W naszym społeczeństwie zapanował niesłychany infantylizm dotyczący tego zagadnienia – uważa Jan Krzysztof Ardanowski, członek Rady do spraw Rolnictwa i Obszarów Wiejskich przy prezydencie RP, w odniesieniu do promowanych w pop-kulturze i massmediach relacji człowieka do świata stworzonego. Jak przekonuje, takie postawy odbijają się później na działalności rolników, myśliwych i innych grup społecznych dbających o równowagę ekosystemu.
Do Sejmu trafiła ustawa o ochronie przyrody. Jej celem jest rozszerzenie odpowiedzialności państwa za szkody wyrządzone rolnikom przez dzikie zwierzęta, w tym gatunki chronione. Zdaniem byłego ministra rolnictwa w rządzie PiS, Jana Krzysztofa Ardanowskiego, ministerstwo Rolnictwa i Rozwoju Wsi dostrzega problem, lecz waha się w procedowaniu rozwiązań, ponieważ czeka na wytyczne resortu klimatu.
Dyskusja na ten temat odsłania głębszy aksjologiczny problem, dotyczący rozumienia relacji człowiek – zwierzę. „W naszym społeczeństwie zapanował niesłychany infantylizm dotyczący tego zagadnienia” – uważa Ardanowski.
Wesprzyj nas już teraz!
„Zwierzęta nie mogą być wabione, zachęcane do tego, aby pojawiały się w pobliżu. Ludzie tego nie rozumieją. To już widać na poziomie języka. Mówi się miś, a nie niedźwiedź, jakby to była zabawka, którą dzieci się bawią. Coraz częściej lisy nazywa się liskami. Za dużo tej pieszczotliwości” – przekonuje.
„Ludzie myślą, że postępują dobrze, gdy wykładają warzywa i owoce na obrzeżach miast. To zwabia sarny czy jelenie. Za nimi przychodzą gryzonie. Chwilę potem pojawiają się i lisy. Znam przypadki, gdy ludzie dokarmiają nawet lisy! To jest niezrozumienie relacji człowiek – zwierzę. Nie wolno zwierząt ściągać do miejsc, gdzie żyją ludzie. Problem dzików w miastach nie wziął się znikąd. Dodatkowo jest to efekt nieszanowania przez ludzi żywności, którą tonami wyrzucamy na śmieci, a potem dziki demolują śmietniki w poszukiwaniu jedzenia. Zwierzęta muszą żyć w dużej odległości od ludzi” – podkreśla.
Nie oznacza to jednak, że człowiek ma odciąć się murem od natury. „Człowiek ma obowiązek troszczyć się o przyrodę, ale musi robić to mądrze i racjonalnie” – uważa Ardanowski. Jak informuje, w kwestii dokarmiania dzikich zwierząt w zimie należy skontaktować się w pierwszej kolejności z Lasami Państwowymi lub lokalnym kołem łowieckim, które to instytucje posiadają wiedzę i narzędzia jak radzić sobie z podobnymi problemami.
W odróżnieniu od organizacji tzw. ekologicznych, które motywowane argumentami natury ideologicznej, postulują absolutną nieingerencję człowieka w środowisko naturalne. Zdaniem byłego ministra rolnictwa, taka postawa szkodzi nie tylko człowiekowi, ale i samym zwierzętom, których nieregulowana populacja zaburza równowagę ekosystemu. Co więcej, organizacje pseudoekologiczne szczególnie dają się we znaki myśliwym, przeszkadzając w polowaniach oraz oczerniając je w przestrzeni publicznej. Jak podkreśla Ardanowski, państwo posiada narzędzia do ochrony myśliwych w postaci przepisów ustawy jego autorstwa. Wystarczy je jedynie stosować.
Źródło: „Nasz Dziennik”
PR