30 października 2022

„Autorytarny ekstremista” kontra „komunistyczny złodziej”. Brazylia wybierze prezydenta

(Oprac. GS/PCh24.pl)

30 października br. Brazylijczycy wybiorą nowego prezydenta. Kraj jak nigdy jest spolaryzowany i podzielony – mniej więcej po równo – pomiędzy zwolenników obecnego prezydenta Jaira Bolsonaro a byłego prezydenta Luiza Inácio Lula da Silva, który w 2019 r. został zwolniony z aresztu z powodu zakwestionowania procedur dotyczących oskarżeń o korupcję.

Kilka miesięcy po zwolnieniu pod koniec 2019 r. „Lula” udał się na specjalną audiencję do papieża Franciszka. Niewątpliwie jego zwycięstwo zadowoliłoby dyplomatów watykańskich i samego Franciszka, który ceni byłego brazylijskiego przywódcę za politykę socjalną i walkę z ubóstwem.

„Lula” zbudował front poparcia. Wszczął kampanię wyborczą, rzucając wyzwanie Bolsonaro. W pierwszej turze głosowania, która miała miejsce 2 października były prezydent uzyskał nieco ponad 5-punktową przewagę nad obecnym brazylijskim przywódcą. Batalia w najbogatszym kraju Ameryki Łacińskiej toczy się o dwie wizje świata i o globalną rolę Brazylii na arenie międzynarodowej.

Wesprzyj nas już teraz!

Debata świata przestępczego

Bolsonaro to „pełen nienawiści autorytarny ekstremista”, a Lula to „skorumpowany komunistyczny złodziej” – takie opinie panują pośród zwolenników obecnych kandydatów na prezydenta. O tym, jak głębokie są te podziały pokazuje ostatnia debata przestępców z Rio de Janeiro – niezwykle kłótliwych, którzy pod obstawą ochroniarzy z arsenałem broni i marihuany debatowali o losach swojego kraju. Debatę plastycznie opisał lewicowy „The Guardian” w jednym z artykułów z 21 października br., którą relacjonował korespondent portalu z Rio de Janeiro, Tom Philips.

Jedni chwalą Bolsonaro, bo życie za niego jest łatwiejsze, a „Lulę” uznają za „szumowinę”, który ponownie chce „dorwać się” do pieniędzy podatników i dopuszczać się kradzieży. Inni uważają, że „Lula chociaż jest złodziejem, to przynajmniej podstawia jedzenie na talerzu”, a Bolsonaro zlekceważył sprawę walki z COVID-19 i przez to zmarło prawie 700 tys. osób. Jeden z bossów narkotykowych – wrażliwy na ekologię – krytykował politykę eksploatacji Amazonii.

„Masz biednych głosujących na Lulę i bogatych wybierających Bolsonaro. Czarnoskórzy głosują na Lulę, a biali na Bolsonaro. Kobiety głosują na Lulę, a mężczyźni na Bolsonsaro. Masz ewangelików głosujących na Bolsonaro i katolików – na Lulę” – taki obraz przedstawił jeden z obserwatorów wyborów w południowoamerykańskim kraju, mówiąc o „starciu dwóch Brazylii”.

Zwycięstwo „Luli” wcale nie takie pewne

Z najnowszego sondażu, na który powołała się wiodąca gazeta „Folha de Sao Paulo”, ubiegający się o drugą kadencję obecny prezydent kraju po raz pierwszy wyprzedził Lulę da Silvę, uzyskując 52,7% ważnych głosów, a Lula da Silva – 47,3%. Badanie opinii przeprowadziła sondażownia Brasmarket. Konsultowano się z 2400 osobami między 15 a 19 października. Margines błędu wynosi dwa punkty procentowe.

Lewicowy kandydat Partii Robotniczej Lula da Silva ostrzegł, że wynik wyborów nie jest przesądzony i apelował do zwolenników o mobilizację. Poprzednie sondaże, przed pierwszą turą wyborów 2 października, wykazywały stałą, około 15-proc. przewagę Luli nad Bolsonaro. Brazylijski prezydent oskarżył ośrodki badania opinii publicznej, że celowo zaniżają jego wyniki, by sprawić wrażenie ogromnego poparcia dla „Luli”. I miał rację, bo jak przyszło do głosowania ostatecznie stracił w I turze jedynie 5 punktów na rzecz rywala.

Na konferencji prasowej w Rio de Janeiro przywódca Partii Robotniczej mówił, że jest „pewny” zwycięstwa, ale niepokoi go, iż Bolsonaro szybko odrabia zaległości. – Wybory są bardzo wyrównane (…) liczba osób do przekonania jest coraz mniejsza – komentował „Lula”, który de facto ubiega się o trzecią kadencję. W latach 2003-2010 kierował krajem, ale z powodu zarzutów korupcyjnych musiał ustąpić. Jego miejsce zajęła komunistka Dilma Rousseff, która również została oskarżona o korupcję w 2016 r.

„Lula” tuż po kontrowersyjnym zwolnieniu z aresztu – gdzie znajdował się w związku z prawomocnymi wyrokami dotyczącymi korupcji – udał się w 2020 r. do Watykanu. Wcześniej pisał do papieża, że walczy o udowodnienie swojej niewinności i że został skazany za politykę na rzecz biednych. Wspomniał także o stratach osobistych: śmierci brata i wnuka. Papież po prawie miesiącu odpisał na list byłego prezydenta, wyrażając „duchową bliskość” z nim i zachęcając do zaufania Bogu.

W 2021 r. brazylijski sędzia Sądu Najwyższego Edson Fachin stwierdził, że sąd federalny w Kurytybie nie miał jurysdykcji do orzekania w sprawach z udziałem byłego prezydenta Luiza Inacio Lula da Silvy i unieważnił wszystkie toczące się wobec niego postępowania. Ponadto unieważnił orzeczenia sądów o przyjęcie łapówki w postaci mieszkania o wartości około 1 mln USD w związku z aferą Petrobras. Wraz z unieważnieniem wyroków da Silva odzyskał prawa polityczne. Tym samym sędzia umożliwił lewicowemu politykowi start w wyborach prezydenckich.

Przed II turą wyborów kampania stała się bardziej agresywna. Ekipa Luli publikuje nagrania Bolsonaro z masońskich świątyń, jego wypowiedzi „o kanibalizmie”, negatywne opinie o homoseksualistach, kobietach itp. Z kolei ekipa Bolsonaro skutecznie przekonuje opinię publiczną, że „Lula zawarł pakt z diabłem” i jest okultystą. Przekaz jest na tyle wiarygodny, że ekipa Luli musiała publikować specjalne wyjaśnienia, iż były prezydent w istocie nie ma paktu z diabłem.

Kampania w Brazylii jest ściśle monitorowana przez byłego prezydenta USA i przyjaciela Bolsonaro – Donalda Trumpa.

Argentyńczycy, którzy wspierają da Silvę, przygotowują się do zwycięstwa Bolsonaro. Prezydent Alberto Fernández i wiceprezydent Cristina Kirchner otrzymali notatkę dyplomatyczną, w której zasugerowano, że obecny prezydent Brazylii pozostanie na drugą kadencję. Oznaczałoby to cios dla argentyńskiej koalicji Frente de Todos.

W kampanię włączyli są celebryci. Brazylijski piłkarz Neymar w specjalnie zaaranżowanym czacie na żywo w mediach społecznościowych podziękował prezydentowi Bolsonaro za wstawiennictwo, gdy oskarżano go o gwałt w paryskim hotelu, czego nie udowodniono przed sądem. Jednocześnie wyraził nadzieję, że 30 października Bolsonaro odniesie sukces. Obiecał, że zadedykuje mu pierwszy gol na mistrzostwach w Katarze.

Bieda, korupcja, recesja i przestępczość – to trapi Brazylijczyków

Według badania Quaest Consultoria, Brazylijczyków najbardziej martwi: zły stan gospodarki, rosnące ubóstwo, pogarszający się stan zdrowia publicznego, korupcja, przestępczość, kryzys edukacji.

Brazylia wychodzi ze skutków najgorszej w historii recesji, powstałej za rządów partii „Luli” w 2014 roku. Niski wzrost gospodarczy, wysoka inflacja, korupcja, kryzys edukacyjny przyczyniają się do jeszcze większego rozwarstwienia społeczeństwa. Kraj odnotowuje jedne z najwyższych wskaźników brutalnych przestępstw na świecie, w tym morderstw, rabunków i porwań dla okupu.

Zarówno Bolsonaro, były kapitan armii i kongresman, który zaskoczył światową lewicę zwycięstwem w 2018 r., jak i „Lula” – człowiek nie mający formalnego wykształcenia – obiecali zająć się przestępczością, korupcją i pobudzić wzrost gospodarczy.

Obecny prezydent, który przedstawiany jest jako prawicowy, społecznie konserwatywny nacjonalista, za swoich rządów nie tylko krytykował politykę gender, ale także ją zwalczał. Ponadto zmienił kurs Brazylii jeśli chodzi o politykę ekologiczną, zezwalając na większą eksploatację Amazonii. Zagroził wycofaniem kraju z Porozumienia Paryskiego w sprawie klimatu. Ułatwił dostęp do broni i popierał prywatyzację przedsiębiorstw państwowych. Bolsonaro zajmował wojowniczą postawę wobec Chin, chociaż w praktyce Pekin jest jednym z głównych partnerów handlowych Brazylii, a koncern Huawei jest w brazylijskiej sieci 5G. Krytyka Chin nie podobała się właścicielom wielkich gospodarstw rolnych.

Wreszcie prezydent poparł rezolucję ONZ potępiającą Rosję za wszczęcie ofensywy 24 lutego br. przeciw Ukrainie. Apelował jednak, by nie izolować Moskwy i nie nakładać sankcji, które przyczynią się do zakłóceń w światowym handlu. Zacieśnił relacje z inną wschodzącą gospodarką – Indiami.

Jest krytykowany głównie za to, w jaki sposób radził sobie z COVID-19. Prezydent był sceptyczny wobec dystansowania i szczepień. Zarzuca mu się obcięcie funduszy na edukację federalną, liberalizację dostępu do broni i „osłabienie praw LGBTQ + oraz praw reprodukcyjnych”.

„Wyciągnięto” mu, że źle traktuje ludność tubylczą, bo popiera wylesianie Amazonii. Nawet jeden z tubylców oskarżył go przed Międzynarodowym Trybunałem Karnym o ludobójstwo z tego powodu.

W kampanii Bolsonaro postawił na podkreślanie sprzeciwu wobec aborcji, uroszczeń „transów”, legalizacji narkotyków oraz ograniczeniu wolności religii i słowa. Przedstawia się jako kandydat sprzyjający biznesowi i wspierający bardziej otwartą gospodarkę rynkową, chociaż ostro krytykuje „globalistów”.

Lula da Silva kładzie nacisk – poza oczernianiem Bolsonaro – na potrzebę walki z ubóstwem. Zapowiedział, że zwiększy transfery pieniężne dla biednych i będzie budował więcej mieszkań socjalnych. Ponadto wprowadzi program umarzający długi. Obiecał, że zniesie limit wydatków publicznych, zwiększy obciążenia podatkowe dla bogatych i zintensyfikuje działania na rzecz ochrony klimatu, w szczególności ochrony lasów Amazonii. Bardziej zaangażuje się w dekarbonizację gospodarki, wymuszając podporządkowanie wszystkich ministerstw celom ministerstwa środowiska.

Nawet, gdyby Bolsonaro przegrał, to jednak wspierająca go partia zyskała w ostatnim czasie dodatkowe mandaty w parlamencie, w którym ma większość. Stąd Lula będzie miał ograniczone możliwości realizacji obietnic wyborczych. Ponadto, właśnie ta świadomość może zachęcić więcej wyborców do głosowania na Bolsonaro.

Różnice w kwestii polityki zagranicznej

Obaj kandydaci różnią się znacznie w kwestii polityki zagranicznej. O ile Lula chce większego współdziałania z organizacjami międzynarodowymi, w szczególności w sprawie realizacji agendy klimatycznej, o tyle Bolsonaro często odwołuje się do retoryki antyglobalistycznej i oskarżeń o zagrożenie suwerenności dla Brazylii ze strony podmiotów ponadnarodowych.

Prezydent zagroził wycofaniem kraju ze Światowej Organizacji Zdrowia i z Porozumienia Paryskiego. Zajmuje także wojownicze stanowisko wobec Kuby i Wenezueli. Chinom zarzuca, że nie chcą otworzyć się na produkty brazylijskiego przemysłu, a jedynie interesuje je żywność z Brazylii. Chiny – w obliczu coraz bardziej negatywnej postawy Brazylijczyków – podjęły działania, by uniezależnić się od dostaw żywności z tego kraju.

„Lula” zobowiązał się prowadzić aktywną politykę na rzecz pogłębiania relacji z krajami Południa, integracji regionalnych instytucji wielostronnych i współpracy z lewicowymi rządami np. Chile i Kolumbii. Obiecał także ściślejszą współpracę z UE i USA. Nawet on krytykuje politykę Pekinu.

Brazylia jako największy i najludniejszy kraj Ameryki Łacińskiej, wschodząca potęga globalna ma duże wpływy i potencjalnie mogłaby odgrywać większą rolę na arenie międzynarodowej. Z pewnością Waszyngton wolałby, żeby kraj w toczącej się rywalizacji między państwami wsparł obóz USA.

Wiodący producent soi, wołowiny i rudy żelaza odpowiadający za 30 proc PKB kontynentu stoi przed wyzwaniem transformacji ekologicznej. W granicach Brazylii znajduje się dwie trzecie lasów deszczowych Amazonii. Dlatego kraj – zdaniem ekologów – ma kluczowe znaczenie dla globalnej walki ze zmianami klimatycznymi. Posiada także największą po USA siłę militarną na półkuli zachodniej, ale nie używa jej tak jak Amerykanie. Brazylijczycy preferują tzw. miękką siłę np. udzielanie pomocy zagranicznej.

Chiny i Stany Zjednoczone pozostają dwoma największymi partnerami handlowymi Brazylii. Z Rosją Brazylia zacieśnia relacje polityczne i wojskowe. Zaangażowała się także w rozmowy pokojowe z Iranem. Siły brazylijskie uczestniczyły w około 50 misjach ONZ, w tym na Haiti i w Demokratycznej Republice Konga, w Angoli i Mozambiku. Brazylia stara się zjednoczyć swoją gospodarkę z gospodarką Argentyny, Paragwaju i Urugwaju. Z łącznym PKB w wysokości około 2,2 biliona dolarów w 2021 r. blok byłby jednym z największych na świecie.

Zwycięstwo Bolsonaro w 2018 roku oznaczało ostry zwrot w prawo i starania o zbliżenie z Waszyngtonem. W 2020 roku prezydent Trump podpisał z Bolsonaro ograniczoną umowę handlową. Współpraca USA- Brazylia osłabła za Bidena ze względu na różnice co do polityki klimatycznej i stosunku do autorytaryzmu, ideologii gender itp.

Rosja zainwestowała miliardy dolarów w brazylijski sektor naftowo-gazowy, infrastrukturę i przemysł elektroniczny. Po inwazji na Ukrainę stosunki między obu krajami skomplikowały się.

Z PKB wynoszącym 1,6 bln dolarów w 2021 r. Brazylia jest największą gospodarką Ameryki Łacińskiej. W 2016 r. wyprzedziła Wenezuelę jako wiodący producent ropy naftowej w Ameryce Południowej i jest największym eksporterem wołowiny oraz soi na świecie.
Paulo Artaxo, członek Międzyrządowego Zespołu ds. Zmian Klimatu (IPCC) uważa, że „polityka środowiskowa obecnej administracji jest katastrofą pod względem wykorzystania zasobów naturalnych, emisji gazów cieplarnianych i zobowiązań międzynarodowych”.

Przed II turą wyborów kwestie dekarbonizacji i stworzenia systemu handlu pozwoleniami na emisję dwutlenku węgla zyskały na znaczeniu.

Brazylijczycy są pod presją globalistów, by ograniczyli swoją produkcję. Obiecuje się im, że jak będą „zwijać gospodarkę” i będą dążyć do zeroemisyjności, to skorzystają z pomocy globalnej.

Wybór „Luli” miałby oznaczać początek nowej ery w polityce środowiskowej. By jednak przeprowadzić zapowiadane zmiany odnośnie polityki klimatycznej będzie potrzebował mobilizacji ruchów ludowych.

Warto zauważyć, że kraje Ameryki Południowej, podobnie jak i innych regionów – w związku z zaostrzeniem rywalizacji mocarstw po inwazji Rosji na Ukrainę – muszą nauczyć się nawigować w trudnym otoczeniu międzynarodowym, gdy wykuwa się nowy porządek. Krajom rozwijającym się będzie coraz trudniej utrzymać dobre relacje ze wszystkimi biegunami władzy. Przełoży się to na stan gospodarki, wojny handlowe i technologiczne itp.

By uchronić się przed presją wielkich mocarstw, Brazylia przez lata prowadziła elastyczną politykę, zajmując niejednoznaczną postawę międzynarodową, unikając sojuszy strategicznych. Do tej pory pozwalało jej to na odgrywanie wpływowej roli w BRICS, G77 – składającej się z krajów rozwijających się. Teraz jednak może to być znacznie trudniejsze.

Agnieszka Stelmach

 

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij