W „trosce” o klimat i „bezpieczeństwo” UE wprowadza w świat motoryzacji szereg regulacji. Już teraz na rynek wchodzą samochody, które nieustannie pozostają w kontakcie z producentem, „uprzejmie donosząc” o… Właśnie! O czym nowe auta już teraz mogą donosić? A jak w przyszłości rozwinięta zostanie ich „umiejętność”?
To, że samochody A.D. 2025 wyposażone są w szereg zaawansowanych systemów mających poprawiać nasze bezpieczeństwo nie jest nowością. Technologia czuwa dziś też nad tym, by pojazdy nie były modyfikowane (tuning) – oczywiście w trosce o środowisko.
A jak wygląda praktyka? Problem poruszył popularny kanał na YouTube „Miłośnicy czterech kółek -zrób to sam”. Pierwsza myśl, oczywiście idzie w kierunku kosztów. Zaawansowane technologie nie są za darmo, zatem to końcowy odbiorca słono zapłaci ta zaawansowaną elektronikę.
Wesprzyj nas już teraz!
I gdyby sprawa kończyła się na bezpieczeństwie… Ale nie. Kierowca bowiem kupując pojazd musi pogodzić się, że spełnia on wymogi unijnych regulacji. A te wymusiły na producentach montowanie elektronicznych systemów kontroli pojazdu. Czuwają one nad tym, by aktualizować oprogramowanie, ale też informują producenta o dokonanych w samochodzie zmianach.
I nie chodzi tu już choćby o tuning. Ale na przykład o montaż haka. Taka zmiana będzie przez system odnotowana, a producent, jeśli nie jej zatwierdzi, ma za zadanie przywrócenie „ustawień fabrycznych” auta lub zgłoszenie sprawy.
Sprawa rozbija się o zapisy, które znajdziemy w Dzienniku Urzędowym UE. Chodzi o tzw. regulamin 155 oraz 156. Czyli cyberbezpieczeństwo i aktualizację oprogramowania. Regulacje wchodziły krokowo i obecnie dotyczą wszystkich nowych aut.
Cyberbezpieczeństwo w pojazdach. Brzmi groźnie. Stąd producenci muszą analizować i reagować na takie zagrożenia poprzez aktualizację zabezpieczeń. Jak? Okazuje się, że pojazdy mają możliwość komunikowania się z producentem! Auta są online.
Jakież otwiera to możliwości kontroli! Auto może „na żywo” oceniać styl jazdy, trzymanie się przepisów… Dziś mówimy „tylko” o ekologii i cyberbezpieczenstwie oraz zgodności z homologacją. W samochodzie nie wprowadzimy zatem zmian w systemach mających wpływ na emisję spalin czy bezpieczeństwo. I to w całym cyklu „życia” auta.
I tu powraca ów przykładowy hak. Okazuje się, że jego montaż ingeruje w owe wrażliwe systemy, zatem musi być zatwierdzony przez producenta. A kodowanie jednego modułu to koszt rzędu 130 euro. A modułów jest kilka.
Producent, jeżeli wykryje nieautoryzowaną zmianę, ma obowiązek naprawić ten „błąd”. Zaś wykryte naruszenia musi raportować do instytucji homologującej. To dziś. A jutro…? Gdzie trafią informacje o aucie, czy stylu jazdy? Do jakich służb, instytucji, może ubezpieczycieli?
Źródło: YouTube/Miłośnicy czterech kółek -zrób to sam
MA