Kilkadziesiąt tysięcy osób zgromadziło się w niedzielę na ulicach Brukseli, aby wyrazić sprzeciw wobec nowych „obostrzeń” wprowadzonych przez belgijski rząd. Jak opisują brukselskie media, część protestujących miała zboczyć z trasy przemarszu i wdać się w zamieszki, brutalnie stłumione przez policję.
Oficjalne dane brukselskiej policji oceniają liczebność niedzielnego marszu „Razem dla wolności” na 35 tys. osób. Wydarzenie było odpowiedzią na wprowadzone w sobotę nowe formy reżimu covidowego w Belgii. Według ukazu rządowego, obywatele są zmuszeni do noszenia masek w pomieszczeniach i częściowo na świeżym powietrzu, a pracodawcy mają obowiązek nakazać pracownikom pracę zdalną przez 4 dni w tygodniu.
Jak podają brukselskie media, w pewnym momencie część osób miała odłączyć się od marszu i wówczas policja zareagowała użyciem armatek wodnych i gazu łzawiącego. W odpowiedzi protestujący sformowali prowizoryczne barykady i odpowiedzieli rzucając kamieniami, butelkami i koszami na śmieci oraz racami i petardami. Do zamieszek doszło w dzielnicy mieszczącej siedziby rządu i organów Unii Europejskiej.
Wesprzyj nas już teraz!
Breaking: Riots are ongoing in Brussels, Belgium, during anti-lockdown demonstrations. pic.twitter.com/iTapfL93Rc
— PM Breaking News (@PMBreakingNews) November 21, 2021
Podczas potyczki pomiędzy demonstrantami i policją rannych zostało trzech policjantów i jeden uczestnik protestu. Zatrzymano 42 osoby. Burmistrz Brukseli, Philippe Close, nazwał protestujących „awanturnikami” i podziękował policji za „profesjonalizm”. Belgijskie media zwróciły uwagę na szeroką rozpiętość społeczną uczestników protestu, w którym udział wzięli przedstawiciele wszystkich pokoleń oraz ruchów nawet z przeciwnych stron barykady, takich jak nacjonaliści oraz „osoby LGBT”.
Źródło: onet.pl
FO