22 stycznia 2023

Wsłuchując się w przesłanie tegorocznego Światowego Forum Ekonomicznego należy dojść do wniosku, że cały świat został skazany na zastąpienie aktywności życiowej rzeczywistością wirtualną. Co prawda bez wiedzy i zgody jego mieszkańców, ale za to – jak twierdzą autorzy techno-komunistycznego Wielkiego Resetu – dla ich (naszego) własnego dobra.

Kiedy w październiku 2021 r. Mark Zuckerberg prezentował swoją wizję rzeczywistości wirtualnej, mało kto wróżył założycielowi Facebooka sukces. Wskazywano nie tyle przeszkody natury technologicznej, co społecznej. Użytkownicy pozbawieni obecnych w realnym życiu barier kulturowych potrafili zamienić wirtualną rzeczywistość w piekło; w powszechnej pamięci pozostaje incydent wirtualnego gwałtu na jednej z użytkowniczek Horizon World. Branżowe media wątpiły, by platforma zarabiająca na clickbaitach, trollach i polaryzacji nastrojów mogła zrealizować wizje rodem z fantastyki naukowej.

Gremialnie wyśmiewano inwestycje opiewające na 10 miliardów dolarów, sugerując Zuckerbergowi palenie pieniędzy na technologiczną utopię. Tymczasem Amerykanin nie tylko nie przejął się głosami wieszczącymi koniec Facebooka, ale dołożył do powstania Metaverse jeszcze grubo ponad 20 miliardów.

Wesprzyj nas już teraz!

Oznacza to ni mniej, ni więcej tyle, że kontrowersyjna prezentacja sprzed niemal półtora roku stanowiła rodzaj balonika próbnego puszczonego by wybadać nastroje społeczne. Dzięki temu sprytni inżynierowie z Doliny Krzemowej zrobili darmowe badanie rynku i w spokoju pracowali nad niedociągnięciami.

Kiedy projekt niemal wszyscy spisali już na straty, nagle ni stąd ni zowąd zagadnieniu poświęca kilka paneli dyskusyjnych tegoroczne Światowe Forum Ekonomiczne. Pośród stałych motywów problematyki międzynarodowej, jak walka ze zmianami klimatu czy wojna na Ukrainie, to właśnie tematyka przeniesienia życia w przestrzeń wirtualną zdominowała tegoroczny zjazd.

Sam Klaus Schwab prezentuje Metaversum jako „kolejny wielki krok w rozwoju wysokich technologii”, a powstanie Global Collaboration Village – platformy stanowiącej rodzaj wirtualnego i permanentnego Davos, „spełnieniem najskrytszych marzeń”. Wierząc założycielowi WEF, w jego skład już wchodzi ponad 80 największych korporacji świata, organizacje IMF, WTO, UNDP, przeróżne NGO’sy czy instytucje akademickie. Inicjatywa ma na celu przede wszystkim przyciągnięcie inwestorów i interesariuszy, kuszonych zwrotami rzędu biliona dolarów do 2025 r.

Wirtualną wioskę „zbudowano” przy pomocy Microsoftu, który zapowiada liczne inwestycje w nową technologię. Konsorcjum zakładane przez Billa Gatesa skupia się obecnie nad opracowaniem wspólnego software dla gogli, laptopów i kontrolerów. Historia przypomina nieco początki przedsiębiorstwa z lat 80’ XX w., kiedy młody programista z Seattle dostarczał systemów operacyjnych dla potężnego IBM. Z czasem czarno-białe tabelki MS DOS zastąpiły niebieskie okienka Windowsa, czyniąc z Microsoftu dzisiejszego branżowego potentata.

Ale myli się ten, kto zarzuca wizjonerom z Doliny Krzemowej tworzenie wyłącznie drogich zabawek dla elit. Schwab niemal na każdym kroku podkreślał potrzebę zapewnienia „sprawiedliwego” i „zrównoważonego” dostępu do wysokich technologii. Z kolei wiceszef Microsoftu, Brad Smith przekonywał, że wraz z kolejnymi inwestycjami – a co za tym idzie – upowszechnieniem sprzętu VR, spadnie jego rynkowa cena. Tym samym niemal każdego będzie stać przynajmniej na gogle, a wirtualna rzeczywistość zagości w naszych domach jak komputery i smartfony.

Co więcej, obecność w Metaverse zapowiadają kolejne banki i instytucje finansowe, rynki kryptowalut i systemów NFT. Wygląda na to, że długo oczekiwana maszyna w końcu ruszyła z kopyta.

Avatar dla każdego
Znakomitą ilustrację motywu Metaverse w popkulturze stanowią filmy z serii Avatar. W wielkim skrócie, dzięki technologii ludzie mogą przenieść świadomość do ciała Na’vi, genetycznie zmodyfikowanej humanoidalnej istoty zamieszkującej niebezpieczną planetę Pandorę. Dzięki temu mogą odkrywać świat niedostępny dla człowieka; skakać, biegać, pływać, dosiadać latających stworów, wchodzić w interakcje – generalnie żyć w alternatywnej rzeczywistości, której nie kończy nawet śmierć Avatara. Zawsze można przesiąść się na nowocześniejszy model.

Również dzisiejsze rozwiązanie, chce uczynić obecność w cyber-świecie dużo atrakcyjniejszą od realnej egzystencji. Podobnie jak sierżant Jake Sully, także użytkownicy Meta mają „budzić się” do życia z poczuciem pustki, które wypełnić może jedynie nadzieja na ponowne połączenie z alternatywnym światem.

W którym można nawet…odbywać stosunek płciowy. I to w dużo atrakcyjniejszej formie, chociażby dzięki możliwości wyboru dowolnego wyglądu fizycznego. Bo podobnie jak cały internet, Metaverse odzwierciedla wszystkie aspekty ludzkiej natury. Virtual Reality to nie tylko podana w kolorowej formie edukacja, podróże, spotkania, rozrywka, czy nawet biznes. To także nowe sposoby zaspokajania popędu seksualnego, przy których „tradycyjna” pornografia (która już kilka lat temu stanowiła ok. 1/3 całego internetu) odpada w przedbiegach. Zwłaszcza, że na rynku pojawiają się kolejne gadżety symulujące smak, zapach czy nawet dotyk.

Obserwowana obecnie, zatrważająca plaga uzależnień od pornografii, z wszystkimi jej negatywnymi konsekwencjami, to nic w porównaniu z zagrożeniami jakie niesie upowszechnienie wirtualnej rzeczywistości. To także spotęgowanie wszystkich negatywnych zjawisk, z zaburzeniami psychicznymi i samobójstwami włącznie, jakie wywołuje stopniowa rezygnacja z życia na rzecz obecności w sieci.

Nie mówiąc już o zagrożeniach natury społeczno-politycznej. Kiedy całą naszą aktywność, z finansową włącznie przeniesiemy do wirtualu, uciszenie niepoprawnie myślących będzie jeszcze prostsze niż dzisiaj. A patrząc na światopoglądową stronę nadchodzącej rewolucji, szeroko pojętej prawicy i  konserwatystom nie pozostawi się wiele miejsca. Albo zmusi do takiej wolty wewnętrznej, że z rzekomej „prawicowości” pozostanie jedynie fasadowa wydmuszka.

Tymczasem promotorzy projektu przedstawiają swoje rozwiązania w samych superlatywach. A może właśnie o to chodzi? Naczelny ideolog WEF, Yuval Noah Harrari już lata temu mówił o „niepotrzebnych ludziach”, których – dobrodusznie – się nie zabije, ale pozostawi im „antydepresanty i gry wideo” (drugs and video games). Przy okazji rozwiązując, spędzający sen z powiek architektom nowej rzeczywistości, problem przeludnienia.

Kiedy zabraknie prądu
Starsi czytelnicy pewnie zastanawiają się w czym problem? Przecież wystarczy nie kupować sprzętu VR, by przewrotne plany Schwaba nigdy nie miały do nas dostępu. Prawda. Tylko, że pułapka Metaversum zastawiona jest na pokolenie „rodzące się” ze smartfonem w ręku. Dla nich przesiadka na gogle i bieżnię VR będzie tym samym, co dla nas zapoznanie się z nowym modelem iPhone’a.

Być może jednak, całe tegoroczne przedstawienie to jedynie PR-owa szopka, mająca przysłonić dużo poważniejsze problemy, na nieszczęście menadżerów z WEF, uderzające w proces budowy nowego wspaniałego świata. Sam temat tegorocznego forum „Współpraca w podzielonym świecie” mówi już bardzo dużo.

Co więcej, stanowiące podstawę globalistycznych planów ekologistyczne szaleństwo, może okazać się również główną przyczyną ich klęski. Tak jak bezrefleksyjne zapatrzenie w odnawialne źródła energii spowodowało dzisiejszy kryzys energetyczny, tak IV rewolucja przemysłowa może nie nadejść z powodu…braku prądu.

Wepchnięcie ludzkości w rzeczywistość wirtualną wymaga bowiem niewyobrażalnej ilości energii. A chce się tego dokonać pozbawiając ludzkość najtańszych i najefektywniejszych sposobów jej wytwarzania. I być może dzisiaj na tym polega dotyk Opatrzności; zasłonięciu przed oczami „mędrców” tego, co widoczne na pierwszy rzut oka.

 

Piotr Relich

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij