3 stycznia 2025

Austria pogrąża się w kryzysie. Nie da się rządzić bez prawicowej FPÖ?

(Szef FPÖ, Herbert Kickl. Fot. youtube)

Kryzys polityczny w Austrii narasta. Rozmowy o utworzeniu rządu trwały prawie 100 dni – i zakończyły się klęską. Może się okazać, że bez udziału prawicowej FPÖ w kraju po prostu nie da się rządzić.

Krótkie wyjaśnienie sceny politycznej. W Austrii w parlamencie zasiada obecnie pięć partii, które dość łatwo można przyporządkować do ich niemieckich odpowiedników. Są to socjaldemokratyczna SPÖ (odpowiednik niemiecki: SPD), chadecka ÖVP (odpowiednik: CDU/CSU), prawicowa FPÖ (odpowiednik: AfD), Zieloni (jak w Niemczech) i liberalna Neos (odpowiednik: FDP). W Austrii działa też Komunistyczna Partia Austrii (KPÖ), która jest zbliżona do niemieckich Die Linke i BSW, tyle, że nie przekracza progu wyborczego. Ostatnie wybory w Austrii odbyły się 29 września. Najlepszy wynik osiągnęła prawicowa FPÖ – otrzymała 28,85 proc. głosów. Na drugim miejscu uplasowała się chadecka ÖVP z poparciem 26,27 proc., a dalej: SPÖ (21,14 proc.), Neos (9,14 proc.) i Zieloni (8,24 proc.).

Zasadniczo rząd powinna utworzyć zwycięska FPÖ. Inne partie nie chciały jednak zawrzeć z nią koalicji. Sytuacja była więc podobna do tej, która wytworzyła się w Polsce po wyborach w 2023 roku. Z ważną różnicą: prezydent Austrii Alexander van der Bellen (wywodzący się z Zielonych) nie powierzył w ogóle FPÖ misji tworzenia rządu. Już w październiku rozpoczęły się rozmowy koalicji przegranych: chadeków z ÖVP, socjaldemokratów z SPÖ oraz liberałów z Neos. Trwały długo, były bardzo żmudne i… zakończyły się klęską.

Wesprzyj nas już teraz!

3 stycznia partia Neos podała, że nie jest w stanie porozumieć się z potencjalnymi koalicjantami, zwłaszcza z socjaldemokratyczną SPÖ. Okres politycznego chaosu w Austrii będzie zatem narastać.

Możliwe są obecnie trzy scenariusze. Pierwszym byłoby zawarcie koalicji ÖVP i SPÖ, czyli budowa tak zwanej „Wielkiej Koalicji”. Problem w tym, że koalicja wisiałaby na włosku, mając do dyspozycji 92 głosy w 183-osobowej niższej izbie parlamentu. Niewykluczone, że partie musiałyby szukać doraźnego wsparcia Neos, Zielonych lub FPÖ. Druga opcja to zbudowanie koalicji ÖVP, SPÖ i Zielonych. Taka koalicja ma małe poparcie w społeczeństwie. SPÖ i Zieloni mieliby w sumie więcej głosów niż ÖVP, a to oznaczałoby, że rząd miałby de facto socjalistyczno-lewicowy charakter, nawet jeżeli kanclerzem pozostałby szef chadecji, Karl Nehammer (jest kanclerzem od 2021 roku). Zresztą chadecy rządzili dotąd z Zielonymi – i wyglądało to fatalnie. Obie partie mocno straciły w wyborach. Kontynuacja takiego lub podobnego układu byłaby samobójstwem.

Trzecia opcja to koalicja FPÖ-ÖVP. Taka koalicja byłaby teoretycznie najprostsza: partia wyraziście prawicowa i chadecka mogłyby dogadać się w zdecydowanej większości spraw, tworząc rząd o wyraźnie konserwatywnym charakterze. Miałyby też wyraźną większość.

Problem polega na tym, że koalicję kategorycznie odrzuca szef chadeków, Karl Nehammer. Twierdzi, że nie może zaakceptować współrządzenia z osobą szefa FPÖ, Herbertem Kicklem. Według Nehammera Kickl ma skrajnie poglądy, mówiąc wprost: faszyzuje.

Czy to prawdziwy powód, można wątpić. Prawda jest najpewniej bardziej brutalna: Nehammer chce po prostu pozostać kanclerzem. Jeżeli stworzy rząd z SPÖ i Neos albo Zielonymi, to on będzie u sterów. Jeżeli miałby związać koalicję z mocniejszą FPÖ – musiałby ustąpić. Nehammerowi wygodnie jest atakować Kickla, bo wiadomo, że FPÖ nie przyjmie warunku usunięcia własnego lidera. Nehammer nie musi dzięki temu publicznie przyznawać, że chodzi mu o trwanie przy władzy.

Presja na ÖVP jednak narasta. Społeczeństwo oczekuje zbudowania jakiegoś rządu. W samej ÖVP nie brakuje zwolenników koalicji z FPÖ.

Niewykluczone, że wszystko skończy się po prostu nowymi wyborami. W Austrii nie byłoby to niczym zaskakującym. To dla Nehammera oznaczałoby jednak całkowitą klęskę. Według obecnych sondaży ÖVP może liczyć na 36 proc. głosów – aż o 8 pkt. procentowych więcej, niż w wyborach we wrześniu. ÖVP ma obecnie poparcie rzędu 20 proc., czyli 8 punktów procentowych mniej. Lekko osłabłateż SPÖ, Neos i Zieloni są niemal na tym samym poziomie. Taki wynik oznaczałby dalszy pat… albo koalicję ÖVP z FPÖ, tyle, że na jeszcze gorszych dla chadeków warunkach.

Chaos będzie narastać, a długoterminowo jedynym zwycięzcą jest FPÖ. Nowe wybory oznaczałyby sukces dla tej partii, a utworzenie jakiegokolwiek rządu bez jej udziału – prawdopodobnie dalsze duże wzrosty sondażowe. Wszystko wskazuje na to, że austriacka prawica – prędzej lub później – obejmie w kraju władzę, po raz pierwszy w historii – choć FPÖ już współrządziła, to jeszcze nigdy nie miała swojego kanclerza. Pod kierunkiem Herberta Kickla to może się zmienić, gwarantując znaczącą reformę austriackiej polityki w prawicowym kierunku.

Pach

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij

Udostępnij przez

Cel na 2025 rok

Po osiągnięciu celu na 2024 rok nie zwalniamy tempa! Zainwestuj w rozwój PCh24.pl w roku 2025!

mamy: 45 530 zł cel: 500 000 zł
9%
wybierz kwotę:
Wspieram