Chrześcijaństwo na Bliskim Wschodzie uratuje zakorzenienie w Chrystusie – takie przekonanie wyraził abp Pierbattista Pizzaballa, aministrator apostolski patriarchatu Jerozolimy, arcybiskup tytularny Verbe.
– Bliski Wschód jest cały podzielony, wojny zdziesiątkowały ludność, liczba chrześcijan spadła do jednej dziesiątej – przypomniał franciszkański duchowny. – W Syrii, gdzie wojna wydaje się zmierzać ku końcowi, największym wyzwaniem jest nakłonienie ludzi do powrotu. Jednak perspektywy są niepewne, trzeba odtwarzać życie, a nic nie będzie takie samo jak kiedyś – dodał.
Wesprzyj nas już teraz!
Hierarcha zwrócił uwagę na liczne wysiłki w tej dziedzinie podejmowane przez Kościoły lokalne, franciszkanów, jezuitów czy salezjanów. Jednak, jego zdaniem to nie wystarczy, bo wielu chrześcijan, zwłaszcza młodych zamierza emigrować na stałe.
– Nie wystarcza odbudować, ale trzeba nadać kierunek – stwierdził łaciński patriarcha Jerozolimy. – Wiązanie naszej nadziei i przyszłości z projektami politycznymi i społecznymi spowoduje jedynie frustrację. To, co uratuje chrześcijaństwo, to zakorzenienie w Chrystusie – podkreślił.
Zdaniem hierarchy należy głosić Ewangelię, zamiast rozpaczać nad utraconą przeszłością. Nie można bowiem mówić o wartościach chrześcijańskich bez osobistego doświadczenia Chrystusa. Dopiero to doświadczenie może przełożyć się na życie publiczne, w tym na politykę i gospodarkę, tworząc współcześnie dzieła porównywalne do tych, jakie podziwiamy, oglądając dawne katedry. – Trzeba znaleźć sposób na przekazanie tego piękna, bo współczesny człowiek nieświadomie oczekuje takiej dobrej nowiny – dodał arcybiskup Pizzaballa.
Źródło: KAI/RV
RoM