Wynikiem 38 do 31 na korzyść życia zakończyło się czwartkowe glosowanie w argentyńskim senacie. Odrzucono prawo przyzwalające na aborcję do 14 tygodnia ciąży. Jest to ostateczne odrzucenie aborcyjnej ustawy, chociaż propozycje zmian – już w nowym wydaniu – mogą zostać przedstawione w przyszłym roku.
Czwartkową sesję poprzedziły liczne wiece, z jednej strony zwolenników tzw. liberalizacji prawa, z drugiej – ich przeciwników.
Wesprzyj nas już teraz!
Przed głosowaniem grupy pro-aborcyjne zagroziły „podpaleniem kościołów”, co zmusiło rząd do zapewnienia ochrony budynków sakralnych. Siły bezpieczeństwa między innymi zabarykadowały katedrę w stolicy kraju, gdzie odprawiał msze kard. Bergoglio, gdy był arcybiskupem Buenos Aires oraz wiele innych historycznych kościołów w pobliżu kongresu.
Prezydent Argentyny Mauricio Macri ogłosił w marcu, że mimo osobistego sprzeciwu wobec aborcji, zezwoli parlamentowi debatować nad projektem ustawy, by zalegalizować proceder zabijania dzieci poczętych. Po raz pierwszy więc od ponad dekady aborcja była omawiana na szczeblu parlamentarnym w ojczyźnie Franciszka.
Obecna ustawa mimo, że dopuszcza aborcję w trzech wyjątkach, to znaczy, gdy ciąża jest skutkiem gwałtu, gdy życie matki jest zagrożone lub gdy istnieje ciąża pozamaciczna, liberalne środowiska chcą całkowitej dekryminalizacji procederu uśmiercania dzieci poczętych.
W Argentynie żadna też kobieta ani lekarz nie odbywają obecnie kary z powodu nielegalnej aborcji.
Prezydent Macri, uważający się za praktykującego katolika, sam inicjując debatę w marcu obiecał, że rząd federalny będzie się trzymał z daleka od niej. Jednak minister zdrowia wprost lobbował w mediach krajowych, by przyjąć projekt.
Minister Adolfo Rubinstein powiedział kilka razy, że niebezpieczna aborcja jest główną przyczyną śmierci matek w Argentynie, próbując przedstawić aborcję jako zagrożenie dla zdrowia. Jednak jego własne ministerstwo zdyskwalifikowało to twierdzenie. Według statystyk resortu zdrowia w 2016 r., prawie siedem razy więcej kobiet zmarło w Argentynie podczas porodu (213) niż w wyniku aborcji (31). Ta ostatnia liczba oznacza zgony wynikające zarówno z legalnych, jak i nielegalnych aborcji.
Amnesty International w przeddzień głosowania opublikowała w „New York Timesie” reklamę, przedstawiającą wieszak, rzekomo używany w potajemnych aborcjach, mówiąc, że niebezpieczne „zabiegi przerwania ciąży” są główną przyczyną śmierci matek w Argentynie. Reklama zawierała tekst: „Świat patrzy”.
Międzynarodowa Federacja Planned Parenthood, finansująca kilka grup proaborcyjnych w Argentynie, w tym kliniki otwarcie promujące nielegalną procedurę, próbowała wpłynąć na senatorów.
W dniu głosowania setki tysięcy demonstrantów z obu obozów wyszły na ulice w pobliżu Kongresu, a policjanci rozdzielili obie strony kordonem w czasie czuwania, które rozpoczęło się wcześnie i trwało do momentu oddania głosów.
Przy placu przed budynkiem służącym jako „ziemia niczyja”, zdjęcia lotnicze uchwyciły ulice pełne kolorowych demonstrantów. Z jednej strony była grupa osób w kolorach jasnoniebieskich i białych, opowiadających się za życiem. Z drugiej dominowała zieleń, ale widoczne były też sztandary kilku socjalistycznych organizacji politycznych.
W ciągu tylko weekendu w Buenos Aires manifestowało ponad 650 tys. osób przeciw legalizacji aborcji. Obrońców życia mobilizowały wspólnoty protestanckie i wielu biskupów katolickich. Ponadto, w niedzielę zorganizowano wiece w ponad 100 miastach.
W dzień poprzedzający głosowanie w Senacie na ulice ponownie wyszli zwolennicy aborcji. Dużą demonstrację zorganizowali oni 14 czerwca, kiedy ustawa została przyjęta w Izbie Deputowanych.
W czasie, gdy senatorowie debatowali nad projektem, kard. Mario Poli, który zastąpił kard. Bergoglio w archidiecezji Buenos Aires, odprawił Mszę w katedrze. Hierarcha wskazał w homilii, że: „Po raz pierwszy w historii Argentyny próbują zalegitymizować eliminację istoty ludzkiej przez innego człowieka”. Ustawa, o której debatowano – mówił kilka godzin przed głosowaniem – „zalegalizuje uśmiercanie niewinnej osoby, z wyłączeniem prawa do słusznej obrony, bez procesu. Serce i rozum buntują się przeciwko takiej niesprawiedliwości, ponieważ nienarodzone dzieci mają prawo do bycia częścią tego narodu, gdzie jest miejsce dla wszystkich i nikt nie jest niepotrzebny”.
Kardynał, cytując apostolską adhortację Franciszka Evangelii Gaudium, podkreślił także, że „jest również prawdą, iż niewiele zrobiliśmy, aby odpowiednio towarzyszyć kobietom w bardzo trudnych sytuacjach, w których aborcja wydaje się być szybkim rozwiązaniem ich głębokiej udręki, zwłaszcza gdy rozwijające się w nich życie jest wynikiem gwałtu lub skrajnej biedy”.
Papież Franciszek podczas trwającej od kilku miesięcy debaty unikał wypowiadania się w sprawie aborcji. Chociaż wygłosił kilka uwag ogólnych dotyczących uśmiercania dzieci poczętych, nigdy bezpośrednio nie odniósł się do tego, co się działo w jego ojczyźnie.
Projekt był mocno krytykowany przez prawników i niektórych ustawodawców, którzy zauważyli, że aborcja jest nie tylko uznawana za przestępstwo w kodeksie karnym, ale także jest sprzeczna z konstytucją Argentyny, wzywającą do ochrony życia od poczęcia aż do naturalnej śmierci.
Na legalizację aborcji w Argentynie naciskały oenzetowskie agendy, w tym Komitet Praw Dziecka i CEDAW.
Wynik głosowania skomentował na Twitterze mec. Jerzy Kwaśniewski, prezes Ordo Iuris
Senat Argentyny odrzucił aborcyjny projekt!
Międzynarodowe naciski nie złamały przywiązania do uniwersalnej wartości ludzkiego życia.Niedługo @OrdoIuris opublikuje ranking ochrony życia.
Argentyna wciąż czołówce!@Prawo_do_zycia @ProLifeBMS @Zycie_i_Rodzina @Marsz_dla_Zycia pic.twitter.com/4ArDpHK1B3— Jerzy Kwaśniewski (@jerzKwasniewski) 9 sierpnia 2018
Źródło: washingtonpost.com/cruxnow.com/Twitter
AS, PR