wymiarze egzystencjalnym relacje człowieka z aniołem budują dwa niezwykle istotne zagadnienia: ostatecznego powołania istoty ludzkiej do współrządzenia światem (człowiek jako „brat Boga”) oraz praktycznego współistnienia doskonałych z natury aniołów i ułomnych ludzi (filozof – za niektórymi chrześcijańskimi mistykami – zadawał pytania o f u n k c j e , a nie o strukturę hierarchii anielskiej).
Pod koniec XIV wieku – za sprawą myślicieli arabskich (nie licząc Al-Gazela) i przede wszystkim św. Tomasza – w angelologii przeważyło ostatecznie stanowisko scholastyków. Filozofowie rozwijający doktryny tomizmu i albertyzmu kontynuowali w dziedzinie aniołów naukę swoich mistrzów – koncentrując się przy tym przeważnie na udoskonalaniu terminologii i sprawności wywodu. Gdy jednak oryginalna myśl św. Tomasza przerodziła się już w akademicki tomizm – różnica między niejednoznacznym i złożonym dziełem Akwinaty a suchą i formalistyczną angelologią jego epigonów pozwoliła spojrzeć na aniołów w twórczości tego wielkiego filozofa z całkiem odmiennej perspektywy.
Magdalena Żuraw