Kiedy prezydent Argentyny Cristina Kirchner znacjonalizowała hiszpańskie przedsiębiorstwo naftowe YPF, korespondent „The Washington Post” Juan Forero ogłosił ją „liderem populistycznego nacjonalizmu w Ameryce Łacińskiej”.
Jej decyzję – jak pokazał sondaż – poparło wówczas 62 proc. obywateli. Niewielu zdawało sobie sprawę, że przejecie YPF było rozpaczliwym posunięciem zdesperowanego rządu, który starał się zwiększyć swoje wpływy i zakamuflować katastrofalny stan gospodarki. Siedem miesięcy później rząd Kirchner stał się skrajnie niepopularny.
Wesprzyj nas już teraz!
Protesty przeciwko niemu odbyły się w Buenos Aires a także w Cordobie i Mendozie, a nawet przed konsulatami i ambasadami argentyńskimi na całym świecie: od Miami do Melbourne, poprzez Madryt, Montevideo, Montreal i Monachium. Argentyńczycy są wściekli z powodu szalejącej inflacji i przestępczości. Mnożą się skandale korupcyjne. Kirchner stara się także wprowadzić zmiany konstytucyjne, które umożliwią jej sprawowanie władzy trzecią kadencję z rzędu. Władza ogranicza wolność prasy i niszczy opozycyjne media. Kirchner, podobnie jak Hugo Chávez w Wenezueli, podejmuje katastrofalne dla gospodarki decyzje.
Po zastąpieniu na stanowisku prezydenta swojego męża Nestora, Christina Kirchner przejęła prywatne fundusze emerytalne i znacjonalizowała największą w kraju linię lotniczą Aerolineas Argentinas. Rząd Kirchner przejął także większość udziałów w zagranicznym przedsiębiorstwie naftowym (YPF). Wykorzystał rezerwy banku centralnego na spłatę długu publicznego (choć Argentyna nadal odmawia spłaty wszystkich zobowiązań powstałych od 2001 r.).
Władze nałożyły dolegliwe kontrole walutowe, fałszują dane o inflacji i ubóstwie. Prześladują dziennikarzy oraz statystyków, którzy starają się przedstawiać rzeczywisty stan gospodarki. Rząd nie tylko toleruje ale wprost zachęca do korupcji. Inflacja szaleje a obywatele cierpią z powodu niedoboru żywności i energii – podobnie zresztą jak w Wenezueli, rządzonej przez innego populistę Hugo Chaveza. Z Argentyny w popłochu uciekają zagraniczni inwestorzy, agencje ratingowe już straszą obniżeniem notowań tego kraju.
Wszystko to dzieje się w czwartym pod względem liczby ludności kraju Ameryki Łacińskiej i trzecim pod względem wielkości gospodarki. W kraju o wielkim potencjale, który jednak zmierza do samounicestwienia na skutek lewicowego populizmu.
Źródło:The Weekly Standard, AS.