Absurdy gender-prawności sięga szczytów… władzy. Australia – jak podają tamtejsze media – wprawdzie pozostanie pod brytyjskim zwierzchnictwem, ale nie będzie tytułować Karola III królem. Określanie to uznano za zbyt męskie, więc „króla” zastąpi inne słowo – neutralne płciowo.
Dzieje się to tuż przed planowaną na 6 maja w Opactwie Westminsterskim koronacją Karola III. I już tu pojawiają się sygnały, że nie będzie to iście „królewska koronacja”, gdyż cała ceremonia ma być skrócona do ok. godziny. Uroczystość ma „odzwierciedlać obecną rolę monarchy”, ponadto będzie ona „skierowana ku przyszłości”, a jednocześnie „zakorzeniona w tradycji”. Co oznaczać będzie to w praktyce, zapewne niebawem się dowiemy.
Wygląda jednak na to, że nie wszędzie król będzie królem – oczywiście nie w znaczeniu formalnym, bo ta rola Karola III ma się nie zmienić. Chodzi o tytuł jaki chce wobec monarchy używać Australia. Nie będzie to zatem słowo „król” ani przynależny królowi zwrot „Jego królewska wysokość”. Wśród propozycji pojawia się za to bardziej neutralne płciowo angielskie określenie „sovereign” (władca, monarcha). O sprawie pisze portal The Australian.
Wesprzyj nas już teraz!
Jak się okazuje, król zostanie ogołocony także ze swego męskiego zaimka. I nie będzie w tym osamotniony, bowiem także kojarzone z płcią zwroty „jego” lub „jej” ekscelencja zostaną podmienione, zgodnie z genderowymi wytycznymi. Słowem – obłęd.
Źródło: rp.pl
MA