W dniach 30.08-01.09 odbył się w Augsburgu (Bawaria) coroczny kongres zatytułowany „Radość z wiary“ („Freude am Glauben”). W ramach szeregu wykładów poruszona została problematyka gender oraz relatywizacja rodziny przez polityków. Forum Niemieckich Katolików (Das Forum Deutscher Katholiken) domaga się zakończenia indoktrynacji dzieci i młodzieży oraz większego zaangażowania Kościołów chrześcijańskich w obronie małżeństwa i rodziny.
Tematem przewodnim tegorocznego kongresu była problematyka ideologii gender. Wśród zaproszonych gości znaleźli się: wybitna socjolog Gabriele Kuby oraz znana obrończyni rodziny, Birgit Kelle. „Gender – to zagrożenie dla rodziny, społeczeństwa i kultury” – tak brzmi tytuł rezolucji przygotowanej przez Gabriele Kuby – pisze „kath.net”.
Wesprzyj nas już teraz!
W treści uchwały, zatwierdzonej przez uczestników kongresu, można przeczytać, że „gender to pojęcie politycznie zinstrumentalizowane, które w pełni zadomowiło się m. in. na wielu uczelniach, wymagających od młodych naukowców, aby posłusznie podążali za tą ideologią”. W teorii tej – pisze Kuby – zamiast obiektywnego przedstawiania różnic pomiędzy płciami dochodzi do ich zacierania się, co w rezultacie jest sprzeczne z naturą człowieka. Co gorsza, „zwolennicy gender odrzucają możliwość jakiejkolwiek dyskusji na temat zastrzeżeń, jakie budzi ta teoria (…) Za uzasadnioną krytykę otrzymuje się – wymyśloną na potrzeby tej ideologii – etykietę „homofoba” albo „szerzyciela mowy nienawiści” (…) Nierzadko krytykę kwalifikuje się jako czyn karalny”.
Z kolei „relatywizacja podstawowych wartości, seksualizacja dzieci i młodzieży w ramach obowiązkowej pedagogiki seksualnej utrudniają przekazywanie wiary oraz wychowywanie w oparciu o chrześcijańskie wartości (…) Gender osłabia rodzinę i prowadzi do pogłębienia się kryzysu demograficznego” – twierdzi socjolog.
Podczas kongresu ważną rolę odegrał również wykład obrończyni rodziny, dziennikarki Birgit Kelle.
– Fakty mówią same za siebie. Ponad 80 proc. dzieci w Niemczech wychowuje się w małżeństwach, zatem rodziny w rozumieniu tradycyjnym stanowią większość. Jeśli nawet media próbują twierdzić inaczej, nie dajmy sobie wmówić, że nie istniejemy albo stajemy się przeżytkiem – mówiła Kelle, matka czworga dzieci. Dodatkowo zauważyła, że „według reprezentatywnej ankiety przeprowadzonej przez Instytut Badania Opinii Publicznej w Allensbach ok. 96 proc. społeczeństwa nadal definiuje rodzinę jako małżeństwo kobiety i mężczyzny posiadające dzieci. – Tradycyjne małżeństwo i rodzina powinny więc stanowić priorytet polityki prorodzinnej – stwierdziła Kelle.
Niestety – jak zauważyła dziennikarka – programy wyborcze nie napawają optymizmem. Dla chadeków rodzina jest tam, gdzie „rodzice przejmują trwałą odpowiedzialność za dzieci i dzieci za rodziców”. Jednakże takie rozumienie rodziny – zdaniem Kelle – istnieje jedynie w teorii. Dla partii SPD pojęcia „rodzice i dzieci” najwyraźniej już nie mają znaczenia. Rodzinę bowiem stanowią „wszystkie osoby, które przejmują odpowiedzialność za siebie nawzajem na dłuższy okres czasu”. Dla lewicy z kolei rodzina to „osoby, które niezależnie od orientacji seksualnej przejmują za siebie nawzajem odpowiedzialność”. W tym sformułowaniu nie wspomina się już nawet o „trwałości”. Zatem, jak zauważyła Kelle, status rodziny może posiadać również grupa studentów wynajmujących wspólnie mieszkanie. Największy niepokój budzi jednak interpretacja Zielonych, dla których rodzina „to po prostu miejsce, gdzie są dzieci”. Kelle skrytykowała także sytuację, w której „brakuje środków na finansowanie żłobków (…) Tymczasem funduszy na propagowanie i prowadzenie badań z zakresu gender jak dotąd nie zabrakło”.
Źródło: www.kath.net
Klaud