Australijska Rada ds. Uchodźców wezwała rząd do wprowadzenia nowej kategorii uchodźców opuszczających rodzinne miejsce zamieszkania z powodu negatywnych skutków ocieplenia klimatu. Rada ostrzegła władze, by przygotowały się na przyjęcie wielu tysięcy osób uciekających z niżej położonych wysp na południowym Pacyfiku.
Rada przekonuje, że uciekinierom z tych wysp powinny być zapewnione takie same warunki do życia jak uchodźcom uciekającym z krajów ogarniętych wojną.
Wesprzyj nas już teraz!
Kluczowym dokumentem prawnym, który definiuje pojęcie uchodźcy jest międzynarodowa konwencja przyjęta w 1951 r., zgodnie z którą uchodźcą jest osoba, która posiada uzasadnioną obawę przed prześladowaniem w swojej ojczyźnie z powodu swojej rasy, religii, przynależności narodowościowej lub przynależności do określonej grupy.
W zeszłym roku mężczyzna z Kiribati, który udał się do Nowej Zelandii przekonywał, że nie wolno go deportować i powinno mu się przyznać status uchodźcy, gdyż uciekł ze swego kraju, bo bał się o własną przyszłość ze względu na zmiany klimatyczne. Jego dom znajdował się zaledwie dwa metry n.p.m.
Sąd odrzucił roszczenia i nakazał deportację. Sędzia tłumaczył, że konwencja o uchodźcach nie zapewnia żadnej ochrony dla tych, którzy powołują się na zagrożenie wywołane przez zmiany klimatyczne.
Szef Rady ds. Uchodźców w Australii, Phil Glendenning, który miesiąc temu był w Kiribati ostrzegł władze, by przygotowały się na masowy napływ mieszkańców z wysp zagrożonych zatopieniem. Mówił, że Australia musi formalnie uznać nową kategorię uchodźców z powodu negatywnych zmian klimatycznych.
Glendenning przyznał, że to są ludzie, którzy nie cierpią prześladowania ze względu na swoje przekonania, rasę lub dlatego, że należą do danej grupy. Formalnie nie spełniają więc kryteriów konwencji dotyczącej statusu uchodźców, ale mimo to, są oni zmuszeni do opuszczenia kraju z powodu zmian klimatycznych. – To jest nowa kohorta osób, na którą reszta świata musi zwrócić uwagę – mówił.
Politycy australijscy, których czekają jesienne wybory nie zamierzają poprzeć inicjatywy Glendenninga. Prezes Rady ds. Uchodźców częściowo finansowanej z budżetu państwa twierdzi, że problem osób uciekających przed skutkami rzekomego ocieplenia klimatu zaczyna być kwestią międzynarodową. Przyznał jednak, że na razie sprawa jest „dość świeża” i nie prędko zostaną przyjęte konkretne rozwiązania w tym zakresie.
Kiribati, państwo obejmujące 33 małe atole i wyspy na południowym Pacyfiku, dawniej administrowane przez Brytyjczyków,jest bardzo nisko położone. Nadmorskie tereny są zalewane przez morze w czasie intensywnych burz. Wiele zbiorników wody pitnej zostało zanieczyszczonych. Zalane zostały także pola uprawne. Dostęp do ziemi stale jest ograniczany.
Prezydent Kiribati, Anote Tong, absolwent London School of Economics, wzywa obywateli do przygotowania się na „godne opuszczenie kraju”. W zeszłym miesiącu ogłosił, że Kiribati zakupi 3 tys. hektarów gruntów rolnych na Fidżi. Tong twierdzi, że mimo podjętych szaleńczych wysiłków w jego państwie na rzecz powstrzymania skutków zmian klimatycznych, mieszkańcy i tak będą musieli migrować, aby przeżyć.
Źródło: The Guardian, AS.