Anna Mucha sugeruje, iż z powodu zamieszek na marszu niepodległości w 2011 roku… utraciła resztki swojego patriotyzmu. – Kiedyś wydawało mi się, że gdyby wybuchła wojna to moim obowiązkiem jest walka z wrogiem. I pewnie zginęłabym od pierwszego strzału… – pisze aktorka na swoim blogu. – Dziś mam w głębokim poważaniu kamienice i ulice… (brzydkie zresztą). Mam w głębokim poważaniu, co stanie się z moim majątkiem (w kredycie, zresztą), jeśli wejdą… * tu wpisz dowolnego wroga. Nie będę walczyć, o „bliźnich” z ONRu, hejterów, zawistników, ksenofobów, homofobów, czy innych plugawych, małych ludzi…
Celebrytka w dość niewyrafinowany sposób podzieliła się swoimi antypatiami względem nacjonalistów i hołoty wywołującej zadymy i sympatiami – do Czechów, którzy byli tak chwalebnie pozbawieni honoru, że bez piśnięcia poddali się Hitlerowi. Właśnie ów brak honoru ma być dla aktorki wyznacznikiem jej postawy wobec ojczyzny. – Moim naczelnym obowiązkiem jest ochronienie moich dzieci, mojej rodziny, moich bliskich. Za wszelką cenę. I w nosie mam „boga, honor i ojczyznę!”. Ważniejsze jest to, żeby przeżyli ci, których kocham – tłumaczy Mucha.
Wesprzyj nas już teraz!
Od patriotyzmu aktorka – jak twierdzi – odwróciła się w dniu 11.11.11, kiedy miała przyjść na świat jej córka. –Szczęśliwie wybrała inną datę, bo tego dnia ledwo udało nam się dotrzeć do samochodu zaparkowanego po drugiej stronie kamienicy w której mieszkaliśmy. Na pl. Konstytucji starły się trzy patriotyczne siły. Patrioci lewicujący (wśród nich kobiety i dzieci!) , patrioci z ONR i patrioci w służbie policji. Plac zamienił się w jedno wielkie pole bitwy – tak Anna Mucha opisuje moment, w którym przeniosła Ojczyznę z serca do nosa.
Pozostaje jednak zadać pytanie, czy Polska rzeczywiście zajmowała ważne miejsce w sercu aktorki, skoro grupka zadymiarzy była w stanie ją stamtąd wykurzyć? Inną rewelacją, jaką Mucha uraczyła swoich czytelników było stwierdzenie, iż śmierć od kuli nie jest… sexi. Na koniec zaś zaproponowała ona przerobioną przez siebie wersję słynnego wiersza Władysława Bełzy “Katechizm młodego Polaka” wpisują “apple biały” zamiast “orzeł biały” i “w siebie wierzę” miast dawnego “w Polskę wierzę”. Nic tylko pogratulować erudycji i humanistycznego wyrobienia, z jakim Anna Mucha splunęła w polskie gniazdo, pełne zgnilizny, brzydoty, nienawiści, kseno- i homofobii.
Źródło: annamucha.mamadu.pl