W niedzielę kilka tysięcy osób protestowało w Bułgarii przeciwko rządowi. Równocześnie odbywają się wiece zwolenników rządu Plamena Oresharskiego. Od trzech tygodni sytuacja w kraju pozostaje napięta.
Pierwszy protest odbył się 14 czerwca, od tego dnia Bułgarzy nie rezygnują z publicznych manifestacji. Ich przyczyną była nominacja kontrowersyjnego polityka, a przy tym magnata medialnego, Deliana Peewskiego, na szefa wywiadu. Z żądaniem odwołania go z zajmowanego stanowiska zwrócił się do parlamentu prezydent Bułgarii, Rosen Plewnelijew.
Wesprzyj nas już teraz!
W wiecach rproządowych uczestniczy o wiele mniej osób. Protestujący otaczają budynek parlamentu. Rząd do tej pory wycofał już kilka nominacji pod wpływem ulicznych protestów. Władze liczą, że wakacje przyniosą spadek zainteresowania manifestacjami i liczebności zgromadzonych Bułgarów.
Premier zapowiedział, że będzie sprawował rządy, o ile będzie mieć poparcie parlamentu i nie zamierza poddawać się naciskom. Tymczasem parlamentarne posiedzenia bojkotuje GERB poprzedniego premiera Bojko Borysowa. W tej sytuacji lewica korzysta ze wsparcia nacjonalistów z Ataki, co z kolei wywołuje krytyczne komentarze za granicą.
źródło: TVP Info
mat