W resortowym podręczniku dla pierwszoklasistów pt.: „Nasz Elementarz” brakuje wyrażenia „Boże Narodzenie”. Oto kolejny krok na drodze ku ateizacji Polski.
„Albo jest to kwestia wyboru Autorek tego podręcznika, albo skutek sugestii ministerialnych, albo wreszcie obie strony są zgodne w tej kwestii. Może kiedyś się z tym ujawnią. Temat „Bożego Narodzenia” może być unikany z uwagi na wymogi „europejskiej” poprawności politycznej. Według niej tematy religijne są tematami drażliwymi, bo „różnią” wyznawców odmiennych religii. Dodatkowo mogą też, jak Europejczycy podejrzewają, stanowić czynnik dyskryminacyjny i opresyjny względem osób religijnie niezaangażowanych” – podkreśla w rozmowie z portalem fronda.pl dr hab. Marek Budajczak, specjalista od edukacji domowej.
Wesprzyj nas już teraz!
Cóż zatem mogą zrobić rodzice? „Rodzice mają różne możliwości obywatelskiego działania. Mogą życzyć sobie korekty tej wersji podręczniak lub zastąpienia go innym podręcznikiem. Takie jest rodzicielski przywilej, konstatowany w Konstytucji i innych aktach prawa. A w wypadku oporu „władzy”, rodzice mogą prawnie dopuszczalnymi środkami walczyć z tym, co uważają za niewłaściwe. Owa władza także i w tym zakresie konsekwentna, a wobec tego i stabilna, nie jest. Oficjalnie i nie wiadomo z czyjej inicjatywy upomina się ona o „państwo całkowicie świeckie”, a cichaczem chrzci swoje dzieci po kościołach (takiego „budynku” w „Naszym Elementarzu” także nie znajdziecie) i bierze w nich śluby” – odpowiada dr hab. Marek Budajczak.
- Chodzi o rozerwanie skojarzeń „gwiazdki”, „prezentów” i „karpia w galarecie” z nieprawomyślnymi: „Gwiazdą Betlejemską”, „łaskami Bożej Dzieciny” i postną „Wigilią”. Co to za symbole? Ano jakieś tam bajkowe i niedzisiejsze przesądy! W ten sposób MEN służy, jak można domniemywać, „dobremu klimatowi społecznemu”, bez zadrażnień międzygrupowych. Jeśli jest inaczej, to ministerialni „dobroczyńcy” winni to wobec tzw. społeczeństwa wyznać. Ich trzeba o to pytać! – apeluje naukowiec.
Źrodło: fronda.pl
luk