Sytuacja jest bardzo poważna. Napływ żywności, nie tylko zboża, ale i rzepaku, mięsa drobiowego oraz innych surowców trwa cały czas. A we wrześniu, prawdopodobnie uderzy w nas ze zdwojoną siłą – alarmuje były minister rolnictwa i rozwoju wsi Jak Krzysztof Ardanowski. Jak przekonuje, jeżeli Polski rząd nie podejmie twardych rozmów z Komisją Europejską, a przede wszystkim z Ukrainą, „to uderzenie rolnictwa ukraińskiego zniszczy nasze”.
„Jeżeli Komisja Europejska zniesie zakaz, a zostało to zapowiedziane ustami przewodniczącej Ursuli von dr Leyen, to nawet ten nie do końca szczelny mechanizm zakazu (…) nie ochroni nas przed uderzeniem w polskie rolnictwo. My nie wytrzymamy tej konkurencji” – podkreśla Ardanowski. Doradca prezydenta Andrzeja Dudy zauważa, że obecny zakaz i tak jest obchodzony, m.in. poprzez antydatowanie umów na okres sprzed 15 kwietnia.
Wesprzyj nas już teraz!
Jak przekonuje, głównym winowajcą obecnego kryzysu jest Komisja Europejska, która zniosła cła i kontyngenty dostępu, czyli określanie, ile produktów z Ukrainy może wpłynąć, aby nie zdestabilizować rynku. „KE nabroiła, a teraz przerzuca problem na kraje członkowskie. Umywa ręce w geście Piłata, bo oczywiście przekazuje jakieś symboliczne rekompensaty, ale one w żaden sposób nie rozwiązują sytuacji” – podkreśla polityk.
„Zostaliśmy z problemem sami. Komisja Europejska kilka tygodni temu stwierdziła, że nie zamierza pomagać krajom członkowskim w eksporcie zboża dalej w świat – do Afryki Północnej, na Bliski Wschód i tam, gdzie będzie ono niezbędne, również w krajach Europy Południowej. A to zboże jest potrzebne tam, ale nie u nas!” – dodaje.
Ardanowski przypomina, że Polska nie posiada możliwości technicznych i logistycznych wywiezienia tych produktów za granicę. Dodatkowo, sytuację pogarsza Rosja, która zamierza wypowiedzieć umowę dotyczącą eksportu przez Morze Czarne i deltę Dunaju. Uchylenie zakazu, połączone z napływem płodów rolnych, przerzuconych ze szlaku morskiego, może doprowadzić do trwałej destabilizacji polskiego rynku. „To, co się działo w minionych miesiącach, może stanowić zaledwie przedsmak katastrofy, która nas czeka” – alarmuje polityk.
„Dlatego apeluję, aby oprócz bieżących działań, m.in. poprzez ratowanie rolników różnymi dotacjami (…), podjąć twarde rozmowy z KE, ale i równie twarde rozmowy z Ukrainą. Mamy do tego moralne prawo. Udzieliliśmy ogromnej pomocy. Chyba nawet większej niż nas było stać (…). Mamy pełne moralne prawo aby z Ukraińcami twardo rozmawiać o naszych przyszłych relacjach handlowych, a w obszarze rolnictwa one będą najtrudniejsze” – przekonuje.
Jak zapewnia Ardanowski, wszystko zależy od dobrej woli Ukrainy oraz „mądrości i odpowiedniej strategii” z naszej strony. „Być może należy wręcz zażądać od Kijowa, byśmy wspólnie zajmowali się przetwórstwem surowców ukraińskich i wysyłali je w świat. Nie do Polski, bo nam nie są do niczego potrzebne. Polska mogłaby być dużym hubem przetwórczym dla produktów ukraińskich. Również nasze inwestycje w przemysł rolno-przemysłowy mogłyby stanowić konstruktywną odpowiedź. Musimy prowadzić właściwe rozmowy na najwyższym poziomie” – sugeruje.
Jego zdaniem potrzebne są „poważne rozmowy międzypaństwowe”, których owocem będzie umowa handlowa. „Zabiegajmy twardo o swoje interesy. Taka umowa powinna określić nasze przyszłe relacje handlowe, bo jeżeli my tego nie uczynimy, to to uderzenie rolnictwa ukraińskiego zniszczy nasze rolnictwo” – ostrzega polityk.
PR
Więcej w materiale wideo: