Około 50 imigrantów protestowało 2 stycznia w stolicy Chorwacji, twierdząc, że zostali zaatakowani przez nieznanych sprawców – podała publiczna telewizja HRT.
Protestujący zebrali się przed ośrodkiem dla azylantów trzymając transparenty z napisami: „Uchodźcy nie są przestępcami” i „Przyjechaliśmy w celach pokojowych”. Muzułmańscy imigranci twierdzą, że zostali zaatakowanie w Zagrzebiu w miniony weekend. Oskarżyli policję o bierność.
Wesprzyj nas już teraz!
Według policjantów z Zagrzebia w sobotę odnotowano dwa incydenty z udziałem w sumie pięciu imigrantów i obecnie trwają poszukiwania domniemanych sprawców. Charakter ataków nie został ujawniony. Jeden z imigrantów, którego narodowość nie została ujawniona, trafił do szpitala. Pozostałe cztery osoby nie chciały pomocy medycznej – podała policja.
Chorwacja leży na tak zwanym szlaku bałkańskim, którym do Europy Zachodniej napłynęło w połowie 2015 r. setki tysięcy imigrantów z Bliskiego Wschodu, Azji i Afryki. Trasa została zamknięta w marcu ub. roku, ale imigranci nadal przekraczają ten obszar w mniejszej ilości, to jest w liczbie kilkuset osób dziennie. Ich przerzucaniem w większości zajmują się kosowscy przemytnicy.
Chorwacja, która jest członkiem Unii Europejskiej od 2013 roku poinformowała, że jest w stanie pomieścić maksymalnie 600 imigrantów w swoich ośrodkach, które są obecnie pełne.
Wg doniesień portalu totalcroatianews.com protestujący twierdzą, że nieznani napastnicy zaatakowali ich kijami baseballowymi w pobliżu centrum Zagrzebia. Dwóch mężczyzn zostało rannych. Jednym z nich jest młody Irakijczyk, aktor, który został deportowany z Austrii do Chorwacji jesienią ubiegłego roku. Irakijczyk, który trafił do Chorwacji siedem miesięcy temu mówił, że wracał do ośrodka, gdy został zaatakowany przez ludzi z kijami baseballowymi. – Broniłem się i mówiłem, że jestem z Iraku. Teraz boję się o swoje życie, gdy idę ulicą. Sześć osób z kijami zaatakowało w sumie nas siedmioro. Poszliśmy na policję i powiedzieliśmy, że krwawimy, mamy obrażenia, ale policja nic nie zrobiła – tłumaczył. Dodał, że nie zabrano ich do szpitala, tylko następnego dnia odwiedził ich lekarz. – Policja nie dba o nas. Moi przyjaciele zostali niedawno pobici w autobusie – przekonywał.
Anita Dakić, dyrektor ośrodka, która pracuje dla Ministerstwa Spraw Wewnętrznych przyznała, że azylanci donieśli, że atak miał miejsce w dniu 31 grudnia i że otrzymali pomoc medyczną w izolatce. Policja obecnie nie ma żadnych dodatkowych informacji i bada, co się naprawdę stało.
Źródło: total-croatia-news.com., euractiv.com., AS.