Londyn w czasie odbywających się prawie co weekend propalestyńskich demonstracji stał się dla Żydów no-go area – obszarem, gdzie nie mogą czuć się bezpiecznie – powiedział w piątek Robin Simcox, rządowy komisarz ds. zwalczania ekstremizmu.
W tekście opublikowanym w „The Daily Telegraph” Simcox napisał, że rząd i rządowe agencje mają uprawnienia do zwalczania ekstremizmu, ale nie radzą sobie z grupami, które „czają się” tuż poniżej progu pozwalającego je uznać za ugrupowania terrorystyczne. Dodał, że rząd ma w istocie większe uprawnienia niż czasami sam uważa, ale powinien odważniej z nich korzystać.
„W końcu irański rząd nie ma niezbywalnego prawa do prowadzenia szkół i meczetów w naszej stolicy. Nie jest niezmienną demokratyczną zasadą, że Hamas i Bractwo Muzułmańskie muszą mieć możliwość prowadzenia wielu organizacji charytatywnych. Nie zdradzimy demokracji, jeśli ekstremiści nie będą już mogli prowadzić kanałów telewizyjnych. I nie staniemy się państwem autorytarnym, jeśli Londyn nie będzie już mógł być zamieniany w no-go area dla Żydów w każdy weekend” – przekonuje.
Wesprzyj nas już teraz!
Dodał, że te i inne podobne sytuacje stały się normalnością w Wielkiej Brytanii wskutek pozwalania na rozwój środowiska sprzyjającego radykalizacji. Wyjaśnił, że chodzi przede wszystkim o te grupy, które rozpowszechniają ekstremistyczną narrację, ale uważają, by nie przekroczyć progu pozwalającego na uznanie ich za organizacje terrorystyczne. „Grupy te zbyt długo pozostawały niekontrolowane i dobrze wykorzystały swój czas. Są teraz zakorzenione i wpływowe wśród społeczności” – ostrzegł.
Podczas gdy Izrael dokonuje ludobójstwa w Strefie Gazy, dążąc do wyparcia ludności palestyńskiej z jej ziemi, w przyszłym tygodniu brytyjski rząd ma przedstawić nową definicję ekstremizmu, co ma umożliwić ministerstwom oraz agencjom rządowym, uniwersytetom, radom i innym organom zakazanie finansowania i wchodzenia w jakiekolwiek relacje z grupami islamistycznymi i „skrajnie prawicowymi”, jeśli zostaną one uznane za promujące ekstremistyczną ideologię, która podważa „brytyjskie wartości”.
Propalestyńskie manifestacje, w których bierze udział zwykle po kilkadziesiąt tysięcy ludzi, odbywają się w Londynie niemal w każdą sobotę od czasu ataku palestyńskiej organizacji Hamas 7 października zeszłego roku. Od tego czasu nastąpił też znaczący wzrost zdarzeń o charakterze antysemickim.
Źródło: PAP / Bartłomiej Niedziński, Londyn