Polska należy do garstki ostatnich krajów, które nie pogwałciły jeszcze prawa naturalnego (a przy tym logiki) i nie wprowadziły powszechnego „prawa” do bezkarnego mordowania nienarodzonych. Jednak piekło nie śpi i powołuje w swoje ziemskie szeregi najbardziej bezwzględne jednostki, gotowe rzucić wszystko na szalę, byle tylko w tzw. aborcjach zabijać jak najwięcej dzieci.
W środę wieczorem w Sejmie skrajnie lewicowi aktywiści wszczęli burdę legislacyjną, której nadano miano „obywatelskiego projektu”. Pod obrady trafiła ustawa o bezkarnym zabijaniu dzieci nienarodzonych, którą polskojęzyczni aborcjoniści określili jako „ustawę o bezpiecznym przerywaniu ciąży i innych prawach reprodukcyjnych”.
Projekt wniósł do Sejmu komitet inicjatywy ustawodawczej, który bez ogródek określił się „Legalna aborcja bez kompromisów”. Hasło i bardzie powściągliwe, niż w USA, gdzie ich inspiratorzy wołają o „aborcję na żądanie bez przeprosin”. Ale projekt nie mniej zbrodniczy i śmiercionośny. W myśl proponowanych zapisów dziecko w łonie matki, które nie osiągnęło 12. tygodnia, ma być całkowite pozbawione wszelkich praw przysługujących ludzkiej istocie, przede wszystkim prawa do życia.
Wesprzyj nas już teraz!
Aborcjoniści domagają się, by matka mogła w majestacie prawa zabić swoje dziecko „na życzenie”, natomiast po 12. tygodniu owo „prawo” bynajmniej nie wygasłoby, lecz do popełnienia mordu prenatalnego należałoby podać pretekst zdrowotny, genetyczny lub kryminalny. Prawo do życia utraciłyby wówczas dzieci z wadami genetycznymi, czy te poczęte w wyniku gwałtu.
Lewicowy projekt godziłby również w prawa rodziców, gdyż osoba od 13. roku życia nie miałaby obowiązku informować rodziców o zamiarze dokonania zabójstwa na dziecku nienarodzonym. Ponadto zwolennicy dzieciobójstwa domagają się zagwarantowania propagandy aborcyjnej w szkołach i placówkach tzw. służby zdrowia.
Proponowane zmiany legislacyjne wprowadzałyby również narrację prawną, wedle której zabicie dziecka w łonie matki… nie jest przestępstwem. Oznaczałoby to faktyczną bezkarność aborcjonistów ze środowiska lekarskiego. Zakłada się także ograniczenie praw sumienia dla tych pracowników opieki zdrowotnej, którzy ze względów moralnych nie chcą brać udziału w zbrodni tzw. aborcji.
Projekt w Sejmie przedstawiła znana z agresywnych i wulgarnych wybryków ulicznych (w tym z atakowania policjantów) liderka tzw. Ogólnopolskiego Strajku Kobiet, Marta Lempart. Aktywistka przedstawiła typową dla swojego środowiska koncepcję ugruntowaną w fałszywej antropologii i całkowicie oderwaną od rzeczywistych ustaleń nauk medycznych czy genetycznych.
Zwolennicy bezkarnej aborcji domagają się usunięcia poszanowania dla prawa naturalnego z polskiego prawodawstwa bazując na wyjątkowo kuriozalnym i nigdy nie opartym na nauce kłamstwie, że dziecko w prenatalnej fazie rozwoju albo nie jest człowiekiem albo z bliżej nieokreślonych przyczyn powinno utracić prawa człowieka.
Kłamliwa retoryka ruchu aborcyjnego, której Lempart nie wstydziła się wprowadzić do sejmowej debaty, jest następstwem tych błędnych założeń. Aktywistka, proponując sprowadzenie Polski do barbarzyńskiej negacji moralności i wszelako rozumianej etyki, przekonywała, że jej środowisko optuje za wprowadzeniem standardów ochrony zdrowia na wzór tych, które obowiązują w… „cywilizowanych krajach”.
– Przychodzę do państwa z projektem ustawy, która zmienia prawo tak, żeby odpowiadało europejskim i światowym standardom w dziedzinie ochrony życia i zdrowia kobiet. Przychodzę z projektem ustawy, który dostosowuje polskie prawo do rzeczywistości, w jakiej wszystkie i wszyscy żyjemy, rzeczywistości naszej i rzeczywistości waszej, w tym waszych córek, sióstr, żon, matek i koleżanek – obwieściła Lempart.
– Przychodzę z projektem ustawy, której regulacje wynikają wyłącznie z twardych danych, które są oparte wyłącznie na faktach. Ustawy, która jest oparta na tym, na czym powinna być oparta – na nauce, jaką jest medycyna. Przychodzę z projektem ustawy, która nie tylko jest zgodna z konstytucją, ale usuwa z obrotu prawnego regulacje sprzeczna z konstytucją, niezgodne z nauką, niezgodne z europejskimi i światowymi standardami – kontynuowała.
Wojująca feministka zapomniała jednak nadmienić, iż ani medycyna ani żadna inna nauka nie ma już dziś wątpliwości co do tego, że dziecko od momentu poczęcia staje się odrębną jednostką wyposażoną w indywidualny kod genetyczny i w sposób konieczny i nieunikniony rozwijającą się tylko i wyłącznie w kierunku przybrania fizycznej postaci, którą ludzkość zwykła określać jako „dziecko” czy też po prostu „człowiek”.
Zdemolowanie systemu prawnego i ustawienie Polski w jednym szeregu z najbardziej upadłymi i barbarzyńskimi państwami Marta Lempart określiła jako… „program naprawczy”. – Ta nasza ustawa to jest po prostu program naprawczy, jeden z wielu, których potrzebujemy. To jest program naprawczy w zakresie ochrony zdrowia osób w Polsce. Wprowadza merytoryczny, naukowy i prawny standard ochrony zdrowia kobiet w zakresie dostępu do świadczenia medycznego, jakim jest aborcja – mówiła.
Jak bardzo kłamliwa jest ta argumentacja, dowodzi choćby sam fakt, jak szeroko w projekcie ustawy zostało potraktowane rzekome „prawo” do aborcji. Jest oczywiste, że nie chodzi tu o żadne „ratowanie kobiet” i o prawa człowieka, skoro aby zabić dziecko do 12. tygodnia nie potrzeba nawet realnej medycznej przyczyny. Jest to prostu aborcja na życzenie. Śmierć w imię czyjegoś widzimisię, bez żadnego powodu. Wiadomo przecież jak marginalna jest liczba aborcji w przypadku zagrożenia życia matki, dlatego nie ma wątpliwości, że autorzy ustawy o bezkarnym zabijaniu dzieci nienarodzonych walczą tak naprawdę o wywrócenie do góry nogami pojęć moralnych i cofnięcie Polski do stanu sprzed tysięcy lat, kiedy pogańskie plemiona czy społeczności mordowały własne dzieci, które nie pasowały do określonej wizji człowieczeństwa.
Źródło: PAP / PCh24.pl
oprac. FO