Ponad 200 etatów czeka na osoby chętne do pracy w sądownictwie. Tymczasem prezesi sądów ratują się korzystając z innych form zatrudnienia.
Kilka lat temu z inicjatywy Ministerstwa Sprawiedliwości zmieniono przepisy regulujące pracę asystentów sędziów. Wcześniej wystarczało ukończenie studiów prawniczych, po zmianach dodano wymóg ukończenia aplikacji ogólnej w Krajowej Szkole Sądownictwa i Prokuratury bądź zdanie egzaminu sędziowskiego. Asystenci w sądach rejonowych zarabiają średnio 2675 złotych brutto, w apelacyjnych 3824 złote. Stanowisko cieszy się stosunkowo małym zainteresowaniem.
Wesprzyj nas już teraz!
W tych okolicznościach Ministerstwo Sprawiedliwości coraz częściej wspomina o potrzebie deregulacji tego zawodu. W międzyczasie, prezesi sądów rozwiązują problem zatrudniając w to miejsce „koordynatorów prawnych”, stażystów i absolwentów prawa na umowach-zleceniach.
– W ten sposób osoby niebędące pracownikami sądu mają dostęp do akt, co jest niezgodne z prawem – ocenia Piotr Kwaka, przewodniczący Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Asystentów Sądowych. Jak twierdzi, istnieją tylko dwie możliwości rozwiązania problemu: deregulacja lub zwiększenie atrakcyjności finansowej zawodu. Sytuację zmieniłoby także samo wyrównanie wynagrodzeń asystentów zatrudnianych na różnych szczeblach sądownictwa.
Według ostatniego projektu Ministerstwa Sprawiedliwości, prezesi sądów mieliby kierować asystentów do wydziałów zamiast do poszczególnych sędziów. Dodatkowo, projekt zakłada też rozszerzenie ich obowiązków między innymi o analizę akt spraw odroczonych, zawieszonych lub oczekujących na podjęcie, zwracanie się do osób i instytucji o informacje niezbędne do przygotowania sprawy do rozpoznania oraz o sporządzanie odpowiedzi na wpływające do konkretnej sprawy pisma.
Pomysł ten został skrytykowany przez Stowarzyszenia Sędziów Polskich. Najprawdopodobniej, po wprowadzeniu tych zmian asystenci będą rezygnować z pracy, nie tylko z powodu niskich płac ale i ze względu na obarczenie ich dodatkową pracą poniżej ich kompetencji, związaną z prostymi zadaniami sekretariatów sądowych. W ostatecznym rozrachunku może to pogorszyć i tak już nienajlepsze wskaźniki postępowań sądowych.
Źródło: rp.pl
mat