Porównanie Polski do Białorusi, slogany o „barbarzyńskim” prawie aborcyjnym nad Wisłą, promocja ideologii LGBT – to tylko niektóre z kwestii, jakie poruszono w wywiadzie z Olgą Tokarczuk na łamach włoskiego dziennika „Corriere della Sera”.
Rozmowa z noblistką rozpoczęła się od omówienia sytuacji na Białorusią. Tokarczuk dała do zrozumienia, że jest bardzo zmartwiona tamtejszą sytuacją. – Instytucje międzynarodowe powinny działać bardziej zdecydowanie. Kiedy narastał ucisk reżimu Łukaszenki wobec protestujących, niewiele zrobiono, a teraz, po porwaniu dysydenta z przymusowego lądowania samolotu w Mińsku, cała Europa jednogłośnie domaga się sprawiedliwości, mówi o sankcjach, ale może już za późno. Bezradny krzyk Białorusi pozostanie w naszych głowach przez lata, jeśli demokratyczny świat nie okaże się świadomy i zdeterminowany – powiedziała polska pisarka w wywiadzie dla włoskiej gazety.
Po tych słowach Tokarczuk płynnie przeszła do porównania Polski do Białorusi. Noblistka zaatakowała wyrok TK z 22 października 2020 roku, w którym sędziowie stwierdzili, że tzw. aborcja eugeniczna jest niezgodna z polską ustawą zasadniczą. – Prawo [aborcyjne w Polsce – red.] jest barbarzyńskie. Ale ci, którzy nadal protestowali pomimo zakazów, są prześladowani. Wirus pomógł rządowi i nadal to robi. Białoruś jest przykładem, że reżimy czują się bezpieczniej w nowej sytuacji globalnej pandemii: bojące się społeczeństwo łatwiej poddaje się nakazom i zakazom – stwierdziła.
Następnie przywołano list, podpisany także przez Tokarczuk, do szefowej KE, w którym to ujęto się za rzekomo represjonowaną społecznością LGBT w Polsce. – Być może koła zębate Unii powoli się obracają. Mamy jednak nadzieję, że są skuteczne. To, co dzieje się w Polsce, jest niepokojące. Atak na ruch LGBT wymyka się spod kontroli i niektóre gminy mogą ogłosić się „strefami wolnymi od LGBT”. Jest to sprzeczne z duchem UE. Ale przede wszystkim przeciwko prawu cywilnemu – mówiła Tokarczuk.
Źródło: wPolityce.pl
TK