Za „przeprowadzanie bądź finansowanie demonstracji na drogach publicznych” w Argentynie grozić będzie kara więzienia. Ale nie tylko. Nowa władza przewidziała bowiem cały katalog sankcji dla osób, które wyrażając swoje niezadowolenie społeczne spowodują blokadę ruchu. Taka forma protestu w Argentynie jest bardzo popularna, a ostatnio powodem do protestów jest galopująca inflacja.
O zmianach w kodeksie karnym poinformowała szefowa argentyńskiego ministerstwa bezpieczeństwa Patricia Bullrich. Decyzja zapadła już w pierwszym tygodniu po objęciu urzędu prezydenta przez Javiera Mileia.
Zgodnie z nowym kodeksem karnym, za udział w blokadach dróg grozi teraz od trzech miesięcy do dwóch lat więzienia. Chodzi tu zarówno o przeprowadzanie jak i finansowanie demonstracji na drogach publicznych.
Wesprzyj nas już teraz!
Jak zapowiedziała szefowa resortu bezpieczeństwa, w celu usuwania demonstrantów z dróg publicznych siły policyjne będą mogły interweniować zgodnie ze znowelizowanym w tym celu kodeksem karnym – siła stosowana wobec demonstrantów będzie „proporcjonalna do przemocy z ich strony”, a kary spotkają nie tylko uczestników protestów, lecz „także ich wspólników i tych, którzy do blokad nawołują, jak również uczestniczących w nich kierowców”.
Ponadto kodeks postanawia, że za szkody wyrządzone podczas demonstracji zapłacą sami ich sprawcy i uczestnicy demonstracji. Kodeks przewiduje też karę konfiskaty pojazdów uczestniczących w blokadach. Będą również kontrole policyjne w pociągach, z których korzystają osoby jadące na demonstracje. Jak czytamy, zaostrzone kary będą stosowane przez siły bezpieczeństwa „zwłaszcza wobec tych demonstrantów, którzy działają z zasłoniętymi twarzami”.
Najczęstszym powodem do demonstracji społecznego niezadowolenia w Argentynie jest szalejąca inflacja, najwyższa w Ameryce Południowej, która w grudniu tego roku wyniosła w stosunku rocznym ponad 160 proc. Wyborcy prezydenta Mileia oczekują jej opanowania przez rząd.
Źródło: PAP/Oprac. MA
Argentyna: nowy prezydent chce chronić gospodarkę przed hiperinflacją. Zapowiada terapię szokową