Od wielu lat ten dawniej katolicki kontynent stał się miejsce narzucania antycywilizacyjnych eksperymentów. Od marksizmu, który dotarł nawet do Kościoła pod nazwą teologii wyzwolenia, po współczesne teorie, które ewolucyjnie narzucają rozwiązania degradujące społeczną aksjologię. Osłabiany przez lata Kościół nie pełni już roli nauczycielskiej i wychowawczej, a paradoksalnie za tradycyjnymi wartościami opowiadają się np. w Brazylii ruchy protestanckie. Dochodzą do tego wpływy „postępu” z USA, czy wsparcie zlaicyzowanej Europy.
Państwa Ameryki Południowej niczym przewracające się po kolei klocki domina przyjmują antycywilizacyjne ustawy. Ostatnio dotyczy to przede wszystkim zabijania dzieci nienarodzonych, czy osób chorych i starych, czyli eutanazji. Kolejnym krajem, który dołączył w tej materii do „obozu postępu” jest Chile. Izba niższa chilijskiego parlamentu we wtorek 20 kwietnia, zatwierdziła ustawę zezwalającą na eutanazję. Teraz trafi do Senatu.
To kolejna próba tego typu. Projekt ustawy o eutanazji przygotowała już 7 lat temu lewica. Nieuleczalnie chorzy, powyżej 18. roku życia, mieliby decydować czy decydują się na opiekę paliatywną, czy na eutanazję. Jak to na początku bywa, zanim dojdzie do banalizacji aktu zabijania, wprowadzono pewne zastrzeżenia. Choroba musi być nieuleczalna, nieodwracalna i postępującą. Eutanazja zależna jest od zgody „przytomnego” pacjenta lub wyrażenia wcześniej jego pisemnej woli.
Ofensywa eutanazyjna w Chile jest o tyle ważna, że do tej pory z krajów Ameryki Łacińskiej takie rozwiązanie udało się narzucić tylko w Kolumbii, jeszcze w 1997 r. W Meksyku dopuszcza się odcięcie pacjenta na życzenie jego lub rodziny od podtrzymywania życia. Projekt ustawy eutanazyjnej złożono też w parlamencie Urugwaju. Są i próby narzucenia eutanazji drogą sądowniczą. W lutym tego roku sąd w Peru nakazał rządowi uszanowanie „życzenia” kobiety chorej na polio, aby ta mogła umrzeć. Chile ma być kolejnym klockiem tego domina…
Bogdan Dobosz